Rozdział 10.
Siódma rano. Sobota. Pewnie wszyscy jeszcze śpią. Ostrożnie wstałam żeby nie budzić Georga. Wyjęłam spod poduszki jego różdżkę i wyszeptałam " infringo". Czarna zasłona zniknęła. Różdżkę schowałam z powrotem pod poduszkę i poszłam w stronę szafy. Otworzyłam starą szafę i wyjęłam z niej czarne rurki, białą podkoszulkę, czerwono-niebiesko koszulę w kratę i do tego wysokie trampki w kolorze neonowej zieleni.
Poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic. Umyte kasztanowe włosy rozczesałam i wysuszyłam za pomocą różdżki. Ubrałam się, koszule zostawiłam odpiętą, a jej rękawki podwinęłam do łokci. Bransoletkę mamy przypięłam na rękę. Długie włosy zostawiłam rozpuszczone, tak powinno lepiej wyglądać. Rzęsy dość mocno wymalowałam. Teraz doskonale było widać ich kolor. Na twarz nałożyłam średnią ilość pudru, starannie omijając ranę po klątwie służącej do torturowania ludzi. Chciałam już wychodzić z łazienki kiedy na mojej szyi zobaczyłam niewielki czerwony ślad. Podeszłam do lustra i czerwona plama okazała się malinką. GEORGE ! Przecież nie mogę tego pokazać. Chwyciłam puder i zaczęłam warstwowo nakładać na to miejsce blady puder. Gdy skończyłam stwierdziłam, że nikt tego nie powinien zauważyć, ale na wszelki wypadek wzięłam kosmyk gęstych włosów do przodu.
Wyszłam z łazienki. Każdy jeszcze w naszej sypialni spał. Cicho wyszłam z pokoju i zaczęłam schodzić po schodach. Podeszłam do lustra, które stało na parterze i przyjrzałam się sobie. Rana, aż tak bardzo nie szpeciła mi twarzy. Podkreślone oczy od razu zrobiły się większe i ich kolor stał się bardzie intensywny. Strój rzucał się w oczy, a zwłaszcza moje trampki. Co poradzić lubię takie kolory. Stwierdziłam, że całość do siebie idealnie pasuje. Weszłam do kuchni, tak jak myślałam nikogo w niej nie było. Na blacie stał fioletowa butelka, jak przypuszczam z kwasem na ranę ? Zrobiłam sobie herbatę, a z lodówki wyjęłam jogurt. Usiadłam do stołu, wypiłam herbatę i zjadłam jogurt.
Siódma trzydzieści, gdy ludzie w tym domu śpią wydaje się taki opustoszały, przechadzałam się po parterze, jeszcze nie zdążyłam posprawdzać na dole wszystkich pokoi. Wiem, że tutaj sypialnie ma Moody. A tutaj ?
Otworzyłam drzwi drugiego pokoju i ujrzałam pusty pokój z wymalowanymi na ścianach twarzami. Drzewo genealogiczne rodziny Blacków. Weszłam do środka. I zaczęłam przyglądać się rodzinie Syriusza. Zobaczyłam twarze Lucjusza, Narcyzy i Dracona Malfoyów. Oni byli spokrewnieni z Blackami ! Obok Dracona zobaczyłam Tonks, Tonks była kuzynką Dracona, a Syriusz był jej wujem ? No ładnie. Przyglądałam się jeszcze 10 minut rodzinie Syriusza, kiedy jedno nazwisko zwróciło moją uwagę "Potter" i była tam cała nasza rodzina. Były cztery wypalone plamy pod nazwiskami moich rodziców i dziadków. Pod Lily i Jamesem Potter ujrzałam podpisy : Maja Lily Potter i Harry James Potter. Byłam spokrewniona z Syriuszem i z Malfoyami, co oznacza, że Malfoy to mój daleki kuzyn. Boże jaki on jest obrzydliwy ! Od Syriusza była długa linia, która prowadziła do rodziny Weasleyów. No czyli z nimi też jestem spokrewniona. Super. Ale czy nie jest tak, że czarodzieje czystej krwi wiążą się z pokrewnymi sobie czarodziejami, żeby utrzymać rodzinę w nadal idealnym składzie ? Zresztą nieważne.
Wyszłam z pokoju i ruszyłam dalej, weszłam do trzecich drzwi i ujrzałam niewielką biblioteczkę. Świetna ! Weszłam i zaczęłam przeglądać książki. Przeglądałam i przeglądałam i zobaczyłam tytuł tak dobrze znanej mi książki "Quidditch przez wieki." wzięłam ją do ręki i wyszłam z pokoju, ruszyłam w stronę granatowej sofy. Ósma piętnaście. Za chwilę powinni się zbierać. Usiadłam wygodnie na sofie i zaczęłam czytać książkę.
Ósma trzydzieści. Nikt jeszcze nie schodzi, a ja już prawie kończę książkę.
Dziewiąta. To już jest dziwne. Książka skończona. Odłożyłam ją na stół i poszłam na trzecie piętro do starej sypialni Syriusza. Weszłam i zobaczyłam Hardodzioba. Pokłoniłam się do hipogryfa, na co on mi odpowiedział tym samym wyrazem szacunku. Ostrożnie podeszłam i pogłaskałam zwierzę po dziobie.
- Hej Dziobek i jak ci noc minęła ?- zapytałam chociaż wiedziałam, że nie uzyskam odpowiedzi. Podałam mu worek z myszami i usiadłam koło niego. Oparłam głowę o jego tułów, a ręką zaczęłam gładzić jego białą sierść.
Dziewiąta piętnaście. Usłyszałam trzaskanie drzwi, znowu i jeszcze raz. No to teraz zaczęli się znosić.
- Już po dziewiątej ! Dlaczego nikt mnie nie obudził ?! A może dlatego, że jeszcze każdy śpi !- zaczęła krzyczeć pani Weasley.- Za pół godziny trzeba znowu obmyć Mai ranę ! Ocknęła się wreszcie ?- zaczęła wrzeszczeć po całym domu.
Chyba doszła już do kuchni, bo zaczęło coś brzęczeć.
- No Dziobek. Dozobaczenia.- powiedziałam i cmoknęłam hipogryfa w dziób.
Wyszłam z pokoju i ruszyłam schodami na parter. Weszłam do kuchni.
- Dzień dobry.- powiedziałam.
- Dzień dobry. Aaaa !- krzyknęła i upuściła garnek co wywołało brzęk.- Maja dlaczego nie leżysz ? Obudziłam cię ?- zaczęła pytać pani Weasley.
- Co ? Nie, nie śpię już od siódmej. Nie leże, bo nie widzę takiej potrzeby, czuję się dobrze.
- Na pewno ?
- Tak. Pomóc pani ?
- O tak proszę. Mogłabyś usmażyć jajecznicę ?
- Dobrze.
Po piętnastu minutach, robienia śniadania dla tak dużej rodziny jestem wyczerpana. Pani Weasley zrobiła już twarożek, zaparzyła herbatę, i przyszykowała cały stół do jedzenia.
- Dziękuję Maju. O trzeba będzie przemyć ci tą ranę.-I sięgnęła po fioletową butelkę i ręcznik.- Pozwolisz, że ja ci ją przemyje ?
- Tak, jasne.- powiedziałam.
Pani Weasley odgarnęła włosy z mojego ramienia, w ten sam sposób malinkę, na mojej szyi.
- A co to ?- spytała zszokowana pani Weasley.
- Co ?- zapytałam.
- No to tutaj.- powiedziała i dotknęła czerwonej plamy..
Podleciałam do szyby w szafce udając, że nic nie wiem i spojrzałam.
- To siniak. Pewnie wczoraj go sobie nabiłam upadając na ziemię.- skłamałam.
- Ano tak. Przepraszam.- wyjąkała pani Weasley.
- Nie szkodzi, to może ten kwas ?
- A tak, już.- nalała płyn na ręcznik i przyłożyła go do mojego polika. Ból przeszywający moje ciało, był nie do wytrzymania.- No proszę. Koniec.
- Dziękuję.
- Nie ma za co.
- Maja !- ktoś za moimi plecami krzyknął. Odwróciłam się i zobaczyłam Syriusza, który już lecial w moją stronę żeby mnie uściskać.- No jak się czujesz?
- Dobrze. Dziękuję.
- To najważniejsze.
- Tak.- powiedziałam i się do niego uśmiechnęłam.
- Maja !- ktoś krzyknął. O nie ! Teraz Remus razem z Tonks lecieli w moją stronę. Oboje złapali mnie w objęcia.- No jak się czujesz ?
- Dobrz. Trochę mnie rana szczypie, ale dobrze.
- Jejku. Jak się ciesze, że nic ci nie jest.- powiedziała Tonks.
- A co to za śmiechy ?- i do kuchni wszedł Bill.- Maja. Już się obudziłaś ?
- Tak.
- Maju czy masz może razem z Ginny jakieś ubrania do prania, no wiesz skoro zostało około 9 dni do waszego powrotu do Hogwartu.- powiedziała matka rudzielców. Zakrztusiłam się.
- Słucham ? Który dzisiaj ?- zapytałam.
- 23 sierpnia Maju.
- O Boże.
- Co się stało ?
- Nie nic. To ja muszę na chwile. Do góry.- Zaczęłam się jąkać i wybiegłam z kuchni.
O nie, nie ! NIE ! Boże, zapomniałam ! Przecież jutro z Georgem mamy razem 8 miesięcy ! Zawsze robimy sobie wspólne wypady gdzieś do Hogsmade, albo w zakazanym lesie. Jedynym miesiącem w którym nie świętowaliśmy był lipiec, bo nadal byłam u wujostwa. No NIE ! Jak mogłam zapomnieć ?!
Biegłam po schodach, aż na drugie piętro. Wleciałam do pokoju. Nikogo w nim nie było. Harry i George pewnie poszli do swoich pokoi, a Ginny siedzi w łazience. Na szczęście kupiłam prezent w zeszłym miesiącu do niego w mugolskich sklepach. Otworzyłam wielki kufer z logo Hogwartu i zaczęłam w nim szukać. JEST ! Małe pudełeczko i ramka na zdjęcie. Teraz tylko poszukać jedno z naszych zdjęć. Wyjęłam wielki album w którym połowa jest zapełniona zdjęciami naszych rodziców, a druga naszych przyjaciół, trzeba pododawać tutaj zdjęcia od Syriusza.
Album był tak cudowny, że sam powiększał ilość miejsca na zdjęcia. Harry miał taki drugi u siebie. Jest ! Jedno z moich ulubionych zdjęć. Jesteśmy w Zakazanym lesie razem z Georgem uśmiechamy się do obiektywu, a za nami widać jeszcze dość dużo drzew. I Fred, który nie świadom że jest łapany pod obiektyw rzuca śnieżką w Ginny, która też nie wiedziała, że znajdzie się na zdjęciu. Podbiega Harry zaczyna osłaniać Ginny, a Ron zaczyna pomagać starszemu bratu. Hermiona robiąca nam zdjęcie, nie wytrzymała i zaczepiła aparat o gałęzie drzewa. Razem ze mną i Georgem biegnąca w kierunku przyjaciół. Widać, że Harry zaczyna krzyczeć i każdy zaczyna ustawiać się w rzędzie każdy się śmieje i koniec zdjęcia. Te czarodziejskie zdjęcia są niesamowite. Mam jeszcze wiele innych z tamtego dnia, lecz to jest jak najbardziej odpowiednie na prezent. Otworzyłam pudełko i ujrzałam złoty męski zegarek. Pamiętam, że Harry pomógł mi go wybrać. Położyłam go na wierzchu kufra, zdjęcie włożyłam do ramki, a na niej różdżką wyryłam jego imię. Zamknęłam kufer. Z łazienki wyszła Ginny.
- O ! Hej.- powiedziała Ginny.- George się zdziwił, kiedy ciebie nie było w pokoju.
- Możliwe, ale obudziłam się o siódmej. Nie chciało mi się czekać.
- Rozumiem. Idziemy na dół ?
- Jasne. Ginny ile jesteście razem z Harrym ?
- Na początku września trzy miesiące, a co ?
- Nic. Robisz mu jakiś prezent ?
- No jasne, ale dlaczego takie pytania ?
- Nie, po prostu jutro z Georgem mamy 8 miesięcy i tak ogólnie pytam.- powiedziałam jej i uśmiechnęłam się blado.
- No właśnie. Już osiem miesięcy razem ! Jeju !- krzyknęła dziewczyna.- A w gwiazdkę razem równy rok ! Ojeju, to chyba najlepszy prezent pod choinkę.- zaczęła mówić dziewczyna. Zaczęłam się śmiać. To jak ona się cieszyła z mojego związku z jej bratem czasami mnie zaskakiwało.
- Dobra, dobra chodź już na to śniadanie.- powiedziałam i wyszłyśmy z pokoju.
Na schodach jeden z obrazów, zaczynał mówić. Ominęłyśmy go szybko, razem z Ginny zeszliśmy na dół.
- Dzień dobry.- przywitała się Ginny.
- Maja !- krzyknął Fred, Miona, Ron i pan Weasley. Uśmiechnęłam się do nich i chciałam już podejść do stołu gdy, brązowe włosy mojej przyjaciółki przysłoniły mi oczy.
- I jak się czujesz ?- spytała mnie Hermiona.
- Świetnie.
- Tak ? To dobrze !
- Tak, też się cieszę.
Usiadłam do stołu. Obok mnie usiadł George, a z drugiej Fred.
- Jak tam ?- usłyszałam głos Freda.
- Dobrze. A tam ?- powiedziałam uśmiechając się do niego.
- Nie jest źle. Ale wczoraj nam narobiłaś stracha.
- Ma się ten talent.- powiedziałam i oboje wybuchliśmy śmiechem.
Po piętnastu minutach rozmawiania z wszystkimi i zapewniania, że dobrze się czuję, byłam wykończona.
- No dzieciaczki zmykać na górę !- powiedziała pani Weasley.- My posprzątamy.
- Dobrze.
Poszłam razem z Ginny i Georgem na górę. Weszliśmy do saloniku.
- Harry, zagramy rundkę ?- zapytał Ron, Harrego.
- Jasne.
W rogu pokoju ujrzeliśmy skrzata domowego. Stworek.
- Szlamy w domu mojej pani !- wykrzyczał Stworek, patrząc prosto w brązowe oczy Hermiony.
- Nie mów tak do niej !- powiedziałam równo z moim bratem, bliźniakami, Ginny i Ronem.
Stworek pstryknął w palce. TRZASK ! Stworka już nie było w rogu pokoju.
- Nie powinniście tak na niego naskakiwać.- powiedziała Hermiona jako nadal wierna załóżycielka klubu ochrony Skrzatów domowych "WESZ".
- Hermiono, ja rozumiem. Skrzaty domowe mają mieć takie same traktowanie jak każde inne stworzenie o uczuciach. Ale akurat na każdego kto by o tobie tak powiedział byśmy naskoczyli, rozumiesz ? Czy to Stworek czy nawet sam Minister Magii.
[ Harry Potter ]
- Maja ma rację Hermiono.- postanowiłem wesprzeć siostrę.
- Ja wiem, dobra to co siadajmy przecież nie będziemy tak stali prawda ?
- Tak, jasne.- odpowiedziałem jej. Usiadłem naprzeciwko Rona, który już szykował planszę do gry.
- Jakie ?- zapytał.
- Białe.
-Masz.
Maja usiadła bliżej mnie razem z albumem, który dostaliśmy od Hagrida na pierwszym roku w Hogwarcie. I wklejała jakieś zdjęcia.
- Skąd je masz ?- zapytałem.
- Syriusz mi je dał.- powiedziała.
- Świetne.- powiedziałem przeglądając parę tych zdjęć.
Jedno było wspaniałe. Ojciec mnie trzymał, a mama Maję, a obok nich stali Syriusz i Remus.
Do okna zapukała dziobem popielata sowa.
- Maja, czy to nie Canis ?- zapytał George.
- Co ? Och tak. Canis !- moja bliźniaczka krzyknęła i poszła w stronę okna.
Wpuściła przez okno do naszego małego pokoiku, popielatą sowę. Canis usiadł na poręczy sofy i wystawił nóżkę. Maja odwiązała list sowie i podała jej krakersa.
- Zaprowadzę go do klatki.- powiedziała i poszła razem z sową na ramieniu do jej pokoju.
- Harry, obudź się ! Gramy !- powiedział Ron.
- No już. G7 !
Maja wróciła do pokoju z listem w rękach.
- Harry, to od Cedrica.
- Co ?
- Do mnie i do ciebie.
- Ale po co on go napisał ?
- Skąd mam wiedzieć ? Dopiero teraz dostałam list.- warknęła na mnie.
- Ale ja z nim pisze od przeszło dwóch tygodni.
- Co ?- zapytała ze zdziwieniem.
- No tak. No ale dobra już otwieraj ten list i czytaj.- powiedziałem.
- Maju i Harry !
Harry, w związku z twoim ostatnim listem, chciałbym ci pogratulować otrzymania tytułu kapitana drużyny Gryffindoru ! Maju tobie również chciałbym pogratulować. Słyszałem, że zostałaś prefektem Gryffindoru. Mam nadzieję, że spotkamy się w Hogwarcie. Tak faktycznie wracam do Hogwartu, ponieważ nie pisałem ostatnich egzaminów i chciałem to nadrobić. Chciałbym was lepiej, poznać jeżeli nie macie nic przeciwko. Pozdrawiam.
Cedric.
- Cedric, będzie na ósmym roku ?- Tak pisał mi to, pewnie teraz tak napisał, ze względu na ciebie.- powiedziałem, to z sarkazmem, za co oberwałem trzepnięcie od niej.
***
Południe minęło nam szybko i spokojnie. Ron i Alicja polecieli do mojego i Rona pokoju, a Fred i Hermiona polecieli do pokoju bliźniaków. Ja z Mają, Georgem i Ginny, zostaliśmy w saloniku i się wygłupialiśmy. Maja miała swój aparat i robiła nam zdjęcia.
- Oooo. Ale będzie zdjęć.- powiedziała moja siostra.- Ginny chodź ! George ?
Maja poprosiła Ginny, by ta zrobiła zdjęcie jej i Weasleyowi. Jednak nie takie zwykłe. W ostatniej chwili chłopak pocałował Maję w usta.
- Zdjęcie gotowe. Ja też takie chce.- powiedziała moja dziewczyna, spoglądając na mnie tym swoim spojrzeniem.
- Och. No już dobra.- powiedziałem.
Podszedłem do dziewczyny i złożyłem na jej ustach pocałunek. Błysk, Maja zrobiła zdjęcie. Nie chciałem jej puścić. Nie to jest teraz to coś. Przyciągnąłem ją bliżej siebie, Nie chcę jej puścić. Ona wplątała swoje palce w moje włosy.
- Hej, gołąbeczki, takie momenty to sam na sam.- powiedziała Maja.
- Dzieci ! Kolacja !
- Idziemy.
Wyszliśmy całą czwórką na korytarz. Z mojego i Rona pokoju wyszła czarnowłosa dziewczyna razem z rudzielcem. Zeszliśmy na dół. W kuchni już wszyscy byli, oprócz Freda i Hermiony. Trzask ! I w progu kuchni stanęła zaginiona para.
- No dobrze. Zjeść i zmykać do łóżek. Maju jak skończysz. Podejdź i przemyjemy tym kwasem.
- Dobrze.
Po kolacji, Maja poszła do pani Weasley. Ta jej obmyła twarz, a w oczach bliźniaczki pojawił się wyraz bólu.
Maja do nas dołączyła i poszliśmy na górę.
- Nie wiem czemu, ale uważa, że nie mogę jeszcze sama przemywać tej rany. Przecież skoro zostało nam 8 dni do wyjazdu do Hogwartu, to powinnam sama.
- 8 ? Myślałem, że dzisiaj jest 23 ?
- Bo jest. Nie liczę dzisiejszego dnia.
- Aha.
- Dobranoc.- powiedziałem i ucałowałem Ginny w polik. Wszedłem do swojej sypialni. Rzuciłem się na łóżko i nawet nie wiedziałem kiedy dałem się objąć ramionom Morfeusza.
Jak zwykle rozdzial niesamowity. Czekam na NN! Pisz szybko ;p
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Naaatuuuu <3
Cieszę się, że ci się podoba. Mam nadzieję, że następny rozdział pojawi się już jutro. ;D
UsuńJutro ? Ojejuu jak sie ciesze :***
UsuńAle, że Maja spokrewniona z Wesleyami ?? Rozdział jak zawsze fajny ;)
OdpowiedzUsuńFajne, ale nie zrozumiałam: "Różdżkę schowałam z powrotem pod poduszkę i poszłam w stronę szafy (...) Umyte kasztanowe włosy rozczesałam i wysuszyłam za pomocą różdżki" Ale ogólnie, to dobrze :)
OdpowiedzUsuńTu chodzi o to, że różdżka, którą schowała była Georga ;D A tą co suszyła włosy, była jej. Wprowadzam ją tak, że Maja cały czas nosi przy sobie tą różdżkę ;)
UsuńJasne, zaraz zajrzę ;D
OdpowiedzUsuń