Hogwart.

niedziela, 13 stycznia 2013

Rozdział 11."Na zawsze razem?"

No witam <3 Mam dla was rozdział 11 ;D Ostatnia scenka jest opisana według mojego pierwszego przeczytanego bloga o tematyce Potterowskiej, więc bardzo was proszę bez hejtów ;D Dedykacje dla Naaatuuuu <3 i Klaudii uwielbiam czytać wasze komentarze *.*




Rozdział 11.
Siódma rano. Co znowu ? Dlaczego tak wcześnie się budzę ? Poszłam do szafy. Wyjęłam z niej zielone rurki, czarny podkoszulek i jasną dżinsową kurteczkę, do tego żółte trampki. Poszłam do łazienki. Kasztanowe włosy zostawię rozpuszczone. Bransoletka mamy na nadgarstku.
Wyszłam z pokoju i skierowałam się w stronę pokoju Hardodzioba. Gdy... Trzask ! Ktoś się deportował. Ale nie na korytarzu. Usłyszałam głos Hermiony.
- Fred ?
- No.
- Co się stało ?
- Nic.
- Zostawiłeś Georga ?
- Tak. Śpi w pokoju. A co ?
- Nie nic.
I nagle wybuch śmiechu. Zaczęłam schodzić na dół. Drugie piętro. Wleciałam do pokoju bliźniaków. Jeszcze tutaj nie byłam. Pokój wymalowany na jasny czerwień, a meble w kolorach beżowym. Ustawienie mebli było dokładnie takie samo jak u nas. Zauważyłam chłopaka leżącego w łóżku, przyglądał mi się ze zdziwieniem.
- Coś się stało ?
- Nie. A w sumie co tak wcześnie robi Fred u Hermiony ?
- Skąd wiesz ? Puste łóżko...
- Nie, usłyszałam ich głosy, kiedy szłam do Hardodzioba.
- Po co szłaś do Hardodzioba ?
- Wcześnie się obudziłam i miałam zamiar z nim spędzić jakoś czas, dopóki ktoś się nie obudzi.
- Rozumiem.
Podeszłam do niego i mocno się w niego wtuliłam. Pocałował mnie w włosy.
- Co właściwie robi Fred z Hermioną tak wcześnie ?
- O ile się nie mylę, to Fred chce dzisiaj zabrać Hermionę na jakiś długi spacer.
- Tak wcześnie ?
- Nie, teraz chciał ją obudzić.
- Aha.
- Pójdę się ubrać.- powiedział, pocałował mnie w policzek i zniknął za drzwiami do łazienki w drugim końcu pokoju.
Co teraz ? Został nam tydzień i znowu do Hogwartu. Znowu zajęcia ze Sanpe'm. A obrona przed czarną magią ? Kto teraz będzie uczył tego przedmiotu ? George wyszedł z łazienki i nagle...
- Dzieci śniadanie !- krzyczała pani Weasley z dołu.
- Idziemy ?- zapytał.
- Jasne.
Zeszliśmy na parter. W kuchni panował zamęt.
- A co tu się stało ?- zapytał George.
- Tak, okazało się, że twoja mama George nie potrafi piec bułeczek w mugolskim piecu.- powiedział Remus.
- O ja...! Co jest ?- zapytał Bill.
- Dobra nie gadać tylko siadać.- powiedziała pani Weasley.
- A skąd te bułeczki ? Skoro je spaliłaś Molly.- zapytał Syriusz.
- No wiesz zna się sposoby.
- Ta, to może ja wezmę jogurt.- powiedziałam.
- Dlaczego ? Źle się czujesz ?
- Nie, nie. Po prostu nie jestem za bardzo głodna.- powiedziałam i wyjęłam z lodówki jogurt.
- Dobrze. Za godzinę trzeba przemyć ranę.
- Pamiętam.
Rana jeszcze była świeża. Kiedy mi się to zabliźni ? Nie goi się tak jak normalne rany. Przy każdym dotknięciu niemiłosiernie boli.
- Dzień dobry.- powiedzieli Harry i Ron.
- Dzień dobry.
Po 15 minutach już wszyscy byli w kuchni.
- No dzieciaczki 10:30. Jakie plany na dzisiaj ?- zapytała pani Weasley.
- Różne.- powiedział Fred.
- Dobrze. No już zmykać. MAJA !
- No przecież wiem.
Pani Weasley już czekająca z ręcznikiem i butelką na mnie.
- No pokaż mi to.- powiedziała.
Pokazałam jej polik. I poczułam ostry ból. Pani Weasley już przyłożyła ręcznik do mojej rany. Zaczyna powoli szczypać.
- No już gotowe.
- Dziękuję.
Poszłam na górę. Moja sypialnia. Miałam ochotę być sama. Ale nie dzisiaj, dzisiaj nie ma mowy.  Trzask ! George stał tuż przy drzwiach. A w ręku trzymał malutkie pudełeczko.
- Pamiętasz co dzisiaj jest ?- zapytał.
- Pamiętam.- powiedziałam i podeszłam do kufra. Pudełeczko i ramkę położyłam na łóżko.
Poczułam jak zaczął muskać moją szyję. Podchodził coraz wyżej. Aż w końcu znalazł moje usta. Nasze języki w swoim tańcu, przyciągnął mnie do siebie. Wplątałam palce w jego włosy. Oderwał mnie od siebie.
- 8 miesięcy ?- zapytał
- Taaak.
- A tak to szybko minęło.- powiedział z uśmiechem. Odwazajemniłam go.
Podeszłam do łóżka. Wzięłam pudełko i ramkę i podałam je Georgowi. Popatrzył na zdjęcie i się uśmiechnął. Odłożył prezenty na łóżko.
- Nie rozpakujesz ?
- Nie. Bo najpierw ja chciałbym ci pokazać prezent.- powiedział i otworzył małe pudełeczko.
 Ujrzałam w nim złoty łańcuszek, a na jego końcu było niewielki złote serduszko z wygrawerowanym napisem "Na zawsze". Powiesił mi łańcuszek na szyi.
- Otwórz.- powiedział.
Spojrzałam na serduszko i dopiero teraz zobaczyłam małe otwarcie. Otworzyłam a w środku było zdjęcie nas dwoje. To co wczoraj zrobiła nam Ginny.
- Dziękuję.- powiedziałam i pocałowałam go w policzek.- Teraz ty.
Wziął pudełeczko i je otworzył. Wyjął z niego złoty zegarek. Odwrócił i przeczytał:
-Kocham Cię.
- Może być ?-zapytałam.
- Świetny.
- Cieszę się. No to co dziś robimy ?
- Hmmm. Piknik ?
- Piknik ? Gdzie ? Przecież nie mogę wychodzić.
- A kto powiedział, że na dworze ?
Spojrzałam na niego ze zdziwieniem.
- A niby gdzie ?
- Znam tutaj świetne miejsce.- wyszeptał.
- Gdzie ?
- To chodź.- powiedział i wyciągnął do mnie rękę.
Chwyciłam go i wyszłam. Poprowadził mnie na trzecie piętro, na koniec korytarza i do ostatnich drzwi. Weszliśmy. Pokój był wymalowany na zielono, stoją tu dwa fotele i mały stoliczek. Na środku pokoju leży wielki zielony dywan a na nim czerwony koc.Porozstawiane po całym pokoju są też różne rośliny w doniczkach. Na kocu leży wiklinowy kosz.
- O Boże. Sam to zrobiłeś ?
- Wiesz pokój już był wyblakły więc odświeżyłem kolor, zmieniłem kolor dywanu i machnąłem pare razy różdżką i mamy kwiaty. Podoba ci się ?
- Jest świetnie.
- No to siadamy, tak ?
- Tak.
Usiedliśmy na kocu. George nalał mi soku dyniowego.
- Fred i Hermiona poszli na spacer ?
- Tak.
- Wypuścili ich ?
- Tak, tylko ty i Harry jesteście pod specjalną ochroną.- powiedział ze szmelowskim uśmiechem.
- Bardzo śmieszne. To nie moja wina, że przez ten rok się tyle zmieniło !
- Nie tylko przez ten rok.
- Tak. Ale ostatni był najciekawszy.
-Tak. Chociaż pamiętasz jak próbowaliście się z Harrym dostać do Hogsmade ?
- Tak.
- To wtedy z Fredem was wciągnęliśmy z powrotem do szkoły.
- I pokazaliście nam mapę Huncwotów.
- Tak. Albo mecze quidditcha też nie były nudne.
- Nudne nie, ale tragiczne.
- Masz rację. Tak zgadzam się, że ostatni rok był najciekawszy. Ale jedno od tego też jest fajne.
- No słucham.
- A jak przed drugim rokiem wykradliśmy was od ciotki i wuja latającym samochodem ojca ? A potem jak uczyliśmy cie grać w quidditcha...
- Ej, ale w końcu załapałam.
- Tak, jak posadziliśmy cię na pozycji szukającego. Jesteś tak samo dobra co Harry. Kto by pomyślał ?
- Ja. Albo jak na pierwszym roku, do skrzydła szpitalnego próbowaliście przysłać mi i Harremu sedes ?
- Pamiętam ! To były nasze początki. Żarty za mocne nie były.
- Nie. Ale nie zapomnę jak w święta na pierwszym roku goniliście mnie cała wasza czwórka po całym Hogwarcie. W całym Gryffindorze zostaliśmy tylko my. To było coś.
- Tak, tak. Mistrzostwa świata w quidditchu !
- No tak. Po meczu. Też było ciekawie.
- Ale nie o to mi chodzi, bardziej o to co w namiocie się działo.
- Ach tak. "Krum ja Cię kocham,
Do ciebie szlocham !"- zanuciliśmy.
-Tak. To była dobra piosenka. Ale też między nami coś zaczynało sie dziać.
- Tak pamiętam. Najlepsi przyjaciele.
- No, dokładnie. A jak w lesie zgubiliśmy Harrego. Takiej paniki jeszcze nie widziałem.
- No właśnie, ja wtedy jeszcze nie wiedziałam o co chodzi. To był dla mnie szok.
- Fred jak zaczął wtedy wrzeszczeć na Rona ?
- Tak. A w Hogwarcie przy czarze ognia ?
- Nie przypominaj mi.
- Dlaczego ? Do twarzy było ci z tą brodą.
- Jestem ciekawy jak ty byś wyglądała po oberwaniu eliksirem postarzającym?- powiedział i rzucił się w moją stronę.
Leżeliśmy na podłodze kulając się ze śmiechu. Brązowooki przybliżył się i mnie pocałował, tak jeszcze nie było "Już na zawsze z tobą ". Coś takiego ten pocałunek wyrażał. Oderwaliśmy się od siebie.
- Hmmm. A Bal Bożonarodzeniowy ?- zapytałam.
- Tak z pewnością moje ulubione wydarzenie z całego roku.
- Tak moje też.
***
Wieczór. Nadal byłam z Georgem w cudownym pokoju. Gdy...
- Dzieci kolacja ! I na miłość boską Maja, George w tej chwili na dół.- krzczała pani Weasley.
Wybuchnęliśmy śmiechem. Chłopak chwycił mnie za rękę i pociągnął za sobą prosto na parter.
- Dobry wieczór.- przywitał się George.
- No nareszcie ! Gdzie wyście byli ?
- Na górze.
- Och. Dobrze. A Hermiona i Fred już wrócili ?
- Nie jeszcze nie, mamo !- krzyczała z góry Ginny.
- No dobrze. No już siadać. I jeść !
Usiadłam przy stole. Do jadalni wszedł Remus z Tonks.
- Kochani mamy nowinę !- powiedział Remus.
Spojrzałam na nich. Oboje mieli na twarzy przyklejone uśmiechy.
- Dzieci na dół już, natychmiast, w tej chwili.- zaczęła wrzeszczeć Molly Weasley.
Po 2 minutach na dole byli już wszyscy prócz Hermiony i Freda.
- Usiądźcie.- powiedział Lupin. Każdy posłusznie usiadł.- No więc chcieliśmy wam powiedzieć, że razem z Tonks chcemy się pobrać.- powiedział, a uśmiech na jego twarzy jeszcze bardziej się powiększył.
- Co ? Och.To wspaniale.- powiedziała pani Weasley.
- Super Lupin ! Masz dziewczynę !- powiedział Syriusz.
Zamurowało mnie. Pobrać ? Ślub ? Że co ? Ale jak ?
- Gratuluję !- wykrzyczał Harry.
- Tak. Właśnie ! Ja też ! Wow. Ślub. Wielka rzecz.- powiedziałam.
- Maja. Właśnie, wiem że to trochę wcześnie, ale nie chciałabyś zostać moją druhną ?- zapytała Tonks.
- Ja ? Oczywiście.- powiedziałam. Ciesze się, że biorą ślub. Tylko to takie dziwne.
- Świetnie. No to możemy już siadać ?
- Tak, tak, jasne.
Kolacja minęła nam spokojnie.
- Maju ! Przemyjemy ranę.- powiedziała pani Weasley.
Poszłam na koniec kuchni. Pani Weasley już nalała kwas na ręcznik. Przyłożyła mi go do polika.
- Gdzie byliście cały dzień ?- zapytała i oderwała ręcznik od polika.
- Na górze.
- Tak długo ?
- Tak, rozmawialiśmy.
- Nie uważasz, że to co jest między wami, jest za silne jak na dwójkę nastolatków ?
- O co pani chodzi ?
- Czy po prostu, nie jest jak dla was za silne ?
- Myślałam, że nie ma pani nic przeciwko temu ?
- Bo nie mam, Maja zrozum martwię się o syna, a co jeżeli...
- Myśli pani, że go zranię ?
- Nie, to nie tak...
- Wie pani co, może to faktycznie nie ma sensu.
Powiedziałam i wybiegłam z kuchni. Po policzkach spływały mi łzy. Co ? Co to ma znaczyć ? Co George zrobi, gdy się dowie ? Postąpi, tak jak matka chce, czy się sprzeciwi ? Z tymi pytaniami dobiegłam do pokoju. Rzuciłam się na poduszki. Pozwoliłam łzą wyjść na jaw. Co teraz mam zrobić ? Spojrzałam na łańcuszek. Piękny napis ukazał się na nim. Co oznacza to "Na zawsze" ? Odwróciłam go. Moim oczom ukazał się jeszcze jeden napis "Razem".  Na zawsze razem ? I co to ma oznaczać ? Otworzyłam serduszko. Cudowne zdjęcie. Według mnie idealnie pasującej do siebie pary. A czy to czasem nie jest tak jak w wielu opowiadaniach ? Może się za chwilę obudzę i będzie tak jak było rano ? Nie, nawet jeśli, to chcę zapamiętać ten dzień. Cudownie spędzony z Georgem. Gdyby to miał być ostatni nasz wspólny dzień. Łzy spływają mi po policzkach.
- Maja ?- usłyszałam głos i pukanie do drzwi.
- Tak ?
Drzwi się uchyliły, a w nich stał Remus. Podszedł do mnie i usiadł, przytulił mnie mocno i pozwolił mi się wypłakać.
- Już. Już, dobrze. Spokojnie. Nie przejmuj się tym co powiedziała Molly. George zrobił jej taką wojnę,  takiej nawet ty nie zrobiłaś Syriuszowi.- powiedział, nadal płakałam. Nie mogłam słuchać, o nim, o niej !- Powinnaś wiedzieć, że Molly się myli, jesteście dla siebie stworzeni. Ile razy już was widziałem, i tyle razy sobie pomyślałem, że jesteś szczęśliwa. To do mnie przemawia. A George nie mam pojęcia dlaczego tutaj nie przyszedł, a wiem, jeszcze kłóci się z mamą.
- On wcale tego nie chce.- wyjąkałam.
- Chce. Jakby nie chciał nie kłóciłby się teraz z matką, tylko by się z nią zgodził.- teraz zauważył otwarte serduszko zwisające mi z szyi. Wziął je do ręki i się przyjrzał.- Nadal uważasz, że nie chce ?
- Sama nie wiem.- powiedziałam. I z powrotem się do niego przytuliłam.
Usłyszałam jakiś krzyk z dołu. Teraz wiem, że Remus mówił prawdę. Do pokoju wleciał Syriusz.
- Remus ! Chodź szybko ! Wszyscy się tam zaraz pozabijają.
Remus wybiegł z pokoju. Wyszłam za nimi. Zeszłam na parter i usiadłam na ostatnich schodach. Wrzaski, krzyki. To nie jest opis rodziny, którą kocham. Weszłam do kuchni. Zobaczyłam jeden wielki chaos. Harry, próbował oddzielić od siebie Syriusza i Moody'ego, a takich sytuacji tu jest więcej.
- Jesteście za młodzi !- krzyczała pani Weasley.
- Ale ja ją kocham !- wywrzeszczał George.
- Kochasz ?! Ty nawet nie wiesz co oznacza to słowo, co to za uczucie !
- Tak ? A niby kiedy mam się dowiedzieć ? Zresztą nie ważne. Nie mam zamiaru kończyć z Mają, bo ty sobie coś ubzdurałaś !- powiedział.
Szedł w kierunku drzwi, zobaczył mnie. Podszedł, złapał za ręce  i spojrzał prosto w oczy.
- Kocham cię. Wiesz prawda ?- powiedział.
- Wiem, ja ciebie też kocham George.- powiedziałam, zarzuciłam mu ręce na szyję. Przyciągnął mnie do siebie.
- Jesteście za młodzi !- krzyczała pani Weasley.
- Są wystarczająco dojrzali do takiego związku, Molly.- powiedziała Tonks.
- A co jeżeli ?
- Nic się nie stanie !- krzyknął Syriusz.- Spójrz na nich ! Chcesz ich rozdzielać ? Ja jeszcze tak dopasowanej do siebie pary nie widziałem.
- Nie chce nikogo rozdzielać. Tylko nie jestem pewna...
- Czego mamo nie jesteś pewna ?- zapytał Ron.
- No bo co jeżeli się sobą znudzą ?
- Nie znudzili się sobą przez 8 miesięcy, to czemu mają się teraz nagle sobą znudzić?- zapytała Ginny.
- Och no dobra. Przepraszam was dzieci.- powiedziała pani Weasley.
Uśmiechnęłam się blado do niej, George chyba też, tak zrobił, bo nie usłyszałam jego głosu. Przytulił mnie mocniej do siebie, tak jakby już nigdy nie chciał puścić.
- Chodź do góry.- szepnął mi do ucha.
Chwyciłam go za rękę i poprowadził mnie na ostatnie piętro, do naszego pokoiku. Zamknął drzwi i przycisnął mnie do ściany, zaczął mnie całować, tak zachłannie i namiętnie jeszcze nie było. Zarzuciłam mu ręce na szyję. Zaczęliśmy iść w stronę wielkiego łóżka, którego wcześniej nie zauważyłam. Położył mnie na nim, nie przerywając naszych pocałunków. Pozbyliśmy się według nas niepotrzebnych ubrań. Zaczęliśmy się napawać urokami tego wieczoru, w którym co jakiś czas któreś z nas wypowiadało szeptem imię drugiej osoby.
Przytul mnie, tak pragnę Cię !
Przytulaj mnie - Całuj mnie !
Pocałuj mnie, zacałuj mnie !
 Muszę się zastanowić co wtedy czułam. Miłość, pożądanie, szczęście, euforię? To było spełnienie moich marzeń. Czułam jak na moim ciele pojawia się gęsia skórka, kiedy George rysował wzory na moim ciele. A jednak... Jak ja się czułam ? Na pewno czułam pożądanie i euforię ! A George ? Jak on się czuł ?
[ George Weasley ]
Czułem jak Maja wbijała mi paznokcie w plecy, słyszałem jak szeptała moje imię. Co czułem ? W duszy czułem, szczęście i pożądanie. Ile nocy marzyłem o tym co tutaj się działo ? Nie ważne, liczyła się ta chwila.

6 komentarzy:

  1. No to na początek dzięki za dedyk. Dziwi mnie jedynie nietypowe zachowanie pani Weasley, no nic jak zawsze rozdział świetny, idealnie wplotłaś Maję w opowiadanie pozdrawiam !!

    OdpowiedzUsuń
  2. Po pierwsze dziekuje za dedyk :*
    Po drugie :) napisalas ze po Maje i Lupina przylecial Syriusz ;] a jak Maja zeszla na dol to zobaczyla jak Harry rozdziela Syriusza i Moody'ego.
    troche dziwne ;p i dlaczego oni sie bili ? o.O
    Ale nie wazne ;p rozdzial niesamowity ;] i ta akcja z Molly ;p super

    Pozdrawiam
    Naaatuuuu <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też zwróciłam na to uwagę, ale może szybko do niego podbiegł xD

      Usuń
  3. U mnie 3 rozdział czyli nowy :D http://historia-jakiej-nie-znaliscie.blogspot.com <--- wiem że niedawno czytałaś, ale black nalegała :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham, kocham, kocham ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń