piątek, 5 kwietnia 2013

Rozdział 36."Nie znając tego co przed nami."

Rozdział 36.

- Ginny, zejdź już na dół.- krzyczałam.
- I co nadal przeżywa tą sukienkę ?- zapytał Syriusz.
- Nawet nie wiesz jak. To jest dziwne, że zorientowała się dopiero dwa dni temu, że ją porwali w balowej sukience.
- Robisz coś z nią ?
- Tak, teraz się pierze. Chyba...- powiedziałam i już chciałam biec na dół, aby sprawdzić, kiedy usłyszałam...
- Maja Lily Potter, nad wszystkim panuje !
- Nie denerwuj mnie.
- Jest jedenasta, za siedem godzin zasiadamy do wigilijnego stołu.- mamrotała Tonks. No tak ona w tym roku została skazana na przygotowania do świąt.- Przyjdzie jeszcze Moody, Kingsley i Severus.- powiedziała, a ja się zakrztusiłam.
- Że niby Snape ?
- No tak, wiesz takie święta z Zakonem.- powiedziała.
- Smarkerus, to zawsze Smarkerus.- powiedział Black.
- Przestań.- powiedziałam i trzepnęłam go w ramię.- Pomóc ci w czymś Doro ?
- Możesz mi pomóc  z sałatkami ?
- Jasne.- powiedziałam, a kobieta zniknęła w drzwiach do kuchni.- A ty masz być grzeczny i wyczekiwać Weasleyów.- powiedziałam celując na Syriusza ręką.- Ginewro Molly Weasley, złaź na dół.
- Już.
No i tak idą przygotowania do świąt pełną parą. No, ale jak to mówią, święta, święta i po świętach. Weszłam do kuchni, gdzie Tonks męczyła się z sałatką. Podeszłam do niej i zaczęłam jej wszystko tłumaczyć.
- Czyli tak to się robi.- powiedziała z uśmiechem, kiedy jej mniej więcej wytłumaczyłam.- Maja mogłabyś zebrać tylu ile się da i przystroić dom ?
- No pewnie, że mogę.
- Dziękuję, chcę, aby te święta były udane.
- No tak, następne to już będą jako pani Lupin.- powiedziałam ze śmiechem.
- Ale to pięknie brzmi.
- A kiedy przygotowania ?
- Zaczynamy w maju, chociaż wiem, że wesele odbędzie się u Weasleyów w ogrodzie.
- Och... Czyli piękny ślub. Dobra, ja idę po te ozdoby.
Wyleciałam z kuchni, zobaczyłam stojącego przy schodach Georga i chwyciłam go za rękę. Poszliśmy prosto na strych.
- A ty co ?
- Święta są ? Mamy udekorować dom.
- Sami ?
- Ci co chcą.- powiedziałam.
- I ja oczywiście chce ?
- Jeżeli chcesz dożyć wieczora, to pewnie tak.- zaśmiałam się.
Przeszukałam chyba cały strych, a po piętnastu minutach szukania po półkach znalazłam wszystkie ozdoby. Podałam dwa kartony Georgowi, a ja wzięłam ostatni z bombkami.
- Hołhołhoł.- usłyszałam dobrze znany sobie głos.- Czy ktoś czasem ni potrzybuje choinki?- zapytał gajowy.
- Hagrid.- wrzasnęłam razem z Georgem i zbiegliśmy po schodach.
- Gdzie się tak długo się podziewałeś Hagridzie ?- zapytał Black.
- A sprawa dla Dumbledore'a.- powiedział z uśmiechem.
- No, ale mamy nadzieję, że zostaniesz na kolacji wigilijnej.- powiedziała Tonks.
- Z chycią. Maja Lily Potter, czy mużesz mi opuwiedzić cu ustatnio działo się w Hogwarcie ?- zapytał Rubeus.
- A co miało się dziać ?- zapytał Remus.- Jak zwykle narozrabiała.
- No oczywiście. Nie Hagridzie to nieważne.- powiedziałam.
- Niważne ?- parsknął.- Żartujesz ? W Proroku ni trąbią o niczym innym niż o tubie i Harrym, a tak w ogóle to gdzi ten drugi ?
- Hagridzie !- usłyszałam głos brata. O ma szczęście, że się zjawił.- Co u ciebie słychać ?
- Harry, może ty mi opuwiesz ?
- Och, Hagridzie, nie ma co narzekać.
- Harry ! Czytałeś tu ?- powiedział gajowy i wyciągnął gazetę. Wzięłam ją z ręki Hagrida.
-Potter wielki bohater czy może idiota od siedmiu boleści ? 
Mamy informację, że dnia 19 grudnia w szkole magii i czarodziejstwa odbył się Bal Bożonarodzeniowy, na którym porwano jedną z przyjaciółeczek Potterów. Bliźnięta oczywiście, od razu polecieli na ratunek, chociaż była to pewna śmierć. Dowiedzieliśmy się, że poplecznicy Sami- Wiecie- Kogo, wiedzą o bliskich Mai i Harrego Potter, bo po całej akcji w Dworze Malfoyów, który teraz jest przeszukiwany przez aurorów. Śmierciożercy porwali niejakie rodzeństwo Weasleyów, żeby sprowadzić ich największy KOSZMAR. Oni się nie dają, Śmierciożercy uciekli, a Weasleyowie są cali i zdrowi. 
Redaktor Naczelny Anthony Murphy. 
- Skąd oni wiedzą, że my jesteśmy razem ?- zapytał George, patrząc mi przez ramię.
- Nie mam zielonego pojęcia.- powiedziałam do niego. Zwinęłam gazetę w kulę i wywaliłam ją do kominka.
- Brudny szmatławiec.- powiedział Harry.
- Mniejsza z tym. To jak są święta i ozdabiamy nasz domek, tak ?- zapytałam.
- To jest pozytywne nastawienie.- powiedziała Tonks.
- No dobra, to ja, Roks, Ginny, Harry, bliźniacy i Marta ozdobimy choinkę. W tym roku trafiła nam się spora.- powiedziałam patrząc na choinkę przyniesioną przez Hagrida.- A Cedric, Remus i Syriusz, ozdobią schody i ściany łańcuchami.- powiedziałam, a Syriusz wytrzeszczył na mnie oczy. Uśmiechnęłam się do niego zachęcająco i podałam mu pudło z łańcuchami.
Zaczęliśmy ubierać choinkę razem z Roksaną zawieszałyśmy sobie na szyję łańcuchy, a Ginny i Marta zakładały sobie na uszy bombki.
Fred podleciał do blondynki i przerzucił ją sobie przez ramię. Roks zaczęła krzyczeć i okładać pięściami chłopaka po plecach. Gin włączyła radio i wszyscy wsłuchaliśmy się w piosenki Fatalnych Jędz.
Roksana zaczęła się bronić i pochlapała Freda wodą, a ten zaczął ją gonić. Razem z Martą zaczęłyśmy przyglądać się dwójce przyjaciół, a jak się tak patrzy to można pomyśleć, że Weasley już dawno zapomniał o brązowookiej Gryfonce.
Po chwili dom był już cały przyozdobiony, a trójka mężczyzn zeszła na dół. Spojrzałam na choinkę, która jest dopiero ubrana do połowy.
- Rozumiem, że sobie poradzicie ?- zapytał Syriusz schodząc  na dół.
- Oczywiście.- powiedział Cedric obejmując Martę od tyłu.
Ginny razem z Harrym poszli do saloniku. Hermiona razem z Draconem poszła na górę, a Hagrid śpi w pokoju gdzie Hardodziob nadal przebywa. Ron gdzieś się włóczy z Alicją, która to "niestety" nie mogła przyjechać na święta do nas. Jak dla mnie, to gdy się dowiedziałam, zaczęłam skakać po łóżku.
Nadal ubieramy choinkę, Cedric i Marta się wygłupiają, bliźniacy powoli próbują włazić na choinkę, a ja z Roksaną tańczymy do muzyki.
- Patrzcie jemioła !- krzyknęła Marta, wskazując na roślinę, która powoli rosła nad głowami Freda i Roksany.
- No dalej Fred !- krzyknął bliźniak stojący koło mnie.
No i jak na zawołanie rudy pocałował dziewczynę. Weasley spojrzał na mnie z uśmiechem. Pokręciłam głową nie dowierzając w to co widzę. George spojrzał teraz w górę, a jego uśmiech się jeszcze bardziej rozszerzył.
- Teraz nad wami.- powiedział pokazując na młodą Blackównę i Puchona .
Nie , nie wierzę w to co się tutaj dzieje. Chwyciłam łańcuch z pudła, ale i tak spojrzałam na dwójkę przyjaciół zanurzonych w namiętnym pocałunku. Mam wielką nadzieję, że to już się skończyło. Mam taką wielką.
- No, a teraz nad wami.- usłyszałam Freda i Cedrica.
No i szlag nadzieję wziął. Spojrzałam do góry, a nad moją głową rosła śliczna jemioła. Uśmiechnęłam się. Zarzuciłam Georgowi łańcuch na szyję i przyciągnęłam go do siebie. Chłopak mnie pocałował i złączył nasze języki w namiętnym pocałunku. Weasley podtrzymał mnie w talii i uniósł do góry, a ja uczepiłam się nogami w  jego pasie. Gładził mnie rękoma po plecach, wplątałam mu palce we włosy. Usłyszałam gwizdy i śmiechy. Oderwaliśmy się od siebie. Chłopak mnie odstawił na ziemię.
- No was to trudno pobić.- powiedział Fred.
- Ma się wprawę, braciszku.- powiedział z uśmiechem bliźniak.
- Wprawę ?- zapytałam przez zęby.
- Uuuu...- usłyszałam Freda i Cedrica.
- Oczywiście tylko i wyłącznie z tobą kochanie.
- Tak, tak nie tłumacz się.- powiedziałam i wróciłam do ozdabiania choinki.
Skończyliśmy ozdabiać  choinkę, kiedy do salonu wszedł Syriusz i się uśmiechnął.
- No jaka piękna choineczka.
- Wiadomo, to wszystko nasz zasługa.- powiedziała Roksana wskazując na mnie i Martę.
- Nasza też.- powiedzieli bliźniacy.
- Taka, mała.- powiedziałam.
Usłyszeliśmy dzwonek do drzwi, a Black poszedł otworzyć. Odwróciłam się do przyjaciół i uśmiechnęłam.
- Moody !- dosłyszałam z przedsionka.
- Cześć Syriuszu.
Szalonooki wszedł do salonu i rozwinął kawałek gazety. Spojrzał prosto na mnie, wyciągnął dłoń i pokiwał nią w moim kierunku, przymknęłam oczy i ruszyłam w jego stronę.
- Czy, łaskawa pani opowie mi o co chodzi ?
- O rany. O nic.
- Jak o nic ?! Jak o nic, to czemu piszą i trąbią o tym w gazetach ?!
- No pewnie, to tylko ja dostanę ochrzan ? A zauważyłeś POTTER ! Ja nie jestem sama. Harry książę lub idiota od siedmiu boleści na dół, migaj tym swoim bohaterskim zadkiem !- wrzasnęłam, a Syriusz parsknął śmiechem.
- Harry, nie kłopocz się !- wrzasnął Black, a ja spiorunowałam go wzrokiem.- Chodź Alastorze, ja wszystko ci opowiem.- powiedział i zaprowadził go do góry, tam gdzie czeka na wyjaśnienia Hagrid.
[ Fred Weasley ]
Jak tylko zobaczyłem Hermionę z Draco, chciałem rzucić się z wieży astronomicznej. Od tamtej chwili cały czas był przy mnie George. Zupełnie nie przejmowałem się tym, że niszczę jego związek. Próbowałem wszystkiego, nic nie zadziałało.
Po paru lekcjach w Gwardii, zaczynałem wracać do siebie, kilka tygodni przed balem, Maja i George uparli się żebym zaprosił Roksanę. Łatwo im tak mówić, oni od razu wiadomo, że idą razem, Ginny i Harry czy Ron i Alicja. A ja nadal miałem nadzieję, że ona zostawi tlenionego i wróci do mnie. Nawet marzyć mi o tym nie można, ona nie pamięta naszych wspólnie spędzonych chwil, nie ma pojęcia o tym, że byliśmy razem. To dla mnie niczym katusze, ale dzięki temu możemy traktować się jak przyjaciele.
Po pewnych upierdliwych uwagach mojego brata, który mógł nawijać całą noc, zgodziłem się zaprosić Roksanę. Przecież była nowa, nie znała nikogo prócz nas. Zaprosiłem ją, ale w tą noc co ją obudziłem czułem, że moje serce zaczyna powoli wracać do normy, może Hermiona to chwilowe zauroczenie? Jeśli teraz tak mówię, to jestem skończonym idiotą, że tak  łatwo się poddałem. Ale ona nigdy nie darzyła mnie pewnie większym uczuciem. Żadnej miłości się nie zapomina. Znam ten przykład, aż za dobrze. Mało to się nadziało w Hogwarcie?
Był dzień balu, kiedy zobaczyłem McAllen w tej ślicznej beżowej sukience. Coś we mnie zamarło. Wtedy nie liczyła się dziewczyna stojąca obok mnie w zielonej sukience i uśmiechająca się uroczo do Dracona. W tamtej chwili liczyła się zielonooka blondynka.
To co wtedy się wydarzyło, nie jest do opisania. Jakby w miejsce Hermiony wstąpiła Roksana. Poczułem, że znowu mogę być szczęśliwy. Wiedziałem, że ona to szczęście mi da i nigdy go nie odbierze. Ja wiem, że będę mógł ją uszczęśliwić tak samo jak ona będzie w stanie mnie, albo nawet jeszcze mocniej.
A teraz ? Jeszcze po tym pocałunku wiem, że to jest mój narkotyk. Bo przecież bez powietrza nie da się żyć. Od tej chwili wiem, że Roksana McAllen skradła moje serce.
***
Po niecałej godzinie od kiedy Moody zagościł w rodzinnym domu Syriusza, siedzimy w kuchni. Pomagamy Tonks. Razem z moim bliźniakiem, Mają i Roks staramy się przygotować ciasto na pierniczki. Na Dorę w tym roku spadły wszystkie obowiązki, bo przecież mama siedzi z tatą w św. Mungu, chociaż ten ma być już dzisiaj z nami na wigilii.
- Ej Fred !- usłyszałem blondynkę.
- Co ?- zapytałem odwracając się do niej.
- Masz !- powiedziała i sypnęła mnie mąką.
Spojrzałem na do niedawna czarną koszulkę, która teraz jest pokryta w mące pszennej. Uśmiechnąłem się do niej, a przy okazji zbiłem z tropu.
- Ty tak ?
- Jak ?- zapytała udając niewiniątko.
- A tak ?- powiedziałem i wysypałem na nią garść mąki.
- Fred !- krzyknęła.
- Słucham misiu ?- powiedziałem, a ona się zarumieniła.
- A to, kochanie.- krzyknęła i wskoczyła mi na plecy.
- Sama tego chciałaś.
- Ej dzieci, spokojnie.- usłyszałem Potter.
- Maja...- powiedział George, a ta się do niego odwróciła. Mój bliźniak wysmarował jej nos mąką.- Kocham cię.
Dziewczyna nabrała garść mąki i zaczęła powoli podchodzić do rudego, a ten powoli zaczynał się oddalać. Ona się do niego uśmiechnęła.
- Nie wiem kochanie czy wiesz, jak bardzo ja kocham ciebie.- powiedziała i dmuchnęła mąką w stronę Georga.
Ten zarzucił ją sobie przez ramię i chwycił mąkę. Podszedł do mnie i podał paczuszkę. Po chwili już szarpaliśmy się o nią, nie wytrzymała i pękła, a mąka rozsypała się po całym pomieszczeniu.
Roksana zeskoczyła z moich pleców, a George postawił Maję na ziemi. Spojrzałyśmy na nie, były całe pokryte mąką, a w oczach palił się żywy ogień.
- Wiecie co ?- zapytała bliźniaczka, sięgając po bitą śmietanę.
- Jesteście tak słodcy, że aż ślinka cieknie.- dokończyła Roksana, sięgając po sos czekoladowy.
- Dziewczyny spokojnie.- powiedzieliśmy obaj.
- Chyba marzysz, kochanie.- powiedziała Potter. I w tej samej chwili zaczęły oblewać nas śmietaną i czekoladą.
- Ja jestem ciekawy, kto to wszystko posprząta ?- usłyszeliśmy Blacka, ale nie zwracaliśmy na to uwagi.
- Och Syriuszu to miłość.- powiedziała Dora.
[ Maja Potter ]
Weszłam razem z Roksaną do pokoju i spojrzałam w lustro.
- Mam ochotę ich pozabijać.- powiedziałam.
- Jestem, cała od sosu czekoladowego.- powiedziała Roks.
- A ja od bitej śmietany.
Spojrzałam na zegar, za dwie godziny zaczyna się wigilia. Różdżką oczyściłam trochę ubrania i doprowadziłam do porządku swoje włosy. Roksana zrobiła to samo. Chwyciłam książkę i pogrążyłam się w lekturze. Tonks powiedziała, że do 18 nie chce nikogo widzieć, więc każdy schował się u siebie w pokoju.
***
Do pokoju weszła Ginny. Spojrzała na nas i wytrzeszczyła oczy.
- Co wy robiłyście ?- zapytała młoda.
- Spytaj braci.- powiedziała blondynka.
- No dokładnie. Bita śmietana na pierwszym miejscu...
- I sos czekoladowy.
- No dobra, ale doprowadźcie się do porządku.- powiedziała Gin.- Za chwilę wigilia.
- Co ?- zapytałam i spojrzałam na budzik.
- Za pół godziny.- powiedziała.
Niczym błyskawica wleciałam do łazienki i wzięłam gorący prysznic, włosy wyszorowałam, aby nie zostało w nich ani jednej kropli po bitej śmietanie. Ubrałam się w śliczną białą koronkową sukienkę, wysuszyłam włosy, na twarz nałożyłam lekką warstwę pudru i wyszłam z łazienki.
Wyjęłam z kufra granatowe baletki i cieniutki granatowy paseczek. Popatrzyłam na kalendarz dzisiaj rok. Równy rok, razem. Ginny, przebrała się w czarną spódniczkę, czerwoną bluzeczkę, czarne szpilki, no tak ona i brak szpilek, to jak dzień dla mnie bez książki. Roksana ubrała się w zieloną bluzeczkę beżową spódniczkę i do tego beżowe baletki. Z szafki nocnej wyjęłam małe czarne pudełeczko, w którym znajdował się srebrny łańcuszek, z małym medalikiem w kształcie "M". No tak limit prezentów wyczerpany. Zaśmiałam się patrząc cały czas na pudełeczko.
- Chodźcie.- powiedziała Ginny i wygnała nas z pokoju.
Zeszłyśmy do salonu, bo w kuchni wszyscy byśmy się nie zmieścili. Na dole przy kominku stali Draco i Hermiona. Obok Syriusza i Hagrida rozmawiali Cedric i Marta. A przy choince czekali George, Fred i Harry.
Podeszłam do rudego i poprawiłam mu kołnierzyk od koszuli. Ginny wpadła w objęcia Harrego, a Roks i Fred rozmawiali.
- Mam coś dla ciebie.- powiedział i wyciągnął granatowe pudełeczko.
Otworzyłam je i ujrzałam śliczny srebrny łańcuszek z małym medalikiem w kształcie litery "G". Uśmiechnęłam się, a on założył mi prezent na szyję.
- Czasem mnie przerażasz.- powiedziałam i wyciągnęłam czarne pudełeczko.
- Czemu ?
- Bo ja też ci kupiłam łańcuszek.- powiedziała z uśmiechem.
- Mi pasuje.- powiedział i pocałował mnie w czoło.
Wyjął z paczuszki medalik i przyjrzał mu się. Po chwili sobie go założył.
Usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Remus ruszył otworzyć. Usłyszałam śmiech.
- Arturze jak dobrze cię widzieć !- powiedział Lunatyk.
- Tata !- krzyknęli rudzielce i pobiegli do korytarza.
Spojrzałam na Harrego. Podszedł i mocno mnie przytulił. Odwzajemniłam uścisk.
- Nie przejmuj się. Dzięki tobie uratowaliśmy mu życie.- powiedziałam, kładąc głowę mu na ramieniu.
- Za jaką cenę ?
- Nędznego psycho-realistycznego koszmaru, który będzie nas już prześladował do końca naszych dni.- powiedziałam ze smutkiem.
- Do końca.
- Ale zawsze możemy na siebie liczyć.
- W to chcę wierzyć.
- Czasami warto w coś uwierzyć i iść w ślepo, nie znając tego co przed nami.
- Dzięki siostrzyczko.
Do salonu weszli bliźniacy, Syriusz, Remus, Gin i Ron. A za nimi na wózku inwalidzkim popychanym przez Molly Weasley wjechał Artur.
- Dzień dobry.- powiedzieliśmy, jak na bliźniaków przystało równocześnie.
- A dzień dobry.- powiedziała z uśmiechem głowa rodziny Weasleyów.
- Jak się pan czuje ?- zapytałam go i poczułam jak moje oczy zachodzą się łzami.
Molly do mnie podeszła i mocno przytuliła. Pozwoliłam, aby łzy wyszły na wierzch. Drugą ręką kobieta przywołała Harrego i też go objęła.
- Dzięki wam, Artur żyje, nie wiem jak wam dziękować.
- A to czasem nie przez nas ?- zapytał Harry.
- Nawet tak nie mów Harry.
- No to chyba możemy zaczynać ?- zapytała Tonks.
- Oczywiście Doro. Przepraszam cię, że wszystko zostało na twojej głowie.
- Nic nie szkodzi.
Podeszłam do wózka pana Weasleya i popchałam go w stronę stołu. Remus stanął obok mnie i mocno uściskał.
Zajęłam miejsce koło Harrego i Georga. Nagle do salonu wszedł ciemnoskóry auror.
- Kingsley ! Siadaj.- powiedział Artur.
- Arturze na szczęście jesteś cały i zdrowy !
- No dobrze, to może zaczniemy od opłatków.- powiedziała pani Weasley.
Chwyciłam jeden i podeszłam do Tonks.
- To jak my dwie na początek ?- zapytała.
- No pewnie. Życzę ci dużo szczęścia z tym o tam.- powiedziałam wskazując na swojego ojca chrzestnego.- Miłości, radości i żebyście na zawsze byli razem.
- To ja ci życzę udanego związku, masy szczęścia, no i żeby wreszcie się od was odczepili z Proroka i dobrych stopni w szkole.- powiedziała i pocałowała mnie w policzek.
Ruszyłam w stronę Harrego. Poklepałam go po ramieniu, kiedy się odwrócił od razu mnie objął.
- Co się stało ?
- Nic.
- Tak, jasne dalej myślisz, że to przez ciebie ?
- No może.
- Harry przestań się tym zadręczać. Ważne, że panu Weasleyowi nic nie jest.
- Życzę ci wszystkiego dobrego.- powiedział tak po prostu, jakby nie słyszał moich słów.
- Wyparcie, najlepsze rozwiązanie. Wszystkiego najlepszego Harry.
Podeszłam do Hermiony i złożyłyśmy sobie życzenia. Potem razem z Martą, Syriuszem, panią Weasley, Cedriciem, Kingsleyem.
- Mogę ?- zapytałam.
- Oczywiście.- powiedział pan Weasley.
- Życzę panu wszystkiego dobrego, aby po ranach nie zostało śladu.
- Ach, dziękuję. Ja ci życzę, samych dobrych ocen. Może będziesz przeciwieństwem tego tam.- powiedział wskazując na Georga.- No i oczywiście, abyście wytrzymali jak najdłużej.- uśmiechnęłam się do niego. Poczułam jak ktoś chwyta mnie od tyłu i obraca do siebie.
- To jak mogę ci już mówić szwagierka ?- zapytał Fred.
- Och, kochany braciszku. Ja wolę po prostu słodko jak w czwartej klasie. Kochana siostrzyczko.- powiedziałam z uśmiechem.
- No dobra, kochana siostrzyczko. Wiesz, że mój kochany braciszek powiedział mi, że mogę do niego już mówić "Szwagier".
- Który ?- zapytałam.
- O tamten w okularach.- powiedział, a ja się zaczęłam śmiać.
- No, ale... ale...- próbowałam powiedzieć przez śmiech.- Dobra. Fred, życzę ci wszystkiego najlepszego. Abyś wreszcie znalazł sobie kogoś, kto będzie cię kochał tak mocno jak ja ciebie.- powiedziałam, a na twarzy bliźniaka pojawił się promienny uśmiech.- Ale lepiej nie wspominaj tego Georgowi.
- Skądże siostrzyczko. Mam nadzieję, że tamten kocha cię tak strasznie mocno jak ja ciebie, bo jak nie to dam mu w papę.- powiedział, a ja go przytuliłam.
Odszedł ode mnie, a ja poszłam do Dracona.
- Czyli co musimy udawać przyjaźń ?- zapytałam go z uśmiechem.
- Nie, nie musimy, ale jednak tak wolę.
- Powiem ci, że mimo tych wszystkich sporów, nie sądziłam, że gdzieś w tobie kryje się chociaż odrobina dobrego światełka.
- A czy ja wiem ? Na pewno nie sądziłem, że zgodzisz się na to zadanie, a tu proszę, takie zdziwienie.
- Oj Draco, teraz wiem, żebym się drugi raz nie zgodziła. Ale szczęście, że to już się skończyło, a my ?
- Teraz wolę cie traktować, jak siostrę.- powiedział.
- A ja ciebie jak brata.- powiedziałam z uśmiechem.- Chociaż trochę mi się ich nazbierało.
- Weasleyowie, to duża rodzina.
- Przez grzeczność nie zaprzeczę.
Podeszłam do Roksany.
- No to kochana Roks. Mam nadzieję, że święta z nami są dla ciebie, miłe i nie żałujesz, że nie możesz spędzić ich razem z rodzicami.- powiedziałam.
- Nie żałuję. Dziękuję ci, za to, że przyjęłaś mnie z otwartymi ramionami wśród was, dzięki tobie, poznałam tylu wspaniałych osób, przeżyłam przygody, o których nigdy mi się nie śniło.
- No, no. Aż tyle dla ciebie zrobiłam ?
- Tak, właśnie. Niszczysz mnie.
- Dzięki.
Ruszyłam w stronę Rona, kiedy ktoś zakrył mi oczy rękoma.
- Zgadnij kto to ?- usłyszałam głos przyjaciółki.
- Ginerwa Molly Weasley.
- No tak, to było łatwe pytanie. Dziękuję ci. Tobie, zawsze mogę się wyżalić, wiem, że ty potrafisz mnie wysłuchać i dobrze doradzić.
- Ja tobie też dziękuję. Zawsze mogłam na ciebie liczyć, w tych trudnych jak i śmiesznie prostych sprawach. Jesteś dla mnie jak siostra, albo nawet więcej.
- Kocham cię moja siostrzyczko.
- Ja ciebie też młoda.
Teraz poszłam do Rona i przytuliłam rudzielca.
- Ron, Ronuś, Ronald. Mój kochany brat. Zawsze mogłam na tobie polegać. Od czasu kiedy dosiadłeś się do naszego przedziału. Potem, po każdej naszej kłótni, nie potrafiliśmy się długo na siebie gniewać.
- Maja, Majka, Majunia. Najbardziej podoba mi się Potter.- powiedział z uśmiechem.- Traktuję cię jak siostrę, najlepszą jaką mogłem sobie wymarzyć, razem z Ginny, zawsze mi pomagacie, ale potraficie też nieźle dowalić.
Podszedł do nas Moody. Odwróciłam się do niego, a ten przywołał tez do siebie Rona.
- Słuchajcie dzieciaki, wiecie, że nie lubię, za dużo gadać i mi jest na rękę kiedy, mogę składać podwójnie życzenia. Więc uwielbiam wasze spory i oby było ich mniej i chcę wam życzyć, wszystkiego dobrego.
- Dziękujemy i my tobie życzymy wszystkiego najlepszego co może się przytrafić.
Podeszłam do Remusa.
- Mój kochany ojciec chrzestny.- powiedziałam z uśmiechem.- Kochany Remusie, jakoś tak cały czas wylatywało mi z głowy, dlaczego ślub z Dorą może mnie trochę zszokować ? Dla mnie liczy się tylko to, żebyś był szczęśliwy i mam nadzieję, że to szczęście pociągnie do końca.
- Och... Moja kochana córeczka. Byłaś taka mała, teraz kiedy cię widzę, chce mi się śmiać. Pamiętam twoje i Harrego pierwsze słowa. Twoje to Harry, a jego  to Maja. Wasi rodzice, byli tak z was dumni, ale żebyście powiedzieli "mama" czy "tata" to był nie lada wyczyn. Patrzę na ciebie i myślę sobie, ale ona mi wyrosła. Potrafi nieźle dokopać, ale potrafi też być delikatna. Potrafi, powiedzieć tak, że cię zatka z wrażenia, albo nie będziesz mógł przestać się śmieć. To cała ty.
- Remusie po kimś musiałam to odziedziczyć. Podejrzewam, że po ojcu, co ?
- No to jest pewne.
Uśmiechnęłam się do niego i ruszyłam w stronę pół-olbrzyma, przy którym właśnie stał Harry.
- No chudźcie tu.- powiedział, kiedy mnie zauważył.- Chcy wam życzyć, szczęścia, aby ty bzdury w tym głupim Proroku, wryszci przestałi was oczerniać i pokazywać was jako normalnych nastolatków, bo własni takimi jesteście.
- Hagridzie, dziękujemy ci, że dzięki tobie dowiedzieliśmy się kim jesteśmy.- powiedział Harry.
- Za to, że zawsze mogliśmy na tobie polegać i chcemy ci życzyć wszystkiego co najlepsze.- dokończyłam.
  Ruszyłam w stronę kominka. Postałam tam chwilę, kiedy poczułam, jak ktoś przytula mnie od tyłu i ukrywa twarz w moich włosach.
- Pamiętasz nasz pierwszy taniec w zeszłym roku ?
- Pamiętam.- powiedziałam, uśmiechając się.
- A wcześniej, wakacje nad stawem ?
- Pamiętam. Dziękuję ci, że byłeś, jesteś i mam nadzieję, że już zostaniesz przy mnie do końca.- powiedziałam obracając się do niego twarzą.
- Kocham cię. Niby puste słowa, a wyrażają tak dużo. Popatrz, na tych słowach przeżyliśmy cały rok.
____________________________
Ale przysłodziłam -.- 
No nic, jeszcze dwa takie słodziutkie i zacznie się moja wizja ;D 
Lubicie straszne sny i zjawy ? ;> No ja myślę ;3
Kochani ponad 7500 wyświetleń, jesteście wspaniali *.* 
Powiem wam, że przemyślałam wszystko i podjęłam decyzję, że opiszę losy Mai i Harrego, aż po sam koniec Insygniów *.* 
A teraz czekam na wasze magiczne komentarze, które zawsze mnie strasznie motywują *___*
~Hermionija.

17 komentarzy:

  1. No nie... Wciąż mnie zaskakujesz! O.O już nowy rozdział. Podziwiam Cię z całego serca *-*
    Mrmrmr...mój kochaany Syriusz <3 uwielbiam tą postać!
    Ojej! Ja też się zakrztusiłam... Nigdy, nawet po wyjawieniu tej całej prawdy, nie lubiłam Nietoperza z Lochów... ://
    HAGRIIID!!!! Strasznie go lubię... ^^ przypomina mi trochę kogoś z mojej rodziny ;P
    OO!! *_* mój ulubiony moment!! JEMIOOŁAA!!! ^^
    Ale to było mega słodkie i romantyczne!
    Nie ma to jak...WOJNA NA ŻARCIE!! - kocham Cię za te momenty <3
    Oooohhh....i te życzenia... *o* no, przysłodziłaś, ale czasem trzeba :D zresztą, u Ciebie to jest jak dodanie bitej śmietany do pełnego kubka gorrrrącej czekolady, w której dryfują magiczne kawałki pianek z przygodą XD a na wierzchu unosi się mgiełka grozy w postaci grudek cynamonu ^^
    Rozdział śśśśliczny!!! ;33 aż mi się zrobiło tak miło i domowo ;**

    Czekam na nową notkę!!! I dziękuję za pięky komentarz u mnie :D esteś kochana!! ;)
    Aha i chciałabym Cię zaprosić do zrobienia swojej postaci w "Nowej Wyprawie", ponieważ niedługo będę dodawać i pomyślałabym, że byłoby Ci miło ^^
    Jeśli się zdecydujesz, to proszę : dodaj do tego opisu jeszcze zwierzę lub Twoją rolinkę :D
    (robiłam tę ankietę już dawno i nie myślałam, że na Ziemi nie przydadzą im się te wszystkie levele i w ogóle, ale przede wszystim charakter ;**)
    Z góry dziękuję :))

    ~Twoj Alex ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O jejku <3 Dziękuję za tak miłe słowa ;d
      "jak dodanie bitej śmietany do pełnego kubka gorrrrącej czekolady, w której dryfują magiczne kawałki pianek z przygodą XD a na wierzchu unosi się mgiełka grozy w postaci grudek cynamonu ^^"
      Zakochałam się w tym *.*
      Oczywiście i już wymyśliłam, mam nadzieję, że ci się spodoba ;D

      Usuń
  2. Słoodko. *w*
    Nienawidzę składać życzeń, bo to straaasznie wymagające. Tej to, tamtemu tamto...
    No to rozdział. Proroka jakoś nigdy nie lubiłam, bo obrażał Pottera... Poza tym nie wierzył w powrót Voldemorta.
    Roks i Fred razem. *w* Kocham przemyślenia Freda... Jest taki kochany, głęboki, cudowny, śliczny, jeszcze raz cudowny i ... niedźwiadek. :3
    No to dalej... JEMIOŁA WSZĘDZIE *w*
    Syriusz i Lupin... Moje dwa ukochane Huncwoty.
    Co do Bitwy na mąkę, bitą śmietanę i sos czekoladowy... Chyba bym się posrała ze szczęścia z takimi "atrybutami" w kuchni.
    Kocham, pozdrawiam, mówię, że rozdział zajebisty i czekam na NN. :****

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem ci szczerze, że uśmiechnęłam się do twojego komentarza jak go przczytałam ;>
      Ja też nie znoszę Proroka, ale co zrobić, trzeba coś dodać ;d
      Tak Roksana i Fred jeszcze trochę <3
      No i widać którego z bliźniaków bardziej kochasz *.* Ale to nie nowość ^^
      Syriuszek i Remusek <3
      Hahaha ;D Tak dokładnie jak już się okładać żarciem to na całość ;D

      Usuń
    2. Hehehehe. Ja uwielbiam czytać twoje odpowiedzi kochana :*
      I zapewne George'a... No dobra. Nie okłamujmy się !! Freddie 4 ever *w* Co do żarcia o to to :3

      Usuń
    3. A ja uwielbiam czytać twoje odpowiedzi :*
      Jak nie Georga ? Oczywiscie, ze jego on tu ze mna wszystko analizuje :D
      Freddie zawsze i wszedzie <3

      Usuń
  3. Nie mam za dużo czasu więc komentarz będzie niestety krótki :c
    Rozdział słodziutki i przepełniony wszechobecną miłością *.* Love it <3

    W wielkim skrócie:
    1)Nie lubię sposobu mówienia Hagrida - kojarzy mi się z taką wiochą :/
    2)Fred is so sweet :3
    3)Bitwa w kuchni mnie rozwaliła xd
    4)Ogólnie mam wrażenie, że jest nieco więcej literówek i błędów interpunkcyjnych niż w poprzednich rozdziałach, ale może to dlatego, że jestem zmęczona i w nie najlepszym humorze ;d Na jedno jednak muszę zwrócić ci uwagę, bo moja przyjaciółka też ciągle tak gada i zaczyna mnie to wkurzać xD
    "- Jestem, cała od sosu czekoladowego.- powiedziała Roks.
    - A ja od bitej śmietany."
    Jestem cała w sosie czekoladowym. A ja w bitej śmietanie.
    Jezu, jak ja się czepiam ;__; Wybacz mi :c
    5)Ahh ta jemioła *u* Wpycha się wszędzie ^^

    Rozdział genialny! proszę, powiedz, kiedy będzie następny ^^ Bo już się nie mogę doczekać :D
    Przepraszam, że ten komentarz jest taki do dupy, ale naprawdę nie mam czasu na pisanie czegoś lepszego :d
    Czekam na nowy rozdział ;*
    Pozdrawiam,
    Aga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sposób mówienia Hagrida, nie wiem czemu tak napisałam, na początku chciałam normalnie, ale potem stwierdziłam, że Hagird to Hagrid i będzie tak gadał ;d
      Bo to Freddie <3
      Tak, bitwa na mąkę musi być ;d
      Może być więcej błędów, bo dodawałam ten rozdział kiedy opiekowałam się młodszym bratem i to, że latałam z miejsca w miejsce to już inna historia ;d
      Zaraz poprawię ;3
      Jemioła musi być ;d
      Następny we wtorek ;>

      Usuń
  4. Oj, zdecydowanie przesłodziłaś ;p
    I pojawiło się trochę błędów jak zauważyła moja przedmówczyni...
    Ale i to nawet nie przyćmiewa magii tego rozdziału! Bo skoro święta to musi być słodko!
    Mam nadzieję, że w kolejnych rozdziałach będzie trochę ostrzej, bo aż lepko od tej słodyczy xD Ta bitwa na mąkę, bitą śmietanę i sos :D
    Pytanie wyrwane z kontekstu: co z kapeluszami...?
    Kontynuując... Jemioła! <3 I ten pocałunek Georgai ;3 no me gusta po prostu!
    Jak ja uwielbiam Łapę ^^
    No i te wszystkie życzenia... ;>

    Rozdział słodki... Mam nadzieję, że szybko dodasz kolejny i może nieco pikanterii... Może rozpad Roncji? Hue hue hue

    Życzę weny (której trochę załączam, żeby się nie marnowała...) i liczę na szybką nn!

    Twoja Cupcake.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z kapeluszami spokojnie, póki co one nie są potrzebne, dodałam to aby potem nie wymyślać jakiś głupich wymówek ;>
      Ze spokojem wszystko w kolejnych rozdziałach ;3
      Bitwa na jedzenie musi być ;d
      Cieszę się, że wątek z jemiołą ci się spodobał *.*
      A kto nie kocha Blacka ? <3
      Na razie nie planuje żadnego rozpadu, ale jeszcze dwa rozdziały niestety słodyczy -.- I zacznie się dziać ;d Obiecuję ;)
      Jasne wena zawsze się przyda ;>

      Usuń
  5. Przeczytałam połowę, ale bateria mi pada w laptopie i jest późno, więc dokończę później ;) jak wstanę dziś xD. No cóż z tego co przeczytałam to Gin potrafi robić dramaty. Nie ma to jak się martwić o kieckę kiedy to ją porywają. Heh no cóż przyozdabianie zawsze spoko ;)Snape na wigilii no jak kto woli takiego nietoperza, ale to w sumie miłe z ich strony. Ach ten wzrok jak na wariatkę (Syriusz) kiedy dowiedział się co mają robić. Hym ale te głupie gazety zmyślają co się da tylko, aby była sensacja. I jeszcze jemioła ^^. A jakby tak powędrowała na inne pary ? Byłoby baaaardzo ciekawie. No i jeszcze w końcu się Fredzio przełamał i zapomniał o pannie Granger. No nie zapomniał, ale wiesz o co chodzi ^^. Jak wspomniałam resztę przeczytam później, po za tym przepraszam za spóźnienie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No dobrze dokończyłam ;) Heh nie ma to jak te przygotowania ;D Mąka, bita śmietana i sos czekoladowy *w* tak ja poproszę duuużo sosu i bitej śmietany, jakoś mąkę sobie odpuszczę xD. Nie ma to jak rozwalić cały worek maki z zawartością. Hym... ale czy można używać magii po za Hogwartem ? No bo wysuszyły się itp różdżkami. Ach.. prezencik trafiony. Nie ma to jak znać się na tyle, że dać podobny, a wręcz prawie identyczny prezent. Różniły się tylko G i M. I dobrze, że pan Weasley jest cały. A Potter jakby się nie zadręczał to to nie byłby chyba Potter. I życzenia, życzenia i jeszcze raz życzenia. Chodź mi do gustu przypadły Moddy'ego ach Nutella na serducho *w* a tak na serio to Lupina i of course George ^^. Oczywiście rozdział mi się podobał **. Tak słuchając AC/DC przypomniałam sobie, że mam się uczyć angola i inwokacji z "Pana Tadeusza" ^^ hah więc już kończę swój komentarz. Pozdrawiam i weeny ;D !

      Usuń
    2. Powiem szczerze jak zobaczyłam godzinę publikacji pierwszego komentarza, to tak jakoś oczy wyszły mi z orbit ;D
      Syriusz jak zawsze zdziwione spojrzenia, bo to cały on <3
      Prorok zawsze zmyśla i jest badziewny i w ogóle go nie lubię -.-
      Jemioła jak jemioła *.*
      Freddie tak wiem o co ci chodzi ;d
      Nie no bez mąki to nie to samo ! ';>
      Tak co do worka to tylko bliźniaki tak potrafią *___*
      To takie tam nieszkodliwe używanie magii więc ciii ;3
      Tak mnie naszło na ten prezencik *.*
      Panu Weasleyowi się nic nie stało, już niedługo będzie normalnie tańczył i skakał ;d
      Moody jak zawsze szczery do bólu <3
      Lupinowi się wzięło na wspomnienia, zresztą Weasleyowi też ;D :*
      Ooo inwokacja "Pana Tadeusza" zawsze ją lubiłam *.*
      Długa, ale łatwo się jej uczy ;3
      Również pozdrawiam *__*

      Usuń
  6. A ja zacznę tak.
    Leże sobie "chora" w łóżku i stwierdziłam, że cofnę się wstecz o te kilka miesięcy.
    Pamiętam jak mnie dręczyłaś, że mam czytać na głos na skype.
    Ale to jesteś cała TY <3
    Nie wiem czy wiesz, ale 36 jest moim ulubionym rozdziałem.
    Nie wiem czy wiesz, ale nie raz rozkleiłam się czytając twoje dzieła.
    Bo tak je mogę nazwać.
    Nie wiem czy wiesz, ale nie raz zwijałam się ze śmiechu.
    Nie wiem czy wiesz, ale jestem z ciebie cholernie dumna !
    Nie wiem, czy wiesz, ale nie wiem co napisać.
    Tak, tak to cała ja. Maruda, zrzęda, ścierwa, wariatka i nie wiem co jeszcze :)
    Doskonale zdaje sobie sprawę, że oberwę za ten komentarz dziś albo jutro.
    Wiem, że jak go przeczytasz w szkole dostanę od ciebie wiadomość z różnymi epitetami, ale do tego jestem już przyzwyczajona ;*
    Hmm... Co jeszcze?
    Kocham cię za wszystko i za nic, tak po prostu bez granic.
    Nie wiem czemu, ale mam wrażenie, że pisze list miłosny!
    Co do rozdziału moim ulubionym fragmentem jest ten z jemiołą *,*
    Zresztą co się będę wysilać ty znasz moją opinie <33

    Twoja Zuza ;*

    PS. NIE ZABIJ MNIE!

    OdpowiedzUsuń
  7. Och wzruszyłam się! Piękny rozdział <3 Czuć ten cudowny nastrój podczas świąt *-* Uśmiałam się przy tej bitwie na bitą śmietanę, mąkę i sos czekoladowy :D haha xD Ach Maja i George.. cudowna para^^
    Bardzo się cieszę, że będziesz kontynuowała pisanie aż do Insygniów Śmierci <333 (Super, więcej Belli będzie xD^^) i mam nadzieję, że po tym wciąż będziesz pisała bo piszesz GENIALNIE! ;3
    Przepraszam, że dopiero teraz piszę, ale zajmowałam się przepisywaniem swojego rozdziału (piszę niby szybko, a i tak tyle to czasu zabiera :C) i rzadziej wchodziłam na komputer ;/
    Jestem pełna podziwu, że Ty tak szybko piszesz i to jeszcze tak długie rozdziały! Podziel się weną xD
    Nie mogę się doczekać NN, byłabym wdzięczna gdybyś powiadomiła mnie o tym na moim blogu w spamie, bo tak to zapominam tyle mam zaległości ;\
    Pozdrawiam ;**
    Bella Lestrange

    OdpowiedzUsuń
  8. Przeczytałam, zerknęłam w lustro, które stoi na mojej komodzie, i co widzę?! Uśmiech, właściwie... ciężko to nazwać uśmiechem, bo na mojej twarzy wygląda to nieco dziwacznie, ale zerkam na to z bardziej optymistycznej strony. :) Rozdział świetny! Nie, ależ skąd. Ja nie słodzę. Ja wyciągam jedynie kilka prawdziwych słów spod języka. Oj Freddie, Freddie, Freddie. Jaki ty jesteś niezdecydowany! No ale nareszcie chłopak zmądrzał. <3 George i pocałunek. Boże, jak pomyślę o jakimkolwiek pocałunku z jednym z bliźniaków... to aż mi się robią gorące rumieńce na policzkach! Aghrr!
    Dla mnie to nie było przysłodzone. Było fantastyczne <3
    Pozdrawiam i czekam na następny!
    Twoja Róża.

    OdpowiedzUsuń