Omnomnom <3 Kochani to już rozdział 24 ! Dziękuję wam ;* Jesteście wspaniali i no ubóstwiam was ;3
A taka tam piosenka do rozdziału *.*
Rozdział 24.
Promienie słońca wpadające przez okno zaczęły swobodnie bawić się na moim poliku. Otworzyłam oczy, spojrzałam na rudowłosego chłopaka nadal śpiącego u mojego boku. Poczułam ostry zapach eliksirów. Pani Pomfrey podeszła do mojego łóżka, trzymając w ręce kubeczek z oleistą mazią.
- Widzę, że się obudziłaś. A ten wreszcie zasnął. Dzisiaj jest poniedziałek, nie spał prawie dwie noce.- powiedziała pielęgniarka.
- Zawsze, za bardzo się zamartwiał.- powiedziałam z uśmiechem.- A co z Hermioną?
- Nadal śpi, ją trochę gorzej potraktowali niż ciebie.
- Ale nic jej nie będzie, prawda ?
- Powinna niedługo się obudzić.
- Nie odpowiedziała mi pani.
- Panno Potter, ja naprawdę nie wiem czy mogę jej pomóc, jeżeli jej stan się pogorszy profesor McGonagall wyśle ją do Świętego Munga.
- O Boże.
- Należy być dobrej myśli. A teraz proszę to wypić.- powiedziała i podała mi kubek.
Eliksir był po prostu obrzydliwy Myślałam, że wypali mi gardło i stopniowo dojdzie do żołądka. Ale ku mojemu zdziwieniu w podbrzuszu poczułam łagodzący chłód. Podniosłam koszulę i ujrzałam brzuch owinięty bandażami.
- Powinno ci to zejść za parę dni. Ten eliksir jest lekarstwem na tego typu zaklęcia.- powiedziała wskazując na kubeczek.- A teraz idę do panny Granger.- kobieta odsłoniła kotarę, za którą znajdowało się łóżko Hermiony. Na krześle obok dziewczyny siedział Malfoy.
- Draco ?!- krzyknęłam.
- Maja ! Wreszcie się obudziłaś. Co za szczęście !- wykrzyczał, ale w jego oczach dostrzegłam łzy.
- Dracon co się dzieje ?- zapytałam przerażona.
- Hermiona może mieć objawy, po zrzuceniu zaklęcia modyfikującym pamięć.
- Nie ! To jest niemożliwe !- zaczęłam krzyczeć przez łzy. Poczułam jak ktoś się porusza. George. Ty idiotko obudziłaś go ! Zaczęłam karcić się w myślach.
- Maja, uspokój się.
- To niemożliwe. Rozumiesz ?! Ona nie mogła o nas zapomnieć.
- Maja.- usłyszałam rudego.
- Nie, rozumiecie to nie mogło jej się stać.
- Proszę cię na płacz. Wszystko się ułoży. Nic wam nie jest, jej też nic nie będzie rozumiesz ?- powiedział na co wtuliłam się w jego tors.- Syriusz i Remus dziś do ciebie przyjeżdżają.
- Co ?
- No, ale wiesz postaraj się Syriusza zabawić.
- Po co ?
- Może być troszeczkę wściekły.
- Na co ?- nadal mówiłam przez łzy.
- Wiesz jego córeczka znalazła sobie drugą połówkę. Nie będzie zadowolony, że dopiero poznana córka, już znajduje miłość.
- Marta i Cedric ? Naprawdę ?
- Tak.
- No to Syriusz nie będzie zadowolony. Boję się, George.
- Czego ? Syriusza ?- powiedział uśmiechając się do mnie.
- Nie wygłupiaj się, proszę.
- Przepraszam.
- Nie miałeś tego snu co ja.
- Jakiego ?
- Razem z Harrym byliśmy gdzieś w lochach, Voldemort znęcał się nad wami. Miał celować w jakiegoś chłopczyka i kiedy promień zelżał zostałeś tylko ty. Ty jeden przy nim.
- Masz pewność, że nigdy cię nie zostawię.- wyszeptał mi do ucha.
- Ja nie żartuję George.
- Ja też nie.- powiedział podnosząc mój podbródek, tak bym musiała spojrzeć mu prosto w oczy.- Kocham cię, Potter. Rozumiesz ? Kocham.- starł jedną łzę z mojego policzka.
- Ja ciebie też.- powiedziałam i pocałowałam go. Wplątałam mu palce we włosy. Nasze języki pogrążone w swoim tańcu. Kocham jego dotyk, zapach i to, że po prostu jest. Gładził moje plecy. Ta chwila mogłaby należeć do nas. Właśnie mogłaby. Ale tak nie będzie. Oderwał się ode mnie.
- Ubierz się.
- Co ?
- Wypuszczają cię.
- Jak to ?
- A co chcesz tutaj zostać ?
- Żartujesz sobie ?
- Nie. Wypuszczają cię. Prawda pani Pomfrey ?
- Tak, tak.
- To wynocha mi stąd.- powiedziałam i pocałowałam go.
- Jeszcze cię dopadnę.
- Tak ja ciebie też.- powiedziałam i zasunęłam kotarę.
Na krzesełku obok leżały, czarne rurki, szara bluzeczka z długim rękawkiem, fioletowy szaliczek i malinowe trampki.
- Ginny tu była ?- zapytałam Georga.
- Tak. Cały dzień myślała co ci przynieść, jeszcze na dodatek marudziła, że na spotkanie z Syriuszem i Remusem musi być dobrze.
- Jakie spotkanie ? To będzie jeden wielki opieprz.- zakpiłam, zakładając bluzkę.
- Nie przesadzaj.
- Czy ja kiedykolwiek przesadzałam ?-zapytałam wsuwając spodnie.
- Mam wymieniać ?
- Może lepiej nie.
Podeszłam do lusterka i nałożyłam lekką warstwę pudru za pomocą różdżki, a w kieszeni od spodni znalazłam truskawkowy błyszczyk. Rozczesałam włosy.
Wyszłam zza kotary, George zmierzył mnie od góry do dołu i się uśmiechnął.
- Co ? Zapomniałam wsunąć spodni ?- zapytałam patrząc w dół.
- Nie wszystko jest idealnie.- wyszeptał mi do ucha.
Usłyszałam huk. W drzwiach od szpitala stała dwójka Huncwotów. Boże, zaczyna się.
- Ledwie co ze szpitala została wypisana, a na romanse już ma czas !- wrzasnął Syriusz, na co wytrzeszczyłam oczy.
- Powiem, że mnie zamurowało. Utrzymujesz dobrą stylówę.- zakpiłam z niego.
- Maja ! Pierwsze dwa tygodnie szkoły, drugi raz w Skrzydle Szpitalnym i jeden szlaban. Młoda panno, czy ty sobie wyobrażasz co my przeżywamy.
- Jesteście bardzo dumni, prawda ?- zapytałam, a ten tylko zmierzył mnie.- Albo i nie.- dodałam po cichu.
- Musisz na siebie uważać.
- Ale ja na siebie uważam ! To zazwyczaj wypadki spotykają mnie.
- Słuchaj. Ten rok w Hogwarcie nie będzie za bardzo bezpieczny.- wtrącił się Remus.
- Czytaliście Proroka.
- Widzę, że te wypadki nie zaszkodziły ci za bardzo. Bo nadal świetnie się domyślasz.
- Świetnie ! Kpij sobie dalej ! Ja nie wiem co mam robić. To był mój szlaban u Dolores Umbridge !- powiedziałam i wskazałam na swoją lewą dłoń.
- Co to jest ?!
- Nasz szlaban. Ona nie dopuści do siebie żadnego złego słowa o Ministerstwie. Rozumiecie ? Nie możemy się odezwać. Nie wiem co mam robić.
- Najpierw musisz odpocząć.- powiedziała cała trójka.
- Mam gdzieś odpoczywanie ! Hermiona, może mieć zanik pamięci. Wam codziennie grozi coś niebezpiecznego ! Voldemort będzie chciał nas dopaść. Nie mogę chronić najbliższych. Rozumiecie ?
- Chodź pójdziemy na świeże powietrze.
- Tak, na początku sam zacząłeś, a teraz chodź na świeże powietrze. Jeżeli nie chcesz żebym robiła ci tu awantury, to mi to powiedz !
- Nie o to chodzi !
- A o co ?
- Chodź, a się przekonasz.
- Gdzie mam iść ?
- Na błonia.
Ruszyliśmy pustym korytarzem. Szliśmy w milczeniu. Ukradkiem spoglądałam na Remusa.
- Znowu chodzisz na przeszpiegi do wilkołaków.- stwierdziłam.
- Skąd …
- Po twojej twarzy można to wywnioskować.
- Nie powinnaś się wtrącać.
- Nie wtrącam się. Ja stwierdzam. Ale po co mam wyrażać swoje zdanie skoro i tak nikt się z nim nie liczy ?
- Maja …
- Chodźmy może już na te błonia im szybciej nam to zleci tym lepiej.
Wyszliśmy z zamku. Na zewnątrz stali wszyscy moi przyjaciele. Prócz Hermiony i Draco. Marta i Cedric. Angelina i Lee. Ginny, Harry, Fred i Neville. Luna, Ron i Roksana. Za nimi stali profesor McGonagall, profesor Dumbledore, Tonks, Kingsley, Szalonooki.
- Co się dzieje ?
- Dobre pytanie.- stwierdził profesor Dumbledore.
- Coś się stanie i to za chwilę.- powiedział Harry.
- Skąd wiesz.
- Widziałem.
- Co widziałeś ?
- Przekonasz się.
- Do cholery jasnej. Harry Potterze ! Masz mi natychmiast odpowiedzieć !
- Nie mogę.
- No to ja idę. Może zdążę, na resztę zajęć.- odwróciłam się.
- Maja zaczekaj.- krzyknął Cedric.
- Niech idzie.- powiedział Moody.
Ruszyłam w stronę zamku. Trzask. Za mną rozpętały się promienie. Miliony promieni. Spojrzałam w tamtą stronę. Śmierciożercy stali z różdżkami wyciągniętymi prosto na każdego, otulając go promieniami. Co to jest ? Odruchowo wyciągnęłam różdżkę.
- Witaj Potter.- usłyszałam za sobą jadowity głos.
- Malfoy.
- Jak to jest kiedy nie można pomóc najbliższym ?
- Nie wiem i się nie przekonam. Crucio ! Jak to jest Malfoy, odczuwać ból, którego zazwyczaj celujesz na innych ? Możesz mi odpowiedzieć ?- zielony promień zelżał z tlenionego, który upadł na ziemię.- Pewnie sam zgłosiłeś się u Czarnego Pana na ochotnika do wykończenia głupiej bliźniaczki Pottera, co ? Jak Voldemort zareaguje kiedy dowie się, że Lucjusz Malfoy nie dał rady piętnastolatce ?
Spojrzałam na przyjaciół. Leżeli na ziemi, brak im było sił. Machnęłam różdżką, przecinając wszystkie powiązania. Sługusy ponownie próbowali rzucić na nich jakieś zaklęcia, ale odbijały się od nich. Kolejny ruch różdżką w stronę Śmierciożerców. I po kolei każdy zaczął padać, jak w domino.
Co ja zrobiłam ? Jak ja to ? Nieważne. Trzeba ich ocucić, byle jak najszybciej zanim… Coś jest nie tak. Każdy z członków armii Voldemorta zaczyna się wyginać. I po kolei znikać. O co chodzi ? Spojrzałam na znak Malfoya, jest cały wypalony.
Czarny Pan ich woła do siebie.
Po kilku sekundach już żadnego z nich nie było. Szkoda, mogłam się jeszcze zabawić.
- No i na cholerę wam to było ?- wyszeptałam kiedy spojrzałam na sztywne ciała przyjaciół.
- Maja Potter, Sir !- usłyszałam za sobą cieniutki głosik.
- Zgredek ! Jak się cieszę, że cię widzę !
- Naprawdę ?- zapytał niepewnie skrzat.
- Tak, Zgredku. Mam do ciebie wielką prośbę.
- Jaką, Sir ?
- Pomożesz mi ich wszystkich przenieść do skrzydła szpitalnego ?
- To dla mnie zaszczyt, Maja Potter, Sir !
- Dziękuję Zgredku !- powiedziałam i przytuliłam skrzata. – Może na początek teleportujesz profesora Dumbledora i profesor McGonagall ?
- Oczywiście.- Zgredek podszedł do dwójki nauczycieli i objął ich dłonie.
Dobiegłam do Georga. Uklękłam obok niego, a jego głowę położyłam sobie na kolanach.
- George, George słyszysz mnie ? Proszę cię nie zostawiaj mnie.
Usłyszałam trzask. Zgredek stanął obok mnie i czekał co dalej.
- To może teraz, Moody’ego i Kingsleya.- powiedziałam przez łzy.
Skrzata po chwili znowu nie było.
- Nie będę się droczyć. Może to coś zadziałam. Aquamenti !- wycelowałam w Syriusza, a strumień wody popłynął prosto na jego twarz. Usłyszałam kaszlnięcie. Różdżkę wycelowałam na Cedrica, a Black patrzył na mnie wielkimi oczami.- To za ten poranny opieprz, a teraz pomóż mi, proszę.
Mężczyzna wstał i mnie mocno przytulił.
- Co się stało ?
- Sama chciałabym wiedzieć.- odpowiedziałam mu.
Po chwili Cedric stał już obok nas i pomagał nam docucić resztę. Zgredek z kuchni przyniósł parę miseczek i gąbeczek do łagodniejszego budzenia przyjaciół.
Po godzinie, wszyscy już wrócili do żywych.
- Jak mogliście mi to zrobić ?- warknęłam na nich.
- Nie wiem , nawet nic nie pamiętam.- powiedział Remus.
- Co najważniejsze. Jak ? Jak ty sama im dałaś radę ?- zapytał Harry.
- Nie ważne jak, nie ważne gdzie.- usłyszałam zza pleców głos dyrektora.
- Co to ma oznaczać ?- zapytałam go.
- To, że władasz większą mocą od nas wszystkich razem wziętych. Masz coś, czego nikt nie miał od tysiącleci. Twoja moc pochodzi z twojej głębi, z tego co czujesz i co chcesz żeby się zmieniło tak będzie. Mogłabyś wychodzić codziennie ze złotego czajnika i spełniać trzy życzenia, ważne żeby one były gdzieś w głębi ciebie.
- Czyli, że co ? Mam większą moc od was ? To nie ma sensu. Nie znam połowy zaklęć, a nawet może i więcej. Boję się, że nie zdam następnego egzaminu i boję się, że stracę wszystkich dookoła. I gdzie niby ma być ta moc ?
- Gdzieś głęboko, gdzieś się w tobie chowa. A ty musisz dowiedzieć się gdzie. I kiedy będziesz mogła nią w pełni ukazywać.
- To nie ma sensu.
- A o czym myślałaś kiedy patrzyłaś na nas w tych pętlach.
- Chciałam się zemścić, za to, że przez to mogę stracić, tych których kocham.
- Właśnie o to chodzi.
- O zemstę ?
- O uczucia.
- Czyli co ? Moja moc pochodzi od uczuć ?
- Ta najsilniejsza tak. Ale jesteś potężną czarownicą i bez tego. Mogłabyś być wyprana z wszelkich uczuć, a nadal mogłabyś pokonać kogo tylko chcesz. Rozumiesz ? Potężną moc masz w sobie, a żeby wywołać to co przed chwilą musisz poczuć silną moc w głębi.
- Jak ? Jak to możliwe ?
- Pewien czarodziej Nicholas Steinbor miał tą samą moc co ty. Przekonał się o tym kiedy jego żonie groziła śmierć, wtedy moc z głębi się wydobyła i pokonał tysiące czarodziei za jednym machnięciem różdżki. On i ty. Jesteście jedynymi czarodziejami o takich mocach.
- Czyli, że jestem najpotężniejszą czarownicą, a nadal grozi mi śmierć ?- zapytałam, na co profesor przytaknął.- Nie, no to jest jakiś obłęd.
- Chcesz się przekonać ?
- Co ?
- Tak, to jest możliwe. Proszę oddaj mi swoją różdżkę.
- Po co ?
- Chcesz ?- podałam mu różdżkę.- Dobrze teraz poproszę cię Ginny stań obok Mai.- ruda stanęła obok mnie i czekałyśmy dalej.- Maju, wyobraź sobie, że jestem Śmierciożercą i chcę zrobić Ginewrze coś złego.
- Co ?
- Rzucę na nią tylko zaklęcia paraliżujące.
- Tylko ?
- Będziesz mogła ją obronić.
- Bez różdżki !
- Użyj dłoni.
- Co ?- warknął Syriusz.
- Masz w sobie tyle mocy, że dasz radę. Wyobraź sobie, że mnie nienawidzisz, że chcę tylko zrobić krzywdę Ginny.
Według porad Dumbledora, wyobraziłam sobie go w czarnym płaszczu i nasuniętym na głowę kapturze, przypomniałam sobie mój sen i byłam gotowa.
- Już ?- zapytał nauczyciel. Przytaknęłam głową.- Dobrze. Petrificus Totalus !- niebieski promień wystrzelił z jego różdżki, a ja odruchowo machnęłam ręką, od której promienie się odbiły i wystrzeliły w niebo.
- Co się stało ?
- Maja !- pisnęła Ginny i rzuciła mi się na szyję.- Mają rację.
- Jak ? Nic nie rozumiem.
- Boisz się samego strachu. Strachu przed stratą tych których kochasz, a tego nikt nie jest w stanie szybko pojąć. Mówią, odszedł, może powróci może nie. Uczą się żyć bez kogoś. A ty byś nie dała rady.
- Profesorze ? Możemy przestać już o tym rozmawiać ?- powiedziałam, a dyrektor się uśmiechnął.
- Oczywiście. Trzeba dojść do siebie.
- Dokładnie.- odebrałam od profesora różdżkę i podeszłam do Gin.
- Nie macie dzisiaj zajęć. Możecie się nacieszyć tym, że przyjechali wasi najbliżsi.
Podeszłam do Remusa i Tonks. Objęłam dziewczynę.
- Najpotężniejsza czarownica na świecie.- powiedział Lupin.
- Ma się to coś.
- Tak, ty zawsze miałaś to coś.
- Od małego.
- To się zgadza.
- Dobra ferajna, to gdzie idziemy ? Jest ładna pogoda, możemy pójść się przejść.
- Co powiecie, żeby pójść na piknik nad jezioro. Niedaleko Hagrida ?- zaproponował Cedric.
- Świetny pomysł.- powiedział Harry.
- To wy idźcie, a ja pójdę do kuchni po jakieś napoję i coś do zjedzenia, co ?- zaproponowałam.
- Dobra- powiedzieli.
- Maja, zaczekaj.- powiedział George.
- Idziesz ze mną ?
- No pewnie.
Chłopak chwycił mnie za rękę i ruszyliśmy korytarzami w stronę kuchni.
- Trzeba się pośpieszyć.- powiedziałam.
- Czemu ?
- Wiesz najbardziej chodzi mi o Syriusza.
- No tak.- uśmiechnął się, a ja zanim zdążyłam cokolwiek zrobić byłam już u niego na baranach.
- Aż tak ci śpieszno.- wyszeptałam mu do ucha.
- Mi nie. Ale zawsze chcę się pośmiać.- powiedział.
- Rozumiem.
Doszliśmy do obrazu. George postawił mnie na ziemi, a ja pogłaskałam zieloną gruszkę, która zamieniła się w klamkę. Weszliśmy do środka, a obok nas znalazły się skrzaty i zaczęły nas częstować, pasztecikami, ciasteczkami i różnym przysmakami. George już wypychał sobie kieszenie.
- George !- wrzasnęłam na niego.
- Co ?
- Mieliśmy przyjść po coś do zjedzenia, a nie wypychać sobie kieszenie.
- No dobra, już.
- Chodź do Zgredka.- powiedziałam i pociągnęłam go za koszulę.- Zgredku !
- Maja Potter mnie wołała, Sir ?- usłyszałam cieniutki głosik.
- Tak, Zgredku. Czy mógłbyś nam przyszykować kosz pełen jedzenia i picia ?- spojrzałam na George.- Albo najlepiej dwa.
- Oczywiście.
- Dziękuję.- powiedziałam i zdjęłam szal i zawiązałam go skrzatowi.- Już drugi raz mi dzisiaj pomagasz. Nie wiem co bym bez ciebie zrobiła Zgredku.
- To dla mnie zaszczyt. Dziękuję za szaliczek, Maja Potter, Sir ! Będę go codziennie nosić.
- Cieszę się Zgredku.- skrzat odszedł, by przyszykować kosze z jedzeniem, a ja odwróciłam się do Georga. Spojrzałam na chłopaka, który patrzył na mnie ze zdziwieniem.- Co, znowu ?
- Nie wiesz co byś bez niego zrobiła. A ja to co ?
- Wiem co bym bez ciebie zrobiła.
- Co ?!
- Zupełnie nic. Nie pozwolę, żebyś sobie gdzieś ode mnie odszedł, rozumiesz ?- na twarzy chłopaka pojawił się łobuzerski uśmiech.
- Przyznam szczerze, że nie spodziewałem się takiej odpowiedzi.- uśmiechnęłam się do niego, a ten mnie pocałował. Wplątałam palce między jego włosy, a on podtrzymywał mnie w tali. Nasze języki tańczące swój taniec. Bezmyślnie zaczęłam rozpinać mu koszulę. Rudy uśmiechnął się, poczułam jak delikatnie przegryza mi wargę. Oderwałam się od niego. Popatrzyliśmy sobie w oczy, a po chwili stanął przy nas Zgredek.
- Dwa wielkie kosze. Proszę, Sir.
- Jesteś kochany Zgredku. Dozobaczenia. Wyszliśmy z kuchni i ruszyliśmy na błonia.
- Maja !- usłyszałam za sobą głos tlenionego.
- Malfoy ?!- odwróciłam się, Draco szedł razem z Hermioną.
- Hermiona !- krzyknęłam i rzuciłam się biegiem w stronę dziewczyny.- Nawet nie wiesz jak się cieszę, że cię widzę.- powiedziałam i uścisnęłam przyjaciółkę.- Nie zapomniała nas? Ma pamięć prawda, Draco ?
- Kim jesteś ?- usłyszałam głos Gryfonki. Momentalnie się od niej oderwałam.
- Nie pamiętasz mnie ?
- Nie, niczego nie pamiętam.
- O Boże.- łzy zaczęły spływać mi po policzkach.
- Maja, dobrze. Zobaczysz pomożemy jej.- powiedział George.- Chodźcie na błonia.
- Po co ?- zapytał Draco.
- Tam są wszyscy jej przyjaciele.- warknął na niego rudy.
- Dobra. Idziemy.
Doszliśmy nad jezioro. Wszyscy się bawili. Harry próbował wrzucić Ginny do jeziora, a ta się nie dawała.
- Spokojnie siostra, już po ciebie idę.- usłyszałam Freda.
- Kim oni są ?- zapytała Hermiona.
- To twoi przyjaciele.
- Moi przyjaciele ?
- Tak.
- Co się stało ?- zapytał Harry.
- Hermiona ma zanik pamięci.
***
Po kilku godzinach siedzenia na błoniach i starania się przypomnieć Hermionie kim jest, a kim my jesteśmy, jestem wykończona.- To nic nie da, ona nic nie pamięta.- powiedziała Ginny.
- Tak, może się już zbierajmy. Za godzinę, zaczną się patrole, a wole nikomu dzisiaj nie podpaść.- powiedziałam.
- Czy ty sama siebie słyszysz ?- zapytał mnie Harry.- Przecież jesteś prefektem.
- No tak wiem, ale jestem też zmęczona.
- Tak, ja mam za dwie godziny patrol.- odezwał się Draco.
- Dasz radę sam ?- zapytał Cedric.
- Jasne.
- Tak, Hermionka, dzisiaj prześpi się u nas, na materacyku. Dobrze ?
- Świetnie.- powiedziała podekscytowana szatynka.
- No to idziemy.
- My pójdziemy was jeszcze odprowadzić.- odezwał się Syriusz.
- Jasne, tato.- powiedziała Marta.
Kiedy byliśmy na drugim piętrze. Piętrze gdzie Cedric miał swój pokój wspólny. Wszystko diabli poszło.
Marta i Cedric, pocałowali się na dobranoc. Ale to nie był zwykły buziak, to było masakryczne przedstawienie chłopaka ojcu. Fred i Ron zagwizdali, a Syriusz zrobił się cały czerwony.
- Co to ma być ?!- krzyknął na cały głos Black.
- Maja.- szepnął mi do ucha Harry- Zrób coś.
- Co ja mam zrobić ?
- Nieważne, ale on go zaraz rozsadzi.
- No i ? Moja wina, że nic mu wcześniej nie powiedzieli ?
- Ale ty możesz na niego wpłynąć.
- Nic nie obiecuję.
- Tato, posłuchaj to jest…
Podbiegłam koło Syriusza i stanęłam przed nim.
- To jest Cedric Diggory. Jest Puchonem.- zrobiłam jeden krok do tyłu, bo Black cały czas chciał dopaść Cedrica. Położyłam ręce na koszuli Syriusza i nim wstrząsnęłam, nic to nie dało.- Dobra, to ty idź, a ja będę ci mówić, co ?- zapytałam sarkastycznie Łapy, robiąc cały czas kroki do tyłu.- No tak. Cedric Diggory, syn Amosa Diggory’ego. Cedric chce zostać dziennikarzem sportowym w Proroku Codziennym.- opowiedziałam, cały czas się cofając. – Spojrzysz na mnie ?!- wrzasnęłam na niego. Zszokowany animag od razu na mnie spojrzał.
- Dlaczego dziennikarz ?
- Zawsze go to interesowało, a po za tym tam szybko znajdzie pracę. Będzie mógł myśleć o założeniu jakiejkolwiek rodziny.- przerwałam kiedy Black, zacisnął ręce w pięści.- Chociaż niekoniecznie musi być ona założona z Martą.
- Maja !- usłyszałam głos dziewczyny.
- Próbuję wam pomóc ! Zresztą Syriuszu, oni są w sobie zakochani.
- Jeżeli jej coś zrobisz, zobaczysz ja się o tym dowiem. To możesz pożegnać się z tą piękną buźką.
- Oczywiści, proszę pana. Ale nie mam zamiaru jej cokolwiek zrobić złego.- powiedział Cedric, a ja się uśmiechnęłam.
- Ach ta młodzież.
- My ciebie też.- powiedzieliśmy.
- Do zobaczenia, niedługo.- powiedział Syriusz i mnie przytulił.
- Tylko się odezwijcie.- przytulił mnie Remus razem z Tonks.
- No na pewno.
Po chwili już nikogo z nich nie było w Hogwarcie.
- Wisicie mi przysługę !- spojrzałam na obu.
- No jasne.
- Chodźcie już.
Przeszliśmy przez dziurę w portrecie.
- Ej, a gdzie są Ginny z Harrym.
- Nie mam pojęcia.
- Nie wierzę ! Jak ty mogłaś coś takiego przede mną ukrywać !- usłyszałam głos mojego bliźniaka.
- Tak ? No proszę ! Co miałam robić od kilku dni wcale mnie nie dotykasz, na korytarzu nie zwracasz na mnie uwagi. A jeszcze przed tygodniem widziałam cię razem z Cho.
- Ty miałaś mnie gdzieś.
- Nie ma sensu. To koniec.- wrzasnęła Gin.
- Nie ! To się nie dzieję naprawdę !- wrzasnęłam i przytuliłam się do Georga.
- A właśnie, że tak. Ona cały czas spotykała się z Michaelem z Ravenclawu.
- Załamiecie mnie. A potem co ? Będziecie patrzeć na siebie wrogo ?! Macie przynajmniej zostać przyjaciółmi !
- Maja, ma rację. Nie dacie rady udawać nienawiści do siebie. Święta, wakacje, pobyt w szkole razem.
- Dobra, zostaniemy przyjaciółmi.
- Przynajmniej coś. Ale wy macie już drugie połówki, prawda ?
- No tak. Wreszcie mogę się pokazywać z Michaelem.
- A ja z Cho. Wiesz Maja dobrze, że podobała mi się na początku czwartej klasy.
- Pamiętam. Ale skończmy, już. Ja z Hermioną idę spać.
- Idziemy ?
- Tak, idziemy.- powiedziałam do niej. Pocałowałam Georga w policzek i ruszyłam w stronę dormitorium.
Poszukałam w szafie materac i nadmuchałam go. Pościeliłam go, a Hermionie kazałam iść do łazienki.
Nie daję rady. Nie wytrzymuję tego wszystkiego. Czemu nie może być tak jak dawniej ?
Do pokoju weszła Roksana, a ja szybko starłam łzy z policzków.
- Wiem, że płakałaś.- powiedziała.
- Ja tego nie wytrzymam.- powiedziałam, a dziewczyna mnie przytuliła.
- Wszyscy ci pomożemy.
- Dziękuję.
- Nie masz za co.
Hermiona wyszła z łazienki i położyła się na materac, a po chwili już spała.
- Teraz może ja pójdę.
- Dobrze.
Chwyciłam pidżamę i weszłam do łazienki. Starłam resztę makijażu i weszłam pod gorący strumień wody. Włosy wyszorowałam szamponem truskawkowym. Nasunęłam na siebie pidżamę. Zęby wyszorowałam, włosy rozczesałam i wyszłam z zaparowanego pomieszczenia.
- Dobranoc.- powiedziałam do Roks.
- Dobranoc.
____________________________
Wiem, wiem trochę to dziwne ;D Inne moce ? No, ale chciałam, aby ona się czymś wyróżniała. A więc jest *.*
Kochani zostawiajcie po sobie komentarze, wiecie, jakiego to daje kopa? <3
Pozdrawiam wasza
~Hermionija *_*
Będę pierwsza, łuhuhu :)
OdpowiedzUsuńRozdział długi, ale wciągający, a ja takie uwielbiam, wręcz ubóstwiam. Widać, że lubisz pisać i sprawia Ci to przyjemność, więc rób to dalej, bo wiedz, że ja będę czytać każdą twoją wypocinę. Wczoraj przeczytałam wszystkie rozdziały, od początku i uważam, że są na bardzo wysokim poziomie, mimo, że moja opinia jest opinią początkującej amatorki -.-
Rób dalej to co kochasz!
Czekam na następną część, a rozdział super.
Dziękuję za miłe słowa <3
UsuńTo prawda pisanie to dla mnie naprawdę wciągający świat ;D
Rozdział jak zawsze świetny <3 nie będę się rozpisywać, bo moją opinię znasz :D tylko mogłabyś w dialogach czasem dodać kto, co mówi. Bo w dłuższych wypowiedziach, albo jak jest dużo osób to trochę się pogubić można xD
OdpowiedzUsuńCzekam na nn!!!
Wiem, wiem... Postaram się poprawiać swoje błędy ;d
UsuńDziękuję za miłe słowa *.*
Okej rozdział jak zawsze świetny i te teksty xD bomba <3
OdpowiedzUsuń"- Czy ja kiedykolwiek przesadzałam ?-zapytałam wsuwając spodnie.
- Mam wymieniać ?
- Może lepiej nie."
xD lub
"- Jesteście bardzo dumni, prawda ?- zapytałam, a ten tylko zmierzył mnie.- Albo i nie.- dodałam po cichu."
Okej moce ? dziwne, a Harry jako bliźniak tego nie ma? Wciągnęłam się i na początku jak była wzmianka o Malfoy'u to pomyślałam o Draco i takie WTF, ale później się wyjaśniło że to Lucek xD Hermiona nic nie pamięta ? Ciekawe jak sobie wszystko przypomni xD No, bo sobie przypomni prawda? No cóż jeszcze raz piszę, że rozdział świetny !! Pozdrawiam i życzę weny !!
Chciałam dodać trochę humoru z tymi tekstami ;d
UsuńMoce, moce ? Nie Harry tego nie ma. U niego zachowałam zdolności takie jak wnikanie do podświadomości Voldemorta, Maja na przykład już tak nie potrafi, ona może się dowiedzieć co knuję chwytając Harrego za rękę. Przynajmniej tak wymyśliłam ;d
Cieszę się, że rozdział ci się podobał *.*
Nominuję Cię do Liebster Awards ;>
OdpowiedzUsuńO Boziuuuuu :o
OdpowiedzUsuńAle się narobiło!
1) Nowe moce - mega ^^ Kiedyś podczas dziecięcych zabaw też wymyślałam takie rzeczy :)
2) Herma. Co Ty jej z pamiecią robisz? :o Ma jej wrócić, rozumiesz? Bo jak będzie się uczyła bez pamieci? ;D A tak serio - świetny motyw, uwielbiam zaniki pamięci <3
3) Rozpad Hinny. Smuteczek. Liczę, że Ginny i Harry zmądrzeją i do siebie wrócą.
4) Akcja. Kooooocham. Bardzo fajne jest to, że Twoje rozdziały są długie, ale jednocześnie nie nudzą!
5) Prośba. Strasznie słodko z Georają (hahaha fajnie brzmi taki parring!. Weź zrób coś między nimi 3:)
6) Dramione. Suuuuuodziaszczo! <3
7) Co z planami związanymi z Hermą, Draconkiem, w które wtajemniczona jest Majeczka i Harry?
Uwielbiam jak piszesz!
Z niecierpliwością czekam na nn!
Pilna uczennica
Cupcake.
Bardzo się cieszę, że rozdział ci się podobał <3
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc na tą moc wzięłam pomysł ze Zmierzchu *.*
Nie martw się Hermionie pamięć wróci, może nie wszystko szczegółowo, ale wróci ;>
Harry i Ginny... Hmmmm przekonasz się w następnych rozdziałach ;3
Pomiędzy Mają,a Georgem planuję kłótnie, ale to też chcę, aby najpierw była akcja w sprawach Harry, Maja -> Draco, Hermiona ;D
Części do szablon są dostępne w notce {52-54},a instrukcja jak wstawić szablon tutaj: http://place-of-art.blogspot.com/2012/07/instrukcja.html
OdpowiedzUsuńPozdrawiam