Hogwart.

niedziela, 10 lutego 2013

Rozdział 21."Zrujnowałem swój związek, obwiniam o to przyjaciółkę, a mój przyjaciel dostał na łeb !"

No hej *.* Coś mało ostatnio komentujecie ;( Mam nadzieję, że jeszcze chcecie czytać te wypociny, które piszę, co ? Zapraszam na rozdział 21 i komentujcie, przecież to was nie zje. Notkę dedykuję Klaudii i Cupcake, dziękuję za wsze komentarze <3



Rozdział 21.
Promienie słońca obudziły mnie o 6 rano. Boże jak mi się nic nie chce ! Szykuję się kolejny ciekawy dzień ! Wyczołgałam się z łóżka i ruszyłam w stronę kufra. Wyjęłam z niego czarne rurki, białą bluzkę, czarny rozpinany sweterek i krawat w barwach mojego domu.
Weszłam do łazienki, wzięłam gorący prysznic. Ubrałam strój, przypięłam do niego odznakę, na szyję zwiesiłam, łańcuszek, od Georga, a na nadgarstek bransoletkę mamy. Na twarz nałożyłam, lekką warstwę pudru, usta wymalowałam błyszczykiem, a ubiór wypsikałam mgiełką. Spakowałam rzeczy na dzisiaj i wyszłam z pokoju. Schodziłam do pokoju wspólnego, kiedy usłyszałam, że ktoś rozmawia.
- Słuchaj Fred, przecież, nie będzie tak źle.- powiedział tak dobrze znany mi głos.
- A ty co niby o tym wiesz ? Wystarczy, że pokłócisz się z Mają, od razu myślisz jak ją przeprosić lub odzyskać.
-Nie wtrącaj teraz w to Mai. Przestań Fred. Dasz radę. Zobaczysz może jeszcze będziecie razem.
- Jasne. Ale wiesz co George, dzięki.
- Na mnie możesz liczyć.
- Wiem.
Gdy usłyszałam tą krótką wymianę zdań, uznałam, że mogę już zejść. Uśmiechnęłam się szeroko i wpadłam do pokoju.
- Hej, chłopaki.- przywitałam się z bliźniakami.
- Hej słońce.- powiedział George i przyciągnął mnie do siebie.
- Hej.- powiedziałam, patrząc mu w oczy. Chłopak pocałował mnie w policzek. Uśmiechnęłam się do niego.
- Idziemy na śniadanie ?
- Jasne. Fred idziesz ?- zapytałam chłopaka.
- Tak, trzeba coś zjeść, aby przeżyć kolejny bezsensowny dzień.- powiedział grobowym tonem. Spojrzałam na Georga, który tylko wywrócił oczami.
- Dobra. No to chodź idziemy na śniadanko.
- Coś ty taka, optymistyczna ?- zapytał Fred.
- Ja zawsze taka jestem.
- No, no. Nie da się takim być zawsze.
- Jak widzisz można.
- Dobra, ale Fred ma rację, coś dzisiaj jesteś bardziej szczęśliwa.- powiedział George.
- Aaaa, no bo dzisiaj idę odwiedzić Hermionę w jej nowym dormitorium.
- Kiedy ?
- Przed patrolem.
- Mhm.
- No. Dobra, koniec pogaduszek, burczy mi w brzuchu.- powiedziałam uśmiechając się do bliźniaków.
Przeszliśmy przez dziurę w obrazie. Fred wyjął książkę i zaczął ją czytać. No nieźle, chłopak opanował sztukę chodzenia i czytania jednocześnie. Zwykle to on chodził i coś majstrował. Szliśmy korytarzem, kiedy ktoś wpadł na Freda.
- Uważaj.- burknął Fred.
- Przepraszam.- powiedziała dziewczyna.
- Nie ważne.- powiedział, jeszcze bardziej obojętnym tonem.
- Fred, opanuj się !- krzyknęłam na rudego i uśmiechnęłam się do dziewczyny.- Jesteś nowa, prawda ?- zapytałam dziewczyny, podając jej rękę. Nigdy jej jeszcze nie widziałam, a na dodatek, McGonagall mi mówiła, że do Gryffindoru dojdzie ktoś nowy. Więc, to pewnie ona.
 - Tak. Roksana McAllen. Jestem z Gryffindoru.
- Maja Potter. My też jesteśmy z Gryffindoru. A na jakim roku jesteś ?
- Piąty.
- Tak jak ja.
- Tak właśnie się zastanawiam gdzie jest Wielka Sala ?
-Chodź z nami.- powiedział przez moje ramię George.
- Mogę ?
- Jasne.- powiedziałam do dziewczyny nadal się uśmiechając. Potrzebuje przyjaciół, a czemu niby my nie możemy nimi być ?
- Dziękuję.
- W jadalni mogę ci pomóc jak dotrzeć do reszty klas.
- Jejku, naprawdę ?
- Tak, pewnie.
Roksana nie jest taka zła. Jest bardzo ładna. Ma może tyle co ja wzrostu, jest bardzo chuda, ma długie lekko falowane blond włosy, sięgają jej do pasa. Oczy ma w odcieniu ślicznej zieleni, jest blada. Nie wiem czemu, ale wyglądem strasznie przypomina mi Lunę. Chociaż ma szczuplejszą twarz i kości policzkowe są bardziej wyraźne.
Ruszyliśmy dalej. Kiedy doszliśmy do Sali, Roksanie zaparło dech w piersiach, stanęła jak wryta i przyglądała się sufitowi.
- Szykuje się dzisiaj świetna pogoda.- powiedziałam do niej z uśmiechem.
- To, to mówi jaka będzie pogoda ?
- Nie to mówi, jaka jest pogoda.
- Jej, jakie fajne.
- Tak, no chodź do naszego stołu.
- Naszego. To nie można usiąść przy innym niż przy tym jednym ?
- Pewnie, że można, ale tylko na śniadaniach, kolacjach i tak dalej. Ale na uroczystościach trzeba usiąść przy stole swojego domu.
- To trochę dziwne.
- Nie, nie dziwne. Niedługo się przyzwyczaisz.
- Mam nadzieję.
- Chodź.- powiedziałam i poprowadziłam ją do trzeciego stołu.
- Więc to jest stół Gryffindoru ?
- Tak.- powiedziałam uśmiechając się do niej.- Hej.- przywitałam się z Cedriciem, Luną, Nevillem i Martą.
- Hej.
- To jest Roksana.- przedstawiłam blondynkę.
- Cześć. Cedric Diggory.- przedstawił się puchon.
- Jesteś z Gryffindoru ?- zapytała dziewczyna.
- Nie z Hufflepuffu.- odpowiedział uśmiechając się.
- Aha.
- Luna Lovegood.- powiedziała Krukonka.
- Luna jest z Ravenclawu.
- Neville Longbottom, Gryffindor.
- Hej.
- Marta Black.- powiedziała Gryfonka.
- Jesteś z…- powiedziałam z uśmiechem do przyjaciółki.
- Maja !- powiedziała, na co posłałam jej buziaka.
-Gryffindor.- odpowiedziałam Roksanie, nakładając sobie sałatki.
- Aha.- powtórzyła, biorąc naleśnika.
- To może pokaż mi twój plan zajęć ?- zapytałam
- Jasne.- powiedziała i podała mi plan lekcji. Pogrzebałam w torbie i wyjęłam z niej swój plan zajęć. Spojrzałam na nie.

Plan zajęć.
8,00: śniadanie. 
1. Zaklęcia.- Slytherin. 
2. Zielarstwo.- Slytherin.
3. Transmutacja- Slytherin.
4, Transmutacja- Slytherin.
5. Obrona przed czarną magią.- Sltherin. 
6. Historia magii.- Slytherin.  
- Mam taki sam.- powiedziałam do niej.
- Tak ?
- Tak.
- O jak fajnie. Będzie ktoś znajomy.- uśmiechnęłam się do niej.
- Marta, Ron, Neville, Harry i Hermiona, też taki mają.
- Kto ?
- Ron, to brat bliźniaków, Hermiona to nasza przyjaciółka, a Harry to mój brat.
- Aha.
Po pięciu minutach, do Wielkiej Sali przyszli Harry, Ron i Ginny.
- Hej.- powiedział mój brat.
- Hej.- odpowiedziałam mu.
Ron usiadł koło Roksany. Harry usiadł naprzeciwko mnie, a Ginny obok niego.
- Ginny wiesz o której, ma tu być Miona ?
- Nie właśnie, nie wiem.
Ron trochę oprzytomniał, spojrzał na Roksanę i wytrzeszczył oczy.
- A ty kto ?
- Ron to jest Roksana. Nowa uczennica, o której mówiła nam profesor McGonagall.
- Ach, nowa Gryfonka.
- Tak, miło mi.- powiedziała Roks.
- Mnie również.- powiedział uśmiechając się słodko do niej.
- Siemanko ludziska !- usłyszałam głos Jordana z końca Sali.
- Idzie Lee.- powiedziałam przewracając oczami do przyjaciół. Uśmiechnęłam się.
- Hej Lee.- szedł razem z Angeliną za rękę.- Czyli co jednak kłótnia was nie rozdzieliła ?- zapytałam ciesząc się.
- Nie.- powiedziała Angelina.
- I całe szczęście. Poznajcie to jest Roksana McAllen.
- Ach, to ty jesteś oczami i uszami tej szkoły tak ?- zapytał Lee.
- Co ?
- No, tak do Hogwartu nie codziennie ktoś dochodzi.
- Czemu ?
- Mu chodziło o to, że rzadko kto dochodzi w środku semestru.
- Tak, dokładnie.
- Fred, możemy pogadać ?- zapytała Gryfonka.
- Nie mamy o czym.- warknął na nią.
- Fred, proszę.
- Nie. Rozumiesz nie ! Zostaw mnie wreszcie w spokoju !- warknął na nią i wyszedł z Wielkiej Sali. Angelinie po policzkach spływały łzy.
- Pójdę z nim pogadać.- wyszeptał mi do ucha George, dał buziaka w policzek i wyszedł z jadalni. Wstałam od stołu, podeszłam do przyjaciółki i mocno ją objęłam.
- Cii, już spokojnie, już dobrze. Zobaczysz George go przekona.  Przecież oni siebie rozumieją jak nikt inny. Hmmm ? Będzie dobrze, nie ma się co martwić, Ang.-  spojrzałam przez ramię, żeby pogadać z Lee, ale go nigdzie nie było.
Angelina usiadła. Harry mi się przyglądał.
- Harry ?
- Musimy pogadać.
- O czym ?
- Może na zaklęciach.
- Dobra. A gdzie Lee ?
- Wyszedł od razu za Georgem.- powiedziała Roksana.
- Jezu to może ja pójdę.
- Gdzie ?
- Zobaczyć. Angelina co macie za lekcję ?
- Eliksiry.
Pobiegłam w stronę lochów, kiedy usłyszałam czyjś głos.
- Maja !- odwróciłam się. Za mną biegli wszyscy, których zostawiłam w jadalni. Ta, a mój kochany braciszek na czele.
- Co wy ?
-Idziemy z tobą.- powiedział Harry.
- Czemu ?
- Zobaczysz.
- Nie żartujcie sobie.
- Nie żartujemy.
- No dobra.
Pobiegliśmy prosto pod klasę Profesora Snape’a.
- Chciała cię przeprosić, a ty najzwyczajniej na nią nawrzeszczałeś !- usłyszałam głos Lee.
- Zniszczyła mój związek !
- Sam go zniszczyłeś !
- Chłopaki spokojnie.- usłyszałam Georga.
Kiedy zobaczyłam chłopaków, stali i mierzyli w siebie różdżkami.
- To nie twoja sprawa George.- powiedział Lee. Przyszykowałam swoją różdżkę, zresztą tak jak każdy. Jordan spokojnie wycelował różdżkę w mojego chłopaka. On nawet nie drgnął, zauważył mnie.- Nie będziesz nam już przeszkadzał ! Rozumiesz, czy się zabijemy czy nie. Po prostu siedź cicho.
-Lee, to mój brat !
- Sorry, George.- powiedział.- Drę
- Protego !- krzyknęłam i miedzy bliźniakami, a Lee powstała niewidzialna bariera.- Lee opanuj się. Nie wiesz co robisz.
- Myślisz, że mnie pokonasz ? Jesteś nic nie wartą czarodziejką !
- Lee, nie wiesz co mówisz !
- Cruci
- Drętwota !-  krzyknęłam i Lee momentalnie cały zesztywniał i opadł na ziemię.
- Boże nie wiem co w niego wstąpiło.- powiedziała Angelina.
- To nie jego wina.- powiedziałam. Ale chyba podejrzewam kogo. Machnęłam różdżką, na barierę i wpadłam Georgowi w ramiona.- Nic ci nie jest ?- zapytałam.
- Mi nic. A tobie ?
- Nie.- powiedziałam i spojrzałam na Freda, patrzył z wytrzeszczonymi oczami na przyjaciela.-  Fred ?
- Boże co ja zrobiłem ?!- wykrzyczał i zsunął się na podłogę. Wyrwałam się z uścisku Georga i uklęknęłam obok niego.
- To niczyja wina.
- Maja ! Zrujnowałem swój związek, obwiniam o to przyjaciółkę, a mój przyjaciel dostał na łeb ! Cholera, czy ty nie widzisz, że to wszystko moja wina, to ja wszystko spieprzyłem.
- Cholera jasna, Fred niczego nie spieprzyłeś, Rozumiesz ? Jesteś zajebistym chłopakiem, masz poczucie humoru ! Hermiona nigdy by się nie związała z kimś kto by był zupełnym idiotą ! Pamiętaj o tym ! A teraz się ogarnij i postaraj się zapomnieć.- najwidoczniej wziął moje krzyki na serio, bo spojrzał na mnie ze zdziwieniem.- Na co czekasz ? Wstawaj, no już.- podniósł się.
- Dzięki Maja.- powiedział i mnie przytulił.
- Nie ma za co.
- Eee, łapy z daleka, ona jest moja.- powiedział George. Uśmiechnęłam się. Oderwałam się od Freda i pocałowałam mojego zazdrośnika.
- Lee !- usłyszałam głos Angeliny. Spojrzałam w stronę pary, chłopak podnosił się trzymając przy okazji za głowę.- Nic ci nie jest ?
- Nie, chyba nie.- powiedział słabym głosem.
- No to dobrze, ale teraz my musimy pędzić na Zaklęcia.- powiedział Neville. Spojrzałam na zegarek.7.55.
- O cholera ! Dozobaczenia na obiedzie !- krzyknęłam do przyjaciół i pobiegłam chwytając za rękę Roksanę.- Dalej, bo się spóźnimy !
- I tak się spóźnimy.- krzyczała za nami Marta.
- Cicho. Ginny, Luna, zaraz będzie sala od Starożytnych run.- powiedział Harry.
- Wiem.- powiedziała Gin.- Do zobaczenia.
- Pa.
Biegliśmy, aż na samą górę. Kiedy zobaczyliśmy drzwi od Sali profesora Flitwicka. Uczniowie jeszcze stoją przed nią. Udało się !
- Trzeba odsapnąć.- powiedział Ron.
- Gdzie wyście byli ?- zapytała nas Hermiona.
- Nie pytaj.- powiedziałam do niej.
- Hej, jestem Roksana McAllen.
- Hej, Hermiona Granger.
- No już proszę do klasy.- zawołał profesor.
Weszłam do klasy, usiadłam obok Harrego, a obok mnie Roksana. Ron ją wpuścił na swoje miejsce ? Tuż to szok.
- O czym chciałeś rozmawiać ?
- O tym wszystkim przecież nie możemy wykorzystywać tak Hermiony, dla naszego dobra.
- Ona nic nie wie. Ma po prostu zakochać się w Malfoyu.
- Tak, ona się w nim zakocha, on odrobi swoje zadanie, rzuci ją i będzie miała złamane serce.
- Kto wie, może Malfoy też się w niej zakocha.
- W co ty wierzysz.
- No w końcu, musi jakoś zabiegać o jej względy, czyli jak. Może jednak powstanie z tego, taki prawdziwy solidny związek.
- Naprawdę tak sądzisz ?
- Wszystko jest możliwe Harry.
- No niby masz rację. Maja trzeba coś zrobić z Cedriciem.
- Czemu ?
- Cały czas chodzi jakiś zamyślony.
- Ja go dzisiaj już wypytam, ty się o to nie martw.
- No, dobra. – powiedział i zaczęliśmy słuchać lekcji profesora.
***
Koniec zaklęć. Jery, nareszcie !
- Maja ? Gdzie teraz ?- usłyszałam głos Roks.
- Chodź z nami.
- Nie chcę się wtrącać.- powiedziała.
- Och nie wygłupiaj się.- powiedziała Hermiona.
- Tak, właśnie, my nigdy nie zostawiamy nowych uczniów.- powiedział Ron.
Ruszyliśmy na dół. Przed salą zielarstwa stali już ślizgoni. Podeszłam do Dracona.
- Możemy pogadać ?- zapytałam.
- Jasne.- odeszliśmy na bok.
- Co ty odpieprzasz co ?
- Co ja zrobiłem ?
- Nie udawaj ! Co zrobiłeś Jordanowi ?!
- Nic mu nie zrobiłem !
- Nie udawaj Malfoy.
- Naprawdę !
- Mam uwierzyć, że nie rzuciłeś na niego Imperiusa ?
- Tak, powinnaś wierzyć, bo tego nie zrobiłem.
- To czemu tak reagował ?- zaczęłam mruczeć pod nosem.
- Jak reagował ?
- Nie ważne, dzięki.- powiedziałam.
- Wiesz co Potter, czasami naprawdę ciebie nie ogarniam.- powiedział uśmiechając się.
- I nawzajem.- powiedziałam, odpowiadając mu cynicznym uśmieszkiem.
Podeszłam do przyjaciół.
- Co on od ciebie chciał ?- zapytał Ron.
- Malfoy jak Malfoy.- powiedziałam, kładąc mu rękę na ramieniu.
- Tak czasami naprawdę mnie denerwuje.- powiedziała Miona.
- Czemu ?- zapytałam.
- Może…- powiedziała pokazując ławkę.
- Jasne.- odpowiedziałam i usiadłyśmy.
- On jest taki denerwujący.
- Dlaczego ?
- Wiesz, że mamy dormitoria połączone łazienką ?
- No wiem.
- No to on wczoraj sobie wszedł do łazienki, kiedy chciałam wchodzić do wanny.
- Byłaś naga ?- wytrzeszczyłam na nią oczy.
- Nie byłam owinięta w ręcznik.
- Ale szczęście.
- Ale to nie wszystko. Jeszcze później wszedł do łazienki, kiedy się odświeżałam. Wiesz wczoraj byłam w mundurkowej spódniczce, nie ?
- No.
- To, jak go poprosiłam, żeby wyszedł, to on powiedział nie, bo ma na co patrzeć.
- No co ty ?! Ja bym mu od razu przywaliła z liścia.
- Uwierz byłam już ku temu bliska, ale się opamiętałam.
- Oj Miona, Miona.
- Wchodzić do klasy, no już.
Weszłyśmy do klasy i usiadłyśmy w naszej ławce.
***
Godzina 18. Siedzimy w pokoju wspólnym Gryffindoru. Reszta dnia minęła nam spokojnie.
- No Ginny, idziemy do Miony ?- zapytałam przyjaciółkę, wiążąc sobie włosy w kitkę.
- No jasne.
- No to chodź.- powiedziałam, zakładając szatę uczniowską i przypinając ją odznaką.
No tak, trzeba się uszykować na dyżur. Dałam Georgowi buziaka w policzek. Przeszłyśmy z Ginny przez dziurę w portrecie.
- Gdzie są te dormitoria ?
- Chyba to jest ta wieża naprzeciwko, sowiarni.
- No to chodź.
Poszłyśmy korytarzem prowadzącym do sowiarni.
- Czekaj, sowiarnia jest w prawo, to jej pokój będzie w lewo.- powiedziała Ginny.
- Czekaj mam mapę Huncwotów.- powiedziałam wyciągając z kieszeni kawałek pergaminu i różdżkę.- Uroczyście przysięgam, że knuję coś niedobrego.- powiedziałam, a na pergaminie zaczęły przenikać, różne linie i już po chwili była, gotowa do odszukania Miony.
- Popatrz tu jest !- powiedziała Ginny i pokazała mały dymek z „Hermiona Granger”
- Jest  w wieży naprzeciwko sowiarni, czyli w lewo. Koniec psot !
Ruszyłyśmy przez korytarz, do jednej z nielicznych wież w Hogwarcie.
Zapukałam do drzwi z herbem Gryffindoru.
- Miona ?
- Wejdźcie.- usłyszałam głos przyjaciółki.
Otworzyłyśmy drzwi i kuknęłyśmy do pokoju. Hermiona leżała na wielkim łóżku i patrzyła na ogień w kominku. Usiadłam w jednym z foteli, a Ginny usiadła na końcu łóżka. Miona płakała.
- Hermiono ? Wszystko dobrze ?- zapytała Weasleyówna.
- Nie, nic nie jest dobrze.
- Co się stało Miona ?
- On wie.
- Kto i co wie ?- zapytałam.
- Malfoy.
- O czym on wie ?
- Jak zerwaliśmy z Fredem.- powiedziała i ukryła twarz w poduszkę.
- Skąd ?- zapytała Ginny.
- Nie wiem. Ale jak weszłam do łazienki on akurat się przebierał więc zamknęłam oczy, a on na to „ Po co zamykasz oczy Granger ? I tak dobrze wiemy, że ten twój chłoptaś, nie miał takiego ciała”, kazałam mu się zamknąć, a on na to, że najwidoczniej mu nie wystarczałam i znalazł sobie kogoś na pocieszenie. Ja nie wiem jak mam dzisiaj z nim iść na patrol.
- Wredna zakłamana kreatura.- powiedziała Ginny.
-  Miona, najważniejsze, że dasz radę.- powiedziałam.
- Skąd taka pewność ?
- Zawsze dajesz radę, pamiętasz ?
- Ale teraz to co innego.
- To jest właśnie to samo.
- Dzięki Maja.- powiedziała, na co mocno ją przytuliłam .
- Na mnie zawsze możesz liczyć.
- Na nas dwie.- powiedziała Ginny, uśmiechnęłam się.
- Tak, na nas dwie.- poprawiłam się.
- Maja, chyba zaraz będziesz musiała iść na patrol.- powiedziała Miona. Spojrzałam na zegarek. 19.30, a niech to szlag.
- Tak, faktycznie, musimy już wychodzić jeżeli mam odprowadzić Ginny do wieży.
- Mogę iść sama.- powiedziała.
- Nie, nie możesz, bo za chwilę zacznie się patrol, na którym nie powinno ciebie być, a poza tym obiecałam Harremu, że cię odprowadzę. No już jazda idziemy, a Miona da sobie radę.- powiedziałam i pocałowałam dziewczynę w policzek.
Wyszłyśmy z pokoju i ruszyłyśmy schodami w dół.
Kiedy byłyśmy przy portrecie, Ginny odwróciła się i spojrzała mi w oczy.
- Ty coś wiesz, prawda ?
- Co wiem, Ginny ?
- O tym Malfoyu, o tych prefektach i o Fredzie ?
- Ginny, nie mam zielonego pojęcia o czym mówisz.
- Jak, nie wiesz Maja ? Nie wiesz dlaczego Miona jest prefektem? Nie wiesz Dlaczego Fred całował Angelinę ?
- Miona, została prefektem, bo Padma zrezygnowała. A skąd mam wiedzieć, czemu Fred całował Angeline? Sama chciałabym to wiedzieć. – powiedziałam do przyjaciółki.
- Na pewno ?
- Na pewno.- przyjaciółka mocno mnie przytuliła i przelazła przez dziurę w portrecie.
Pobiegłam na drugie piętro, gdzie miałam spotkać się z Cedriciem. Wbiegłam na kogoś, kto mnie przytrzymał. Spojrzałam w górę. Cedric się do mnie uśmiechał.
- No nieładnie biegać, po korytarzu.- powiedział do mnie.
- Och, przepraszam, panie władzo.- powiedziałam uśmiechając się do niego.
- To jest tylko ostrzeżenie.
- Och. Naprawdę ? Bardzo dziękuję.
- Dobra, bez wygłupów.
- Dobra, dobra.
- Idziemy.
- No idziemy, spokojnie.
- Dobrze.
- No.
Szliśmy tak przez chwilę w milczeniu.
- Maja ?
- Tak ?
- Co sądzisz o Marcie Black ?
- Marta Black ? Marta, jest świetną przyjaciółką, potrafi świetnie zrozumieć i jest strasznie podobna do swojego ojca.
- A czyby była zainteresowana przeciętnym Cedriciem Diggorym ?- zapytał, na co się uśmiechnęłam.
- Sądzę, że jest i to bardzo. Wiesz ona potrafi strasznie się ekscytować, jak tylko powiesz do niej „cześć”.
- Mam u niej szanse ?
- Tego nie wiem, musisz sam ją o to zapytać.
- Jak mam zapytać ? „Cześć, jak sądzisz miałbym u ciebie jakieś szansę ?”
- Nie, no może nie tak. Ale może zaprosisz ją w na sobotę do Hogsmade ?
- Dobry pomysł. Dzięki. Ale jak mam ją zapytać ?
- Przecież często siedzicie sami w Wielkiej Sali, bo jesteście najwcześniej. Gadacie o czymś. To po prostu się zapytaj.
- No nie wiem.
- Ty się stresujesz. No nie wierzę. Ty masz stracha ? Przecież przy Cho zawsze byłeś taki wyluzowany.
- No widzisz to świadczy, o tym, że naprawdę czuję coś poważniejszego do tej dziewczyny.
- Cedric, nie masz czego się bać. Marta pewnie będzie w siódmym niebie jak ją zaprosisz na sobotę.
- Tak sądzisz ?
- Tak, tak właśnie sądzę.
- Dzięki.
- Nie ma za co.
[ Hermiona Granger ]
Och ! Co za koszmarny dzień ! Najchętniej bym cofnęła się do rana.
Weszłam do swojego dormitorium dla prefekta naczelnego. Co jeszcze dzisiaj mnie czeka? No tak jeszcze ten idiotyczny patrol z Malfoyem ! Trudno.
Podeszłam do szafy i wyjęłam z niej bluzkę z 3/4 rękawkiem, długie jasno dżinsowe rurki i błękitne trampki. Zajęcia dzisiaj były okropne. Moi przyjaciele o mało nie spóźnili się na pierwszą lekcję i nie chcą mi powiedzieć z jakiego powodu.
Weszłam do łazienki, nie pukając. No bo po co ? Skoro to moja łazienka, nie zważając na to, że po drugiej stronie drzwi ma Malfoy, to jest przecież moja łazienka jak i jego. No i popełniłam pomyłkę, bo on akurat tam stał. Miał na sobie tylko dżinsy, ani koszulki, albo chociaż byle jakiego T-shirtu.
- Puka się, Granger !
- To się zamyka drzwi. Nie zapomniałeś Malfoy, że to też moja łazienka ?!
- Jakże bym mógł zapomnieć ? Że muszę dzielić jedną łazienkę, z taką szlamą jak ty !
- Och no proszę, bo o to i nasz cudowny czarodziej czystej krwi !
- No i oczywiście. Po co ten sarkastyczny ton Granger ? Przecież to prawda.
- Och, no tak przepraszam, jakże ja tak mogłam wyśmiewać najcudowniejszego faceta w naszej szkole ? A tak przy okazji jak tam Pansy, Malfoy ?
- Proszę cię. Po co zmieniasz temat ? Pansy i mnie nic nie łączy.
- Och. Oczywiście, że nie ! Oprócz tych cudownie przeżytych razem wspólnych nocy. Wiesz co brzydzę się tobą Malfoy.- powiedziałam i zamknęłam oczy.
- I po co zamykasz te oczy ? Czyżby Weasley nigdy nie stał nigdy przed tobą w nagim torsie  ? Zresztą nie wiem co ty i Potterowa widzicie w tych Weasleyach.
- Może, to, że nie uważają się za lepszych tylko dlatego, że są czystej krwi.
- Tak, tak właśnie widać. Weasley umie się zabawić co, Granger ?
- O co ci chodzi ?
- Nie mogłaś go zadowolić, więc znalazł sobie inną zabawkę.
- Przymknij się wreszcie.
- Och i o to dziś mało by się nie zabili ? Ten twój Weasley i ten czarny jak on ma ? Lee Jordan ?
- O czym ty gadasz Malfoy ?
- Oooo, przyjaciółeczki ci nie powiedziały ?
- Co miały mi powiedzieć ? Mów, że do cholery wreszcie Malfoy !
- Och biedactwo ! Nie słyszałaś ? Ten cały Jordan, próbował dzisiaj zabić Freda ! Ach i to nie wszystko, ten chłoptaś Potterowej, jak mu ? George, no tak. Chciał stanąć po stronie brata i by już oberwał Drętwotą, gdyby nie nasza kochana Majeczka ! Zresztą sama też ryzykowała, bo już Gryfon próbował rzucić na nią Cruciatusa, a ta pięknie powaliła go Drętwotą. Wszystko dla ukochanego, czyż nie ? Ach, jak ta miłość potrafi namącić w głowie.- powiedział tak, jakby komentował przebieg meczu quidditcha.
- Nie opowiadaj głupot. Na pewno to przed chwilą to wymyśliłeś.
- Spytaj przyjaciółek, kochanieńka. I powiem ci, że jak się rumienisz to dodaję ci to jeszcze więcej uroku.
Usłyszałam zamykanie drzwi. Spojrzałam w lustro. Boże co się ze mną dzieję ?! Miona wyluzuj, przecież to Malfoy. Ten cholerny skurwiel. Przebrałam się w ciuchy, które wybrałam. Ubranie wypsikałam wiśniową mgiełką. Włosy porządnie rozczesałam. Wyszłam z łazienki. Mundurek włożyłam do kufra. Położyłam się na łóżko.
***
Dziewczyny wyszły z mojego dormitorium. Czuję się trochę lepiej. Zawsze potrafią poprawić mi humor. Ale teraz czeka mnie najgorsza atrakcja dnia. Patrol z Malfoyem.
Wstałam z łóżka. Nie mam zamiaru się przebierać. Co mi zrobią ? Nic. Przypięłam odznakę do bluzki. No gotowe. Za chwilę powinnam się spotkać z Draco, ale to jeszcze chwile. Jest 19.30, Maja kończy patrol za pół godziny.
Chwyciłam książkę od eliksirów i zaczęłam ją przeglądać. Jest o wiele lepsza niż podręcznik od Czarnej magii.
Minęło 15 minut, a ja już przeczytałam 4 tematy. Coś jest nie tak. Coś jest nie tak ze mną.
Zaczęłam krążyć po pokoju. Czy Malfoy, mówił prawdę ? Nie zapytałam dziewczyn, nie miałam odwagi. Co jeśli to prawda ? Co jeśli oboje chcieli się pozabijać ? Nie chce wiedzieć. Fred mnie zranił. Najchętniej chciałabym, aby ten ostatni miesiąc spędzony z nim wymazał mi się z pamięci. Nie potrafiliśmy wytrzymać. Zaczynam podziwiać Maję, mimo tylu przeciwnością losu, potrafi jeszcze odnaleźć szczęście i potrafi o nie walczyć. A George, jeszcze nigdy nie widziałam, aby ktoś tak patrzył na dziewczynę. Nawet mój tata tak nie patrzy na moją mamę. On o nią walczy, nie poddaje się. A Fred, co ? Najzwyczajniej się poddał. Nie pobiegł za mną, nie chciał wytłumaczyć. Poddał się i już nigdy nie będzie tak jak było. Może będziemy przyjaciółmi, gdy znajdziemy, kogoś kto będzie taki jak George dla Mai.
19.55. Wyszłam z dormitorium. Zaczęłam schodzić po schodach gdy usłyszałam czyjś głos.
- I co Granger idziesz sama na patrol ?
- Miałam taką nadzieję.
- Uważaj Granger. Miałbym stracić okazję popatrzenia sobie na twoje tyły ?
- Malfoy przeginasz.
- Kręci cię to.
- Pomarzyć sobie możesz.
- Za marzenia nie karają.
- No nie.
Szliśmy tak przez pół godziny.
- Wiesz co Granger ?
- Czego, Malfoy ?- jak to powiedziałam, zaczął się śmiać.
- Przypominasz mi Potter, tym swoim sposobem mówienia.
- I to mam wiedzieć ?
- Nie. W sumie to jak na szlamę, jesteś całkiem atrakcyjna.- poczułam, że się rumienię.
- Malfoy, jakie tabletki dzisiaj brałeś ?
- Hmmm. Chyba rutinoscorbin ? Tak, to jest ten lek, prawda ?- zapytał, na co przytaknęłam.- No więc przedawkowałem rutinoscorbin.- powiedziałam, na co parsknęłam śmiechem.
- Rutinoscorbin, to lek na odporność.- powiedziałam, a ten się zmieszał.
- I co ? Nie da się go przedawkować ?
- Nie, a co chcesz się ukatrupić ? Z chęcią ci dam o wiele lepsze do przedawkowania.
- Nie dzięki z twojej uprzejmości wole nie korzystać.
- A szkoda. Byłoby z czego się śmiać.
- Bardzo śmieszne.
- Wiem.
Zaczęliśmy patrolować kolejne piętro.
- Och, Granger, każdy twój chłopak wychodzi niewypałem.
- Malfoy, aż tak bardzo cię interesuje moje życie, czy może chcesz książkę napisać ?
- Nie wściekaj się już tak.
No przynajmniej ten patrol był dosyć spokojny. Rozmowa z Malfoyem, trochę się kleiła. Ale co mnie to obchodzi ?
[ Maja Potter ]
- Jesteś kompletnym idiotą !- krzyknęłam na rudego.
- A co mam ci poradzić, że ją kocham ?- zapytał.
- Kochasz , kochasz ? Proszę cię ! Tak, kochasz, że nie chciałeś mi o tym powiedzieć ?
- Chciałem, zobaczyć jak długo to się pociągnie !
- I co ile już to trwa ?
- Od półtora tygodnia.
- Dla mnie jesteś skończonym idiotą !
- A to czemu ?
- Chciałeś to wszystko przed nami ukrywać, bo co ? Bo bałeś się ! Najzwyczajniej się bałeś.- nawrzeszczałam na Weasleya.
Cedric, który przyglądał się całej tej scenie, stał z tyłu. Odwróciłam się do niego, na co chłopak wyłożył swoje ręce, a ja wpadłam mu w ramiona.



4 komentarze:

  1. Zastanawiam się na którego Weasleya Maja nawrzeszczała : > Uwielbiam czytać twojego bloga i czekam na następny rozdział : >


    Chciałam Cię zaprosić na mojego bloga, co prawda nie jest potterowski ale mam nadzieje że ci się spodoba : http://free-hugss.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Na początek dziękuję za dedyk. Chodź na początku tak średnio mi się podobało to momentalnie zmieniłam zdanie. Ale w takim momencie skończyć ?! No wiesz ty co?! Na kogo nawrzeszczała na Georga, Freda, Rona ?! Na którego Weasley'a? Świetny i czekam na jeszcze :D Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Ojeeej cóż za zaszczyt *.* Dziękuję za dedyk ;***
    A co do rozdziału:
    1) Chyba najbardziej nurtujące: na którego Weasleya darła się Majeczka? No i w kim się ten rudzielec zakochał? Hm? Hm?
    2) Kłótnia Lee i bliźniaków. Nonono ;> Ciekawie :D
    3) Dramione. Słodkie rumieńce Hermy *.* I te niby chamskie a jednak w pewnym sensie romantyczne teksty Malfoyka - takie tam końskie zaloty hahaha :D
    4) Cedarta. Nieśmiałość u chłopaków - cuuuudo. A że uwielbiam Ceda i Łapę, więc związek córki Syriuszka i mojego ukochanego Puchona jest idealny ;***
    5) I ta cudowna wspólna łazienka prefektów hahaha kocham to :* Mam nadzieję, że zrobisz jeszcze wiele ciekawych akcji z tą łazienką w roli głównej ;>

    Rozdział cudny i długi :D
    Uwielbiam Twój styl, ale znajdzie się trochę błędów (literówki czy interpunkcja), których nawet najlepsi nie unikną, ale warto nad nimi pracować :)

    Jeszcze raz dziękuję za dedykację... i zapraszam do mnie na fantasy-cupcakes.blogspot.com

    Życzę weeeeny ;*****
    Cupcake.

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowny rozdzial Awwww *.*
    Zajebistyyyyyy blog *-* Z niecierpoliwoscia czekam na NN :*
    i zycze duuuuuzoooooooo weny ;*

    Pozdrawiam
    Naaatuuuu <3

    OdpowiedzUsuń