Hogwart.

środa, 6 listopada 2013

Rozdział 43."Porady zawodowe."

Rozdział 43.
- A czy możecie mi wyjaśnić, dlaczego nie macie już lekcji oklumencji ?- zapytała groźnie Hermiona.
- Rany Miona, przecież ci już mówili, powiedział, że znają podstawy to dalej sobie poradzą sami.- powiedział już wkurzony Ron.
- Ale czy to znaczy, że nie miewacie, tych głupich snów ?- zapytała Roks.
- Czasami się zdarzą.
- Ale przecież cały czas krzyczysz w nocy.- powiedziała Ginny.
- Bo to są sny związane z przeszłością, moją i rodziców.- powiedziałam i opuściłam głowę na dół.
- Moim zdaniem powinniście iść do Snape'a i poprosić go jeszcze o lekcje.- powiedziała Granger.
- Rety Hermiona, najwidoczniej już nie są potrzebne. Teraz należy się zastanowić, co zrobić z naszą pani dyrektor.- powiedział Harry.
- Póki co zastanawia się, kto jest winien temu całemu przedstawieniu.- powiedział z uśmiechem Fred.
- No właśnie, a teraz brat spadamy na transmutację.- powiedział George i poszli na drugie piętro.
- A ja na zielarstwo.
- No to my na historię magii.- powiedziałam i poszłam do sali profesora Binnsa.
- Słuchajcie, jakim cudem do Sumów, pozostało nam tylko sześć tygodni?- zapytał Ron.
- Takim, że dzisiaj witamy pierwszy dzień kwietnia, a potem maj, którego w połowie będziemy mieć egzaminy?- zapytałam z uśmiechem.
- No tak. Ale ostatnia lekcja i ferie!- wykrzyczał podnosząc do góry ręce.
- I wolne!
- Które, spędzimy nad książkami.- powiedziała Hermiona, a mi cały humor prysł.
- Jesteś okrutna.
***
- No to jak witamy początek ferii?- zapytali bliźniacy wchodząc z dawką piwa kremowego do salonu.
- A macie jakieś pomysł?- zapytał Lee.
- No pewnie.- powiedzieli i podali każdemu po piwie.
George usiadł obok mnie, a z kieszeni wyjął małą piłeczkę do eksplodującego durnia. Uśmiechnął się.
- Precz z tym ode mnie.- powiedziałam i podciągnęłam nogi do góry.
- No chodź.- powiedział i próbował mnie złapać, ale ja tylko zaczęłam machać nogami, tak, że zaczął się śmiać.- No wiesz co w moje urodziny nie zagrasz z nami?- zapytał robiąc minę zbitego psa.
- Prezent ci już dałam
- I bardzo mi się podoba.- powiedział poprawiając się za kołnierzyk od koszuli, którą dostał dzisiaj rano.
- Mogę tylko popatrzeć.- powiedziałam.- Wiesz, że nie lubię tej gry.
- No ja wiem, ale lubię jak uciekasz przed tą piłeczką.- powiedział, a ja zmierzyłam go wzrokiem.
- Masz szczęście, że jesteś przystojny, bo inaczej dostałbyś z podręcznika w łeb.- powiedziałam, a ten tylko puścił do mnie oczko.
Po kilku wywołujących u nas gromki śmiech grach, nawet nie zauważyłam jak zasnęłam obok Georga, na sofie.
***
Ferie mijały, słońce zaczynało coraz mocniej przygrzewać, a ja razem z przyjaciółmi, zostaliśmy w Hogwarcie jak w pułapce.Razem z Harrym wertowaliśmy podręczniki w bibliotece szkolnej. Hermiona pognała do swojego dormitorium, bo już zaczynało robić się późno, Ron i Ginny mają trening. Roksana, Cedric i Marta są gdzieś na błoniach, a bliźniacy, jak to bliźniacy gdzieś się wygłupiają.  Niedzielny wieczór, a ja utknęłam przed książkami przygotowując się do Sumów. Tak jak każdy uczeń z piątej i siódmej klasy.
- Ej, słyszycie mnie ? Mówi się.
- Hmmm ?- mruknęłam razem z bliźniakiem.
Obudziłam się z otumania, a przede mną dłonią machała strasznie potargana Ginny Weasley.
- O cześć.- powiedziałam razem z Harrym.
- Jak długo wy tak potraficie ?- powiedziała zszokowana.
- Ale co ?- znowu zapytaliśmy razem.
- No to gadanie.
- Aaaa, to ? To no trochę potrafimy.- powiedziałam znowu z Harrym.
- Przestańcie.
- Dobra.- znowu odpowiedzieliśmy jej równo.- A tak w ogóle to dlaczego nie jesteś na treningu ?- zapytał Harry.
-  Już się skończył. Ron musiał zabrać Jacka Slopera do skrzydła szpitalnego.
- Dlaczego?
- No... nie jesteśmy pewni, ale chyba sam zwalił się z miotły własną pałką. - westchnęła ciężko. - W każdym razie... dopiero co dostałam paczkę, właśnie przeszła przez nową procedurę kontroli, jaką zafundowała nam Umbridge...
Położyła na stole paczkę owiniętą brązowym papierem. Widać było, że ktoś ją już otwierał i z powrotem byle jak zapakował, a przez papier biegły nagryzmolone czerwonym atramentem słowa: SKONTROLOWANE I ZWOLNIONE PRZEZ WIELKIEGO INKWIZYTORA HOGWARTU.
- To jajka wielkanocne od mamy - powiedziała Ginny. - Macie po jednym.
Wręczyła nam po jednym z czekoladowych smakołyków, spojrzałam na nie, było przyozdobione małymi lukrowymi książkami, a Harrego i jej małymi złotymi zniczami. Uśmiechnęłam się i popatrzyłam na pudełeczko, gdzie pisało, że zawierało jeszcze  torebkę musów-świstusów.
- Chciałbym porozmawiać z Syriuszem.- oznajmił mój brat i wsadził sobie duży kawałek jajka do ust.
- No wiesz - powiedziała powoli Ginny, też odłamując sobie kawałek - jeśli naprawdę chcesz porozmawiać z Syriuszem, to moglibyśmy coś wymyślić...
- Daj spokój. Przy Umbridge kontrolującej wszystkie kominki i czytającej nasze listy?
- Widzisz, Harry, kiedy się dorasta w jednym domu z Georgem i Fredem, to szybko dochodzi się do wniosku, że wszystko jest możliwe, jeśli tylko nie brak ci tupetu...
Uśmiechnęłam się i zdarłam cynfolię ze swojego jajka. Odłamałam kawałek czekolady i wpakowałam ją sobie do ust. Nagle usłyszałam czyjeś kroki i wytrzeszczyłam oczy.
- A co wy tutaj wyprawiacie ?
- O kurczę. Zapomniałam, że...- powiedziałam i wstałam od stołu.
Pani Pince rzuciła się na nas z twarzą wykrzywioną furią.
- Czekolada? W bibliotece?! - wrzasnęła.- Precz stąd... wynocha!
Machnęła różdżką i sprawiła, że książki, pergaminy i pióra, poganiały nas w stronę wyjścia co jakiś czas lekko pukając w głowę.
***
Gdyby nie to, że każdy z nas stresuje się nadchodzącymi testami, tuż przed końcem ferii na stolikach w wieży Gryffindoru pojawiły się pliki broszur, ulotek i informacji dotyczących różnych dostępnych w świecie czarodziejskich zawodów, a na tablicy ogłoszeń zawisło następujące obwieszczenie:
PORADY ZAWODOWE
Wszyscy uczniowie piątych klas proszeni są o przybycie na krótkie spotkanie ze swoim opiekunem domu podczas pierwszego tygodnia semestru letniego, na którym będą mieli możliwość przedyskutowania ich przyszłej kariery zawodowej. Terminy indywidualnych spotkań podane są niżej.
Spojrzałam na listę i jak się okazało nasza psorka chce widzieć mnie i Harrego w tym samym terminie w poniedziałek o pół do trzeciej, co oznacza, że ominie nas większość lekcji wróżbiarstwa. Razem z innymi piątoklasistami poświęciłam sporą część ostatniego weekendu ferii wielkanocnych na czytanie informacji, które nam dostarczono.
- No, uzdrowicielem to raczej nie zostanę - oświadczył Ron w ostatni wieczór ferii, pochylony nad prospektem ozdobionym symbolem kości skrzyżowanej z różdżką. - Tu piszą, że na poziomie owutemów trzeba mieć przynajmniej P z eliksirów, zielarstwa, transmutacji, zaklęć i obrony przed czarną magią. A niech mnie drzwi ścisną... wiele nie wymagają, co?
- No wiesz, to bardzo odpowiedzialny zawód - skomentowała zdawkowym tonem Hermiona.
Ślęczała nad kolorową, różowo-pomarańczową ulotką, zatytułowaną: WIĘC MYŚLISZ, ŻE CHCIAŁBYŚ PRACOWAĆ W DZIEDZINIE KONTAKTÓW Z MUGOLAMI?
- Żeby nawiązywać kontakty z mugolami, nie trzeba mieć wielu kwalifikacji... Wymagają tylko suma z mugoloznawstwa... O wiele ważniejszy jest twój entuzjazm, cierpliwość i poczucie humoru!
- Trzeba mieć coś więcej od poczucia humoru, żeby nawiązać kontakt z naszym wujem - skwitowałam.
- Na przykład wyczucie, kiedy zrobić unik... - powiedział Harry. Był już w połowie broszurki o czarodziejskiej bankowości. - Posłuchajcie: Szukasz pełnej wyzwań pracy? Nęcą cię podróże? Lubisz niebezpieczne przygody? Chciałbyś otrzymywać sutą prowizje za odnalezione skarby? Rozważ podjęcie pracy w Czarodziejskim Banku Gringotta, który właśnie poszukuje łamaczy klątw do pracy za granicą. Ekscytujące możliwości... Wymagają numerologii... Hermiono, to coś dla ciebie!- powiedział zadowolony, że to on właśnie znalazł taką broszurkę.
- Bankowość nie bardzo mi odpowiada - stwierdziła wymijająco Hermiona, która czytała teraz ulotkę zatytułowaną: MASZ W SOBIE TO COŚ, CO JEST POTRZEBNE DO SZKOLENIA TROLLI NA OCHRONIARZY?
- A szkolenie trolli na ochroniarzy ci odpowiada ?- zapytałam, zabierając od Rona broszurkę związaną z pracą jako uzdrowiciel.
 - Hej! - usłyszałam dobrze znany sobie głos.
Pojawili się Fred i George.
- Ginny powiedziała nam, że masz sprawę - rzekł Fred, kładąc nogi na stoliku i zrzucając na podłogę kilka prospektów na temat pracy w Ministerstwie Magii. - Mówi, że chcesz sobie pogadać z Syriuszem.
- Co? - żachnęła się Hermiona, a ręka, którą sięgała po ulotkę zatytułowaną: ZRÓB KARIERĘ W DEPARTAMENCIE MAGICZNYCH WYPADKÓW I KATASTROF zastygła w powietrzu.
- Aaa.. tak... - mruknął Harry, siląc się na obojętny ton. - Tak, pomyślałem sobie, że bym chciał...
- I ty się na to godzisz ?- zapytała Hermiona, patrząc na mnie.
- Przecież nie mogę mu zabraniać wszystkiego, ważne, że przynajmniej słucha i przykłada się do przygotowań nad Sumami.- powiedziałam, wzruszając ramionami.
Głęboko, gdzieś tam, czuję, że to nie jest dobry pomysł, aby Harry teraz próbował skontaktować się z Blackiem. Sama z chęcią bym z nim pomówiła, ale jak jeszcze z dwa miesiące temu Dumbledore mi powtórzył, że Hogwart się zmienia i to nie na dobra, wolę nie ryzykować.
- W sytuacji, kiedy Umbridge węszy po kominkach i rewiduje wszystkie sowy?
- Jesteśmy zdania, że dałoby się to jakoś obejść - oświadczył George, przeciągając się z uśmiechem. - Do tego potrzeba tylko trochę dywersji. Nawiasem mówiąc, chyba zauważyłaś, że nie rozrabialiśmy podczas ferii?
- Zadaliśmy sobie pytanie, jaki sens ma zakłócanie czasu wolnego - wyjaśniał dalej Fred. - No i stwierdziliśmy, że nie ma żadnego sensu. Ludzie się uczą, nie ma im co przeszkadzać.
I z powagą skłonił głowę przed Hermiona. Wydawała się nieco zaskoczona ich rozsądkiem.
- Ale, oczywiście, od jutra zaczynamy od nowa - ciągnął Fred. - A skoro i tak mamy narobić trochę bałaganu, to dlaczego nie zrobić tego tak, żeby Harry mógł pogawędzić z Syriuszem?
- Tak, ale nawet jeśli to zrobicie - zaczęła Hermiona takim tonem, jakby wyjaśniała komuś bardzo tępemu coś bardzo oczywistego - to jak Harry z nim porozmawia?
- Gabinet Umbridge - mruknął Harry.
- Jak długo nad tym myślałeś ?- zapytałam.
- Od jakiś dwóch tygodni i naprawdę nic lepszego nie przyszło mi do głowy. Pójdziesz, ze mną, co nie ?- zapytał, a ja prychnęłam.
- Czy pójdę ? Ty jeszcze pytasz ? Tylko jej kominek nie jest pilnowany.
Ron opuścił prospekt zachęcający do podjęcia pracy w handlu grzybami hodowlanymi i z uwagą przysłuchiwał się tej rozmowie.
- Czy... wy do końca... zwariowaliście?!- usłyszałam Hermionę.
- Nie sądzę - mruknął Harry.
- To zacznijmy od tego, jak chcecie się tam dostać ?
Widać, że na to pytanie Harry był przygotowany
- Nóż Syriusza.
- Że co?
- W poprzednie Boże Narodzenie dostałem od Syriusza scyzoryk, który otwiera wszystkie zamki. Więc nawet jeśli zaczarowała te drzwi tak, że nie pomoże Alohomora, o co mogę się założyć...
- Co ty o tym myślisz? - zwróciła się Hermiona do Rona, w tej chwili tak strasznie, zaczęła przypominać panią Weasley pytająca męża o zdanie.
- Nie wiem - odparł Ron, nieco zaniepokojony faktem, że ktoś pyta go o zdanie. - Skoro Harry chce to zrobić, to jego sprawa, nie?
- Przemawia jak prawdziwy przyjaciel i prawdziwy Weasley - powiedział Fred, waląc go po plecach. - No dobrze. Zamierzamy zrobić to jutro, zaraz po lekcjach, żeby wywołać jak największe zamieszanie, bo wszyscy będą na korytarzach... Pamiętajcie, zaczniemy gdzieś we wschodnim skrzydle, żeby ją odciągnąć od gabinetu... Myślę, że możemy wam  zapewnić... no, powiedzmy dwadzieścia minut? - spojrzał na Georga.
- Nie ma sprawy.- powiedział ze spokojem jego brat bliźniak.
- Co to będzie za dywersja? - zapytał Ron.
- Sam zobaczysz, braciszku - odrzekł Fred, wstając. - Ale musisz jutro około piątej przejść się korytarzem Grzegorza Przymilnego.- powiedział i objął mocno Roksanę w pasie.
Wróciłam do przeglądania broszurki o magomedykach, kiedy ktoś mi ją nagle zabrał. Spojrzałam na Georga, uśmiechnął się do mnie.
- Chodź, ze mną.- powiedział i pociągnął mnie do siebie do sypialni.
- George, mówiłam ci, że nie chcę, aż tak zajść za skórę Umbridge.- powiedziałam, a on zaczął się śmiać.
Uniósł mój podbródek do góry, tak, że mogłam teraz spojrzeć w jego piękne brązowe oczy. Uśmiechnął się do mnie i pocałował w płatek ucha. Zadrżałam. Objął mnie w tali i przyciągnął bliżej siebie. Wpiłam wargi w jego, nasze języki tańczące swój taniec. Wplątał palce w moje włosy, a ja mu zarzuciłam ręce na szyję. Kiedy się od siebie oderwaliśmy, podniósł mnie i okręcił parę razy wokół siebie. Położył mnie na łóżku i sam zajął miejsce obok mnie. Złączyliśmy nasze dłonie, a on zaczął przeplatać swoje palce pomiędzy moimi.
- Kocham cię.- powiedział.
- Ja ciebie bardziej.- rzekłam, a on pocałował mnie w czoło.
***
Spojrzałam w okno, niebo robi się coraz bardziej błękitne, a ja wyskoczyłam z łóżka, czując lekkie mdłości. Chwyciłam swój mundurek i poszłam do łazienki.
Spojrzałam w lustro, moje odbicie, było przerażające, potargane włosy, blada twarz i worki pod oczami. Mam nadzieję, że dzisiaj wszystko się uda.
Wskoczyłam pod prysznic i wymyłam porządnie kasztanowe włosy swoim ulubionym truskawkowym szamponem. Owinęłam się w ręcznik, wysuszyłam i ułożyłam w loki długie włosy. Wsunęłam na siebie rajstopy, białą koszulę, pod kołnierzykiem związałam czerwono- złoty krawat, włożyłam spódniczkę, czarny rozpinany sweterek i w czarne balerinki wsunęłam stopy. Wyszorowałam zęby, nałożyłam lekką warstwę pudru, usta wymalowałam czekoladowym błyszczykiem, a ubrania wypsikałam malinową mgiełką.
Wyjrzałam przez okno. Coś przykuło moją uwagę: jakiś ruch na skraju Zakazanego Lasu. Zmrużyłam oczy i ujrzałam Hagrida wychodzącego spomiędzy drzew. Szedł, jakby kulał. Dowlókł się do drzwi swojej chatki i zniknął w środku. Obserwowałam chatkę przez kilka minut. Hagrid już się nie pojawił, ale z komina buchnął dym, więc może nie było z nim aż tak źle, skoro zdołał rozpalić ogień...
Pewnie to Graup...
Chwyciłam swoją torbę i wyszłam z dormitorium. Skierowałam się w stronę jadalni. Przy stole Gryfonów, już prawie wszyscy siedzieli.- Hej.- przywitałam się, a Harry uśmiechnął się na mój widok.- Czy coś zjadłeś, czy może na odwrót, ubrałam spódniczkę ?- zapytałam, okręcając się sprawdzając.
- Nie no właśnie ubrałaś, spódniczkę, rzadko cię w nich widzę. I na dodatek, to co kombinujemy, będzie bieganie.- powiedział mój bliźniak.
- Pierwsze, primo, często noszę tą spódniczkę.- powiedziałam, machając mundurkową spódniczką.- Po drugie, secondo cicho siedź Potter, bo jeszcze gdzieś ci ropucha wyleci i będziemy mieć syf i trzecie quarto, kto powiedział, że musimy biegać ?
- Jakim cudem znasz włoski ?- zapytał Cedric.
- Z telewizji.- powiedziałam, biorąc kulkę winogrona i wypychając ją sobie do ust.
Mając przed sobą perspektywę włamania się do gabinetu Umbridge, nie spodziewałam się spokojnego dnia, nie przewidziałam jednak, że Hermiona będzie nas nieustannie próbowała odwieść od tego, co zaplanowaliśmy na piątą. Chyba po raz pierwszy nie przysłuchiwała się pilnie nudnym wywodom profesora Binnsa, tylko wyrzucała z siebie szeptem strumień ostrzeżeń, na które razem z  Harrym staraliśmy się nie zwracać uwagi.
- ...a jak was tam nakryje, to nie tylko wywali was ze szkoły, na pewno się połapie, że rozmawialiście z Wąchaczem, i tym razem zmusi was do wypicia veritaserum, a wtedy wszystkiego się dowie...
- Hermiono, może przestaniesz wreszcie zadręczać Harrego i Maję i zaczniesz słuchać Binnsa? - skarcił ją w końcu szeptem Ron. - A może to ja mam zacząć robić notatki?
- Świetny pomysł, na pewno to przeżyjesz!
Kiedy znaleźliśmy się w lochach,ani Harry, ani Ron już się do niej nie odzywali. Skorzystała z tego i z jej ust znowu popłynął potok przerażających ostrzeżeń, wypowiadanych tak zjadliwym sykiem, że Seamus stracił pięć minut, sprawdzając, czy nie przecieka mu kociołek.
Spodziewałam się jakiś dociekliwych docinek, ze strony Snape'a, ale on tylko przechodził mijając mnie i Harrego szerokim łukiem. Kiedy już mój eliksir był gotowy, wlałam go do buteleczki i podałam profesorowi, Harry zrobił to samo, a kiedy wracał do ławki, usłyszałam rozbijające się szkło. Spojrzałam w tamtą stronę i na ziemi leżała fiolka z nazwiskiem Harrego.
- Ups, chyba coś mi się wymsknęło.- powiedział mistrz eliksirów.
Harry cofając się do ławki, gdzie Hermiona właśnie opróżniała jego kociołek, stał sie jeszcze bardziej załamny, chwyciłam jedną z probówek i napełniłam ją swoim wywarem, podpisałam jako Harry i wcisnęłam bratu.
- Masz wystarczy, że zobaczy twoje naazwisko, już ci obniży.- powiedziałam.
- Potter, skąd wziąłeś eliksir ?
- Ze swojego kociołka.
- Ale czy panna Granger...?
- Nie, nie profesorze, to był mój.- powiedziałam pokazując swój garneczek.
- No dobrze.- wreszcie Harry oddał pracę Snape'owi i wrócił mu humor.
Ruszyliśmy na wróżbiarstwo, spoglądałam na oddalającą się Hermionę, która, właśnie maszerowała na numerologię. Coś mi świtało w głowie, ale nie mogę przypomnieć sobie, o czym zapomniałam, kiedy nagle...
- Harry spotkanie u McGonagall.- powiedziałam, a mój brat rzucił się biegiem.- Ej ! Ale zaczekaj za mną.- powiedziałam i pobiegłam za nim.
_______________________________________________
Wiem, wiem, nowy rozdział miał być jak skończę nadrabiać zaległości na waszych blogach, ale dzisiaj jest tak szczególny dzień, że musiałam wstawić nowy rozdział, zwłaszcza po tak długiej nieobecności ;c OLAŁAM SOBIE NAWET SPRAWDZIAN Z PP ;o Wszystko dla moich czarodziejów <3
No to może z tym szczególnym dniem trochę, co? ;D
No to, więc zaczynamy, dokładnie rok temu założyłam tego bloga i opublikowałam pierwszy post "Prolog.".
6 listopada 2012 roku stał się dniem w, którym zdałam sobie sprawę co kocham i, że lubię to robić, mimo, że może mi to trochę nie wychodzić, ale w końcu z każdym nowym zdaniem uczę się coraz więcej. Zaczynam interpretować inaczej świat, który mnie otacza i zaczynam go doceniać.
PIERWSZY ROK TEGO BLOGA! DZIĘKUJĘ WAM, ŻE TYLE WYTRZYMALIŚCIE, ŻE TO CZYTACIE, ŻE NAWET NA MNIE CZEKALIŚCIE I, ŻE JEST WAS CORAZ WIĘCEJ!
I obiecuję, że zaległości na waszych blogach nadrobię w weekend, niestety w tygodniu mam za dużo nauki i nie wyrabiam ;c
Kocham was <3
Wasza,
~Hermionija.

sobota, 2 listopada 2013

WRACAM!

Hahahahaha, wiem to nie jest dla was za dobra wiadomość, że mój blog wraca ze strefy umarłych. ;D
Ale zrozumiałam, co kocham i co mi jest potrzebne. W wakacje przeczytałam na nowo całą sagę J.K. Rowling <3 I Harry jest ważny dla mnie, w końcu z nim się wychowałam. Takie zawieszenie, jest jak odtrącenie najbliższego przyjaciela, który zawsze potrafi Cię pocieszyć, bo znasz go na pamięć i wiesz w jakich momentach i on się dostosuje do Twojego nastroju. Pozbierałam się, nie powiem, jest całkiem dobrze. Tylko muszę jeszcze ogarnąć trochę nową szkołę, przejście z gimnazjum do liceum jest niezłym wyzwaniem, ale muszę w siebie uwierzyć i dać z siebie wszystko.
NOWY ROZDZIAŁ -> pojawi się jak tylko nadrobię wszystkie zaległości u was! Obiecuję, że Hermionija nie opuści już blogspota, przynajmniej do czasu kiedy nie zakończę historii Mai i Harry'ego <3
AAlexo! Bardzo Ci dziękuję, za Twoje odpowiedzi u siebie na blogu (i takie wtf o.O jak to brzmi, nie? ;D), jeszcze bardziej się uśmiechnęłam, nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów u Ciebie *.*
Wiecie, czego jeszcze można się dowiedzieć z takiej blogsfery? Że wszyscy blogerzy to jedna wielka rodzina, za którą się strasznie tęskni, bo jak w każdej rodzinie, ciężko bez bliskich wytrzymać <3
Macie tu taką Hermioniję, która może wam przyrzec, że już was nie zostawi ;)
Kocham was, moi czarodziejscy i niesamowici blog-czarodzieje <3
Z wielką nadzieją, że ktoś tutaj zajrzy, wasza Hermionija ^^