niedziela, 6 stycznia 2013

Rozdział 9."Zakręciło mi się w głowie. Runęłam na ziemię. Popadłam w nicość."

Jejku, kochani jak ja uwielbiam czytać wasze komentarze *.* Zapraszam na kolejny rozdział i jak już tu jesteście, proszę o skomentowanie ;D



Rozdział 9.
Wszyscy weszliśmy do kuchni, gdzie nad stołem wisiał wielki transparent z napisem "Dla naszych prefektów i kapitana drużyny"
- Co to ?- zapytał Ron.
- A taka kolacja. Chcemy poświętować wasze sukcesy w szkole. Wczoraj nie mieliśmy okazji, jako że to był nasz pierwszy dzień w rodzinnym domu Syriusza.- powiedział pan Weasley.- Bill otwieraj tego szampana. No widzę, że każdy się wystroił. Skąd wiedzieliście ?
- Z nikąd.- powiedziała Ginny.- Po prostu mamy nowe sukienki i chciałyśmy się trochę powygłupiać. A chłopacy ?- powiedziała spoglądając na chłopaków.- Taka moda, tato.
- Rozumiem. Bill !- krzyknął pan Weasley.
- Idę.- do kuchni wpadł Bill z dwiema butelkami szampana.
- No nareszcie.- powiedział Remus.
Bill zaczął otwierać szampana, kiedy do pomieszczenia wleciała Tonks, Moody i Kingsley.
- Nie spóźniliśmy się ?- zapytał Moody.
- Nie.- powiedział Black.- Otwieraj Bill.
Trzask i korek od szampana uderzył o sufit, a z butelki zaczęła wyciekać piana.
- Kieliszki.- krzyknął Bill nie mogąc ze śmiechu.
Pani Weasley podała każdemu kieliszki, kiedy ten zaczął nalewać już do swojego, Remusa, Syriusza i Moody'ego. Trzask kolejny szampan otwarty. Każdy już ma w kieliszkach szampana.
- To zdrowie za naszych prefektów i kapitana Gryffindoru.- powiedział Syriusz.
- Maja ! Gratuluję !- podleciała i przytuliła mnie Tonks.
- Dzięki.
- No może jeszcze na kogoś wyrośniesz, Potter.- powiedział Alastor.
- Dzięki profesorze.
- No proszę. Prefekt Gryffindoru ! Ile bym dał żeby znowu nim być.- powiedział Bill i mnie przytulił.- Gratuluję.
- Dzięki.
- Gratuluję Maju.- powiedział Kingsley.
- Dzięki.
- Odznaka prefekta na szacie to nie byle co.- powiedział mi.- Dbaj o ten tytuł.
- Dzięki. Będę pamiętać.
- Powtórzę się ! Ale jestem taki dumny.- krzyczał do innych Remus.- No po prostu. Moja krew.- wykrzyczał na cały głosy i pokazał na mnie. Poczułam, że się rumienię.
- No to co dalej świętujemy !- powiedział Moody wchodząc do kuchni. A za nim leciało około 10 butelek ognistej whisky i z 30 butelek piwa kremowego.
- Dobrze Alastorze, tylko może, najpierw coś zjedzmy powiedziała pani Weasley.
Usiadłam obok Georga i Harrego. Pani Weasley nałożyła sałatki na talerze. Już sięgałam po widelec. Kiedy poczułam ostry ból dochodzący z rany na poliku. Czułam, że zaczyna krwawić. Nikt nie zwrócił na mnie uwagi, każdy świętował. Zakręciło mi się w głowie. Runęłam na ziemię. Popadłam w nicość.
[ George Weasley ]
Świat się zatrzymał. Obok mnie na ziemi leżała bliźniaczka chłopaka który teraz próbował ją ocucić.
- Maja ! Maja, słyszysz mnie ?!- krzyczał Harry.
- Maja !- Remus i Syriusz klęczeli przy niej.
Dopiero teraz mnie oświeciło, że na ziemi leży dziewczyna którą kocham.
- Maja !- zacząłem krzyczeć jak opętany. Z policzka na której była rana leciała świeża krew.
- Trzeba ją zanieść do łóżka.- krzyczała mama, która na policzkach miała łzy.
- Przecież ona wygląda jak trup.- krzyknął Moody.
- Nawet tak nie mów !- warknął na niego Remus.
- Dajcie zobaczę.- powiedziała Tonks, odsuwając Syriusza zalanego łzami. Przyłożyła dwa palce to tętnicy Mai.- Czuje puls. Żyje.
- Oczywiście, że żyje.- powiedziała mama.- Zanieście ją do pokoju. Bill bierz ją.
- Nie ja !- zaprzeczyłem.
- Daj spokój George nie dasz rady, jesteś roztrzęsiony.- powiedział mój brat.
- Dobra.- zgodziłem się.
Bill podniósł dziewczynę z ziemi i poszedł z nią do jej pokoju. Ruszyłem za nim, mama szła razem z nim podtrzymując Mai głowę. Szedłem razem z Harrym był tak samo roztrzęsiony jak ja. Za nami Ginny, Hermiona, Fred i tata. Remus poleciał do góry, żeby wyszykować jej łóżko, a z nim także Syriusz. Doszliśmy na drugie piętro. Widziałem jak Bill kładzie Maje na łóżku.
- No chłopaki. Muszę was, prosić żebyście opuścili sypialnie dziewczynek.- powiedziała mama.
- Co czemu ?- zapytał Ron.
- Chce ją przebrać przecież nie może leżeć w tej sukience i ją poplamić krwią. No już.
Nie chętnie wyszedłem. Co się stało, że zemdlała ? Do góry wleciał Moody.
- I co ? Obudziła się ?
- Nie.
- Harry ! Mówiliście, że ta rana może być od jakiegoś zaklęcia. Prawda ?- zapytał Syriusz.
- No tak podejrzewamy.
- Alastorze, jesteś aurorem na dodatek najlepszym o jakim świat czarów słyszał. Chyba możesz zobaczyć co to za rana.
- Pewnie, że mogę. Trzeba było od razu mnie zawołać.
- Molly ! Czy już możemy ?- zapytał tata.
- Jeszcze chwilkę.
Dołączyła się do nas Tonks cała we łzach.
- Molly ! Mogę wejść ?- zapytała.
- Tak, tak wchodź Doro.- i Tonks znikła za drzwiami.
Minęło 10 minut. Co się ze mną dzieje ? George otrząśnij się ! Przecież nic jej nie jest. Zaraz Szalonooki zobaczy tą ranę i wszystko będzie dobrze.
- No dobrze. Możecie wchodzić.- oznajmiła nam mama.
Razem z Harrym wszedłem jako pierwsi. Ginny siedziała na krześle postawionym koło łóżka Mai. Hermiona siedziała na łóżku Gin, twarz ukryła w dłoniach i szlochała, Fred podszedł do niej i ją mocno objął, zauważyłem w oczach mojego bliźniaka łzy. Już drugi raz nas to spotyka Maja. Pomyślałem nie mogąc oprzeć się myśli o biwaku niecały tydzień temu. Przy jej łóżku stanąłem jak wryty. Cała poduszka była od krwi. Tonks stała w kącie i ulewała łzy. Remus podszedł do niej, a ona rzuciła mu się na szyję. Harry usiadł na krześle zwolnionym przez Ginny, a ta usiadła mu na kolanach. Mama wylewała łzy.
- Jeżeli tak dalej będzie, to się wykrawi. Nie mogę zatrzymać krwawienia.- powiedziała i przytuliła się do ojca.
Usiadłem na łóżku Mai i ująłem jej dłoń. Bill usiadł koło Hermiony, a Syriusz stanął za mną. Kingsley stał za krzesłem.
- Z drogi.- powiedział Moody.- Nie mazać się tak. Przecież dziewczyna nadal żyje.
- Nadal. Lepiej nie pocieszaj nas Szalonooki.- warknęła Tonks.
- Cicho siedź Nimfadora.- powiedział Moody. Włosy Tonks zrobiły się czerwone, Remus szepnął jej coś do ucha. Jej włosy teraz przybrały kolor czarny.- Zróbcie miejsce, muszę zobaczyć tą ranę.- odsunął mnie z łóżka.
Miałem ochotę mu przywalić. Syriusz najwidoczniej zauważył moją minę, bo położył mi rękę na ramieniu. Moody chwycił w ręce twarz Mai i przyglądał się krwawiącej wciąż ranie. Chwycił różdżkę, dotknął jej czubkiem rany Mai, na różdżce była teraz krew. Była bardziej czarna niż czerwona. Szalonooki przyglądał się krwi przez dłuższy czas.
- Podejrzewam, że tę ranę wyrządziło zaklęcie Cruciatus.
- Co ? Ale to przecież klątwa torturująca. Jakby tak było Maja zaczęła by się wiercić na miotle i odczuwałaby ból.- powiedział Harry.
- A widzisz Potter co to jest ?- warknął Moody, pokazując ranę Mai.
- Widzę i co ?
- To tylko draśnięcie. Możliwe jest, że rana po takim zaklęciu będzie wyrządzała ból. A nieraz ból, który powoduje Cruciatus, może być po prostu za silny dla tak delikatnej osoby.
- Maja jest twardsza niż ci się wydaje.- warknął Harry.
- Dobra, koniec kłótni o to ! Jak zatrzymać krwawienie ?- krzyknął Bill.
- Dezynfekując lub jakimś kwasem.
- Wodą utlenioną próbowałam.- wyjaśniła mama.
- To leć po jakiś kwas i najlepiej magiczny.
 Molly wyleciała z pokoju, a ja z powrotem usiadłem na łóżku Mai. Mama przyszła po jakiś 10 minutach. W jednej ręce miała poszewke na poduszke, a w drugiej butelkę z jakimś płynem.
- Najpierw zmienimy poszewkę.- powiedziała.- Hermiono idź po jakiś ręcznik do łazienki.
Hemiona poszła do łazienki. Tonks i Ginny uniosły Mai głowę na tak długo by mama zdążyła zmienić poszewkę.
- Dziewczynki jeszcze jej nie kładźcie.- powiedziała mama. Hermiona wyszła z łazienki podała Molly ręcznik, opadła na łóżko i wtuliła się w Freda.- Dziękuję Hermiono.
- Proszę.
Mama wylała płyn na ręcznik i przyłożyła do polika Mai. Najpierw oczyściła ranę dookoła, żeby krew znikła i dopiero teraz przyłożyła dokładniej ręcznik do krwawiącej rany. Oderwała ręcznik z rany i teraz można było zobaczyć, że krwawienie ustępuje.
- No i będzie trzeba co 24 godzin przykładać ten płyn do jej rany. Dopóki się nie zabliźni.- powiedział Moody.
- Jej Szalonooki, nigdy nie wierzyłem, że to powiem, ale dziękuję.- powiedział Remus.- Śmiem twierdzić, że pewnie uratowałeś jej życie.
- No to moja praca.
- No dobra. Dajmy jej odpocząć. A wy dzieciaki do łóżek.- powiedziała mama.
- Ja tu zostaje.- powiedziałem.
- Ja też.- powiedział Harry.
- I ja.- powiedziała Ginny.
- Nie będę się z wami teraz kłócić. Ale czemu ?
- To mój pokój, a po za tym muszę wiedzieć, czy się obudziła.- powiedziała Ginny.
- Ja muszę. Muszę widzieć, czy się obudziła, chce teraz być z nią.- powiedziałem matce.
- To moja siostra. Więcej nie muszę tłumaczyć.- powiedział Harry.
- Więc dobrze. Zostaniecie tutaj. Ktoś jeszcze chce ? Hermiono ?- zapytała mama.
- Nie, mnie wystarczy myśl o tym, że jutro wstanie i będzie z nami siedziała przy jednym stole na śniadaniu. Teraz nie mogę patrzeć, jak się tak nie porusza.
- Dobrze. Więc, do widzenia, już !- Remus i Syriusz pocałowali w czoło Maję i wyszli. Każdy jeszcze raz na nią spojrzał i wyszedł.
Było przed północą.
- Trzymasz się stary ?- zapytał Harry.
- Tak. Mam nadzieję, że za chwilę się obudzi.
- Ja też.- powiedział.
Ginny już spała w jego ramionach. Czerwoną sukienkę odwiesiła obok białej sukienki na szafie. Ubrała się w dżinsowe spodenki i czarny luźny T- shirt. Ja z Harrym nadal byliśmy w ubraniach, w których Fred urządził całą scenę.
- Jak sądzisz, naprawdę odczuwa ból przez tą ranę ?
- Możliwe, nigdy nic nie wiadomo.
- Tak.- odpowiedziałem. I nie wiadomo kiedy zasnąłem obok Mai.
***
Czwarta w nocy. Poczułam na swoim karku czyjś oddech. Ostrożnie się odwróciłam i zobaczyłam Georga. Światło w pokoju było porozpalane.
- Hej.- usłyszałam głos swojego bliźniaka. Odwróciłam się do łóżka Ginny i zobaczyłam ją śpiącą w ramionach Harrego.
- Hej. Co się stało ?
- Nie pamiętasz ?
- Nie. Pamiętam tylko, że siedziałam koło ciebie i Georga, chciałam chwycić widelec i więcej nic.
Harry opowiedział wydarzenia z ostatniego wieczoru.
- Wyglądałam jak trup. No ładnie. Muszę podziękować Szalonookiemu.
- Każdy mu już podziękował. Nie przejmuj się tym.
- Tak. A dlaczego jesteście tutaj ?
- Ja nie chciałem cię zostawić, George podobnie, a Ginny stwierdziła że to jej pokój i że chce mieć na ciebie oko.
- Aha. Nie chce ci się spać ?
- Nie, wolałem ciebie pilnować, kiedy ta dwójka zasnęła. Cii, Ginny chyba się budzi.- uśmiechnęłam się do niego i zobaczyłam rudowłosą dziewczynę, która podnosiła się z ramion chłopaka.
- Kto się budzi ? Że co, że jak ?- powiedziała i dopiero teraz zobaczyła, że odzyskałam przytomność.- Maja !- krzyknęła i w tej chwili obudziła rudowłosego chłopaka.
- Co się dzieje ?- zapytał.- Maja !
- No Maja.- powiedziałam do nich.- I jak ?
- Co jak ? To raczej tobie powinniśmy się pytać jak się czujesz ?- powiedziała Ginny.
- Całkiem dobrze. Tylko rana mnie strasznie boli i na dodatek piecze.
- A no tak zapomniałem wspomnieć, że zaklęcie, które cię drasnęło i zrobiło tą ranę, było to zaklęcie Cruciatus.
- Co ?
- I dlatego, właśnie teraz cię tak boli, a piecze, bo krwawienie takiego typu rany trzeba omywać kwasem.
- To dlatego.
- Tak.
- Będziesz musiała używać tego kwasu, do czasu, aż ci się zabliźni rana.- powiedział George.
- Czyli w Hogwarcie, też będę musiała używać tego świństwa.
- No niestety.- powiedział i mnie pocałował. Oddawałam pocałunki, poczułam jak się uśmiecha. Oderwaliśmy się od siebie, przypominając sobie, że mamy widzów. Jednak oni nie za bardzo się tym przejęli, ponieważ sami zaczęli się całować.
- Daj różdżkę.- powiedziałam do Georga.
- Czemu ?
- Ponieważ ja nie mogę używać jeszcze czarów, a ty jesteś pełnoletni i możesz.
- No masz.- powiedział i podał mi  swoją różdżkę.
 Nie słuchała mnie tak jak moja, ale do najgorszych nie należała.
- velum.-Rzuciłam zaklęcie i pomiędzy jednym łóżkiem a drugim wyrosła ciemna zasłona, która zasłaniała drugą połowę pokoju. A Harry i Ginny nie będą nas widzieć.
- Sprytne.- usłyszałam głos Harrego.
- Wiem. Nie krępujcie się.- powiedziałam i wybuchliśmy śmiechem.
Oddałam różdżkę jej właścicielowi. George schował ją pod poduszkę. Przyciągnęłam go do siebie. Uśmiechnął się i mnie pocałował tak jak jeszcze nie całował. Nasze języki tańczące nasz taniec. Przyciągnęłam go jeszcze bliżej, moje palce wplątane w jego rude włosy. On swoimi rękoma podnosi moje biodra. Uwielbiam jego dotyk, jego zapach. Wszystko w nim jest niesamowite. Oderwaliśmy się od siebie. Złapałam oddech i od razu powróciłam do naszego pocałunku. Teraz to on przerwał nasz pocałunek.
- Nie powinnaś się trochę przespać ?- zapytał patrząc mi w oczy.
- Nie.- zaprzeczyłam.
Pocałował mnie czule i z pożądaniem. Powoli zaczął schodzić do mojej szyi i zaczął ją pieścić i znowu pocałunek.
- Ale ja jednak uważam, że powinnaś się jeszcze trochę przespać.- nalegał.
- Och już dobra.- powiedziałam.
Opadłam na poduszki i odwróciłam się od Georga. Ten jednak mnie do siebie przyciągnął i odwrócił, tak że teraz leżałam na jego torsie. Mmm tak było idealnie. W ciągu 10 minut zasnęłam.

5 komentarzy:

  1. Boże dziewczyno w ostatnich linijkach miałam ciarki na całym ciele. *.*
    Super! Chcę więcej oczywiście. :D ♥
    Życzę weny. ^^
    -Wiktoria

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że ci się podobał *.* Mam nadzieję, że już jutro go wstawię ;D

      Usuń
  2. niesamotiwy rozdzial ! czekam na nastepny !

    Naaatuuuu <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział jak zawsze super !! Co tu więcej dodać ;) Pozdrawiam i weny życzę ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedy następny? ;> Nie mogę się doczeekać ;D

    ~Maja

    OdpowiedzUsuń