Rozdział 14.
Moja głowa ! Auuu... Co się dzieje ? Nie, to nie głowa to polik. Przetarłam dłonią polik. Krew... Co ? Nie, nie, NIE ! Ale, że znowu ? Skuliłam się, zapominając, że George śpi obok mnie.
- Co się dzieje ?- zapytał i spojrzał na mnie.- Maja ! Krwawisz!
- To nic takiego.- uspokoiłam go.
Wstałam z łóżka i wyleciałam z pokoju. Parter. Która jest godzina ? 6 rano. Za chwile pani Weasley powinna wstać. Weszłam do kuchni, doleciałam do blatu i sięgnęłam po ręcznik i nalałam na niego kwas. Poszłam do lustra i ostrożnie przyłożyłam ręcznik do rany. Powoli przemywałam ranę. Usłyszałam czyjeś kroki.
- Wszystko dobrze ?- zapytał George.
- Tak, widzisz ? Już dobrze !- powiedziałam i odsłoniłam ręcznikiem ranę.
- Tak, faktycznie.- powiedział i pocałował mnie w rankę.
- Chodź pójdziemy się już ubrać.- powiedziałam.
Doszliśmy na górę. I stanęliśmy naprzeciwko siebie. George pocałował mnie. Przyciągnął mnie do siebie, a ja zarzuciłam ręce mu na szyję.
- Za 15 minut ?- wyszeptał mi do ucha.
- Dobrze.
Weszłam do pokoju i wleciałam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic i umyłam włosy. Zarzuciłam na siebie kremowy top, czarne rurki, czarną marynarkę i neonowo pomarańczowe trampki. Bransoletka mamy jest na nadgarstku, a łańcuszek na szyi. Na twarz nałożyłam puder, usta wymalowałam błyszczykiem.
Wyszłam z łazienki. Przy swoim kufrze zobaczyłam Ginny, pewnie szuka rzeczy do założenia.
- Hej, Ginny.
- Ooo. Cześć.
- I co znalazłaś coś ?
- W sumie to tak.
- Tak ? No to pokaż.- powiedziałam.
Dziewczyna wyjęła z kufra długie czarne rurki, biały top, granatową marynarkę i tego samego koloru trampki, a na koniec wyjęła czarny krawat, który należy do mojego brata.
- No, no Ginewrusia nam szaleje.
- Wcale nie ! A ty lepiej zakładaj tą odznakę.
- No już, już.
Podeszłam do komody i wzięłam odznakę prefekta, przypięłam ją do mojego topu.
- Ej ! Ale ci pasuje.- powiedziała Ginny z uśmiechem.
- No, dziękuję ! No idź się już ubrać.
- No już idę.
Weszła do łazienki. Ktoś zapukał do drzwi.
- Tak ?
- Maja ?
- O rany przepraszam. Gin mnie zatrzymała.- powiedzialłam do Georga.
- Nie szkodzi, też dopiero wyszedłem.- powiedział z uśmiechem.
- No chyba, że.- powiedziałam.
- Dzieci ! Wstawać !- usłyszałam głos pani Weasley.- Za chwile śniadanie !
- Ginny, pospiesz się !- krzyknęłam do niej.
- No już wychodzę !
George patrzył się na mnie i się uśmiechał. Zdziwiłam się.
- O co chodzi ?- zapytałam.
- O nic. Po prostu cieszę się, że jesteś moja.
- Wiesz co ci powiem ?- powiedziałam i nagle zrobił zdziwioną minę.
- Co ?
- Ja też się cieszę, że jesteś mój.- wyszeptałam mu do ucha. I znowu ukazał się ten szelmowski uśmiech.
Pocałował mnie. Mmmm... Przyciągnął mnie do siebie. Wplątał palce w moje włosy, zarzuciłam mu ręce na szyję. Czułam jak się uśmiecha. Usłyszałam jak się drzwi otwierają. Ginny ! No czemu teraz ?
- No dobra, dobra, ale wiecie co za 3 godziny powinniśmy wyjechać z tego domu. Więc się pośpieszcie.- usłyszałam głos rudej.
Patrzyłam na nią spode łba. Wszystko się we mnie gotowało. A w sumie to dlaczego ? Nawet nie wiem. Ale Ginny ma rację, za trzy godziny, będziemy jechać na peron 9 i 3/4 . Już za cztery godziny pożegnam się z Remusem, Syriuszem, Billem, państwem Weasley, Tonks, Kingsleyem i Szalonookim na przynajmniej pół roku.
- Może pójdziemy na chwile do saloniku ?- zapytałam ich.
Już mieliśmy wychodzić do saloniku, gdy do pokoju wleciał Harry.
- Co robicie ?- zapytał mój bliźniak.
- Właśnie idziemy do saloniku.- powiedziałam do niego.
- To może pójdę z wami.- powiedział patrząc na rudą, na co Ginny oczywiście się zarumieniła.
- Jasne.
Wyszliśmy z pokoju i ruszyliśmy w stronę saloniku. Harry otworzył drzwi.
- Panie przodem.- Wpuścił mnie i Ginny i nadal patrzył na Georga z uśmiechem.
- Stary przesadzasz jeżeli nie chcesz dostać w mordę.- powiedział rudowłosy.
Razem z Gin patrzyłyśmy na tą wymianę zdań z uśmiechem.
- No dalej chłopaki, już nie przesadzajcie.- powiedziała Weasleyówna.
Zwróciłam się w stronę sofy i zobaczyłam na niej książkę Hermiony. Podniosłam ją i moim oczom ukazał się tytuł i autor "Romeo i Julia" William Szekspir.
- Idę ją zanieść Mionie.- powiedziałam pokazując przyjaciołom książkę.
- Dobrze.- odpowiedzieli mnie.
Wyszłam z pokoju i ruszyłam schodami na trzecie piętro, zapukałam w drzwi do jej pokoju. Usłyszałam "Proszę." Otworzyłam drzwi. Na łóżku Miony siedział Fred, a Hermiona latała jak poparzona po pokoju. Pewnie nie ma pojęcia w co się ubrać.
- Hermiono ? Mam tu twoją książkę.- powiedziałam do niej.
- Co ? Och. Naprawdę ?- zapytała mnie przyjaciółka.
- Tak.- powiedziałam i pokazałam jej książkę.
- Dziękuję !- wykrzyczała dziewczyna i rzuciła mi się na szyję.- Wiesz, że to moja ulubiona !
- Tak, wiem i właśnie dlatego ci ją przyniosłam.- powiedziałam z uśmiechem.
- O rany. Wszędzie jej szukałam. Gdzie ją znalazłaś ?
- W saloniku.- odpowiedziałam jej.
- A no tak !- powiedziała z uśmiechem.- Pomożesz mi ?
- W czym ?
- Doradzisz w co mam się ubrać ?
- Jasne.
Podeszłam do łóżka na którym siedział Fred i Hermiona pokazała mi komplety strojów na dzisiaj. No to były tam czarna sukienka, a do tego czerwony krawat. Co one mają z tymi krawatami ? No, a do tego czarne buty na obcasie. Jeszcze jeden z tych najlepszych to żółte rurki, biała bluzeczka, czerwona marynarka, długi wisior z sową na końcu i do tego czarne trampki.
- Ej ! Czy to nie mój wisior ?- zapytałam dziewczyny.
- No tak.- powiedziała, powoli rumieniąc się na policzkach.
- A ja go szukałam.- powiedziałam do dziewczyny.
- Oj no przepraszam.
- No przecież sobie żartuje.- powiedziałam do niej.- Dobra, a teraz idź się przebrać.- powiedziałam do niej i podałam jej komplet numer 2.
- Dobra.
- Spakować ci to ?- zapytałam jej.
- A możesz ?
- Jasne.
- Dzięki.
Hermiona weszła do łazienki, spojrzałam na Freda. Patrzył na mnie ze zdziwieniem.
- O co ci chodzi Fred ?- zapytałam.
- O nic. Tylko tak się dziwie, że mimo to, że często nie rozmawiacie ze sobą to i tak jednak jesteście najlepszymi przyjaciółkami.
- To wcale nie jest dziwne. Przyjaciółki rozumieją się bez słów. Przecież ty z Georgem też tak macie.- odpowiedziałam mu.
- No niby tak.
- No widzisz.- powiedziałam do niego.- Abscondere !- wyszeptałam.
I nagle rzeczy Hermiony zaczęły latać po pokoju, układać się i chować do kufra.
- I jak ty to robisz ?- zapytał Fred.
- Co robię ?
- No zawsze ci wszystko wychodzi.
- Wcale nie !
- Och no proszę cię. Każde nowe zaklęcie jakie masz poznać od razu ci wychodzi jego wypowiedzenie i wykonanie.
- Tylko czasami.
- Dobra, dobra.- odpowiedział i w tej samej chwili z łazienki wyszła Hermiona.
- Śniadanie !- krzyczała pani Weasley.
- No to chyba idziemy ?- zapytał nas Fred.
- No chyba tak.
Zeszliśmy na dół. W kuchni siedzieli już wszyscy.
- Dzień dobry.- przywitaliśmy się.
- Ach dzień dobry dzieci.
Usiadłam koło Syriusza. No nieźle się wystroił. Miał na sobie dżinsowe RURKI?! Dobra powiedzmy, że to normalne. Jeszcze niebieska koszula i na to szary sweter. Czyli co Syriusz ubrał się na pozór modnie ?! Dobra dzisiaj zobaczy swoją córkę, rozumiem, że się cieszy. No dobra Maja skończ o tym tak rozmyślać.
- Maja. Za godzinę trzeba przemyć ranę.
- Co ? Nie dzisiaj już nie.
- Co ? Ale jak ?
- Dzisiaj rano, zaczęła lecieć mi krew i już przemyłam ranę kwasem.
- Co ? Znowu rana zaczęła ci krwawić ?
- No tak, ale to nic poważnego.
- Na pewno ?
- Tak, tak.
***
Po godzinie, na Grimauld place 12 przyjechały wozy z ministerstwa o które poprosił pan Weasley.
- No dzieciaki. Już na górę po swoje kufry. Szybko, szybko. Trzeba dojechać na drugi koniec Londynu. Spokojnie zaparkować i jeszcze dojść na dworzec i się zacząć żegnać. A i oczywiście odszukać córkę Syriusza.- dodał Remus kiedy zobaczył jak Syriusz się na niego spojrzał.
- Dobra, dobra.- powiedzieli bliźniacy.
Poszłam razem z rudą po swoje kufry.
- Trochę tego dużo.- powiedziała ruda.
- Tak, ale chyba znam na to sposób.- powiedziałam. Ginny jak zawsze zrobiła na mnie zdziwioną minę. Dopiero teraz zauważam między nimi wszystkim trochę podobieństwa.- Och no proszę cię Gin, no przecież Locomotor kufer !-powiedziałam. Kufer i klatka Blaise uniosły się w powietrze i poszybowały na parter.
- Racja ! Locomotor kufer !- powiedziała Weasleyówna.
- No to chodź.- powiedziałam do niej. Wyszłyśmy przez próg i z pokoju bliźniaków wyleciały dwa kufry.- Podejrzewam, że bliźniacy też użyli tego sposobu.- wyszeptałam do Ginny.
- Chyba tak.
Po schodach już schodzili Fred i George, a obok nich Harry. Kufer Hermiony przeleciał mi nad głową. O mój Boże czy ja mam dostać zawału ? Ginny obok mnie ruszyła biegiem i dogoniła chłopaków. No powiedzmy, że dogoniła, prędzej wskoczyła Harremu na barana. Spojrzałam na Mionę uśmiechała się do mnie i obie rzuciłyśmy się w stronę bliźniaków. Wskoczyłam Georgowi na barana. Usłyszałam jak zaczyna się śmiać.
- No to co teraz na dół ?- powiedziałam.
- No chyba tak.
- Kocham Cię, George.- wyszeptałam mu do ucha.
Zeszliśmy na dół. Spojrzał mi w oczy, chwycił za ręce.
- Kocham Cię.- powiedział i pocałował mnie.
- Maja !
- Tak ?
- Masz tu trzy butelki kwasu. Spakuj je.- powiedziała pani Weasley.
- Dobrze.- wzięłam butelki i włożyłam do kufra z logo Hogwartu.
- Dobra, więc tak.- powiedział Moody.- Maja, Harry, Ginny i George jedziecie z Remusem i jednym z pracowników ministerstwa. Fred i Hermiona jedziecie z Billem, Syriuszem i ze mną oraz z tym z ministerstwa. Ron razem z rodzicami, Kingsleyem i Tonks no i tym sługusem ministerstwa. No już pakować się do tych samochodów.
-Locomotor !- kufer zaczął szybować w powietrzu razem z Blaisem. Wyszłam z domu trzymając w ręce różdżkę. Przed domem stały trzy samochody z ministerstwa.
Przeszłam przez ogród i stanęłam koło Georga, pakuje swój kufer. Opuściłam różdżkę i kufer nagle chlasnął o ziemię, złapałam klatkę Blaise.
- Pomóc ci ?- zapytał rudy.
- Jak możesz.- powiedziałam z uśmiechem.
- Pewnie, że mogę.- odpowiedział.
- No szybciej, szybciej ! 9. 30, a na dworzec mamy około godziny, żeby dojechać !- krzyczał Remus.
Włożyłam klatkę Blaise wsadziałam na kufry i wsiadłam do samochodu obok Harrego.
- To jak jedziem z dziadem !- powiedział Harry.
- Harry !
- Och przestań, rozluźnij się !
- Dobra, dobra. A ty to co nie stresujesz się, będziesz musiał zacząć nabór do drużyny Gryffindoru.
- Ja z Fredem od razu się piszemy.- powiedział George.
- Wy to już będziecie zapisani do tej drużyny.- powiedział mój bliźniak.
- No ja myślę.- powiedział rudowłosy. Wtuliłam się w Georga, a jak zauważyłam Ginny uczyniła tak samo wtulając się w Harrego.
***
10.25. King Cross.
- No już szybciej ! Bo nie zdążymy ! Jak co roku, pełno mugolów !- krzyczała pani Weasley.
Doszliśmy do barierki między peronem 9 a 10.
- Bill, Artur idziecie pierwsi.- stanęli przy barierce, rozejrzeli się i już ich nie było.- Maja, Harry. No już jazda !
Wzięłam wózek i obejrzałam wokół siebie i zaczęłam biec. Przeleciałam przez bariere i...
- Expres London Hogwart ! Odjeżdża o 11 ! Prosimy powoli wsiadać !- usłyszałam głos konduktora.
Harry wyleciał z bariery i stanął obok mnie.
- Idziemy ?- zapytał.
- Chyba już czas.
Powoli zaczęliśmy isć wzdłuż peronu. Usłyszałam czyjeś kroki.
- Moglibyście zaczekać.- powiedzieli Ron i Hermiona.
- Przepraszam.- powiedziałam do nich.
- Nie ma sprawy, tylko następnym razem czekacie !
- Dobra, koniec tematu na czy czekamy czy idziemy. To co teraz szukamy sobie przedziału ?
- Chyba ty, Ginny, bliźniacy, Lee, Martha, Angelina i Neville.
- A Luna ? I jak to ?!
- A no tak i jeszcze Luna.- powiedziałam pukając się w czoło.- A tak to, że my mamy zebranie z McGonagall.
- Zapomniałem. Dobra, dobra zajmę wam miejsce.- powiedział z uśmiechem.
Obok nas przeleciały dwa wózki, usłyszałam śmiech. Niech zgadnę bliźniacy ? Odwróciłam się i zauważyłam dwóch rudowłosych chłopaków. Za nimi szła samotnie Ginny.
- Harry ! Idź do Ginny.- powiedziałam do brata.
- Co ? Ale po co ?
- Bo idzie tam sama.
- Aha. No tak.- powiedział i się zatrzymał. Szłam dalej patrząc za siebie na czarnowłosego chłopaka czekającego na Ginewre, objął w talii i ruszyli żwawym krokiem.
- Maja !- usłyszałam czyjś głos, odwróciłam się i zobaczyłam biegnącą ku mnie czarnowłosą dziewczynę. Puściłam wózek i pognałam biegiem ku Marcie. Rzuciła mi się na szyję.- Jak dobrze cie znowu widzieć !
- Ciebie też !
- Nareszcie wiem kto jest moim ojcem !
- Tak, wiem. A propo twojego ojca to właśnie...- Odwróciłam się i zobaczyłam, że Syriusz już jest o jakieś 50 metrów od nas. A Marty już przy mnie nie było. Biegła w kierunku Syriusza. Już była w jego objęciach. Jej. Jak to uroczo wygląda.
- Zaraz, zaraz ! Gdzie mój wózek ?!
- Co ty byś zrobiła gdyby nie ja ?- usłyszałam. Za mną stał George, uśmiechał się do mnie a w jednej ręce trzymał rączkę od swojego wózka, a w drugiej od mojego.
- Na pewno nie dałabym sobie rady.- powiedziałam i pocałowałam go w usta.
- W to nie wątpię.- powiedział.
Ruszyłam razem z nim do reszty, która już zaczęła się żegnać.
- Ron, tylko bądź ostrożny i nie wygłupiaj się !
- Pamiętam mamo.
- No mam nadzieję. Harry, Maja ! Wy macie na siebie uważać, nie podpadać nauczycielom, pilnować się w nauce i dbać o siebie nawzajem !
- Dobrze pani Weasley.- powiedziałam razem z Harrym.
Podeszłam do Remusa.
- No to co ślicznotko, pora się żegnać.
- Tak, chyba tak.- powiedziałam i się w niego wtuliłam. Z oczu popłynęły mi łzy.
- Hej, nie ma co płakać, jeszcze się zobaczymy.
- Kiedy ?
- Odwiedzę cię, tylko mi przyślij list kiedy będziecie szli do Hogsmade.
- Dobrze.
- No widzisz. Odwiedzę cię razem z Syriuszem i Dorą, może poczujesz się choć trochę bardziej jak w domu.
- Remusie, Hogwart to mój dom.
- Ups... Zapomniałem.- powiedział z uśmiechem.- No dobra, to do zobaczenia.
- Do zobaczenia.- poczułam jak całuje mnie we włosy.
- Maja ? Chciałabym się z tobą pożegnać.- powiedziała Tonks. Nigdy nie miałam z nią za dobrych kontaktów, ale chyba te wakacje, nas do siebie zbliżyły.- Będziesz na siebie uważać, prawda ?
- Tak, jasne.
- I pilnuj brata. Faceci zawsze potrzebują kobiecej ręki.- powiedziała z uśmiechem. Nie odpowiedziałam jej, po prostu się do niej przytuliłam.
- Dziewczyny czy mogę przerwać ?- usłyszałam głos Billa.
- Jasne.- powiedziała Tonks.
- No to chyba do zobaczenia, co nie ?
- Tak chyba tak.- poczułam jak mnie przytula.
- Uważajcie wszyscy na siebie.
- Będę pamiętać.
Tak nie znoszę pożegnań !
- Majeczka ! Co ja ci mogę powiedzieć ? Pewnie już wszystko ci wszyscy powiedzieli.- powiedział ojciec chrzestny Harrego z uśmiechem.
- Pewnie tak.- powiedziałam i przytuliłam się do niego.
- A ja ci powiem jeszcze coś. Kocham was.
- My ciebie też.
- Expres London Hogwart odjeżdża za 10 minut ! Prosimy wsiadać.
- No już dzieciaczki, zobaczymy się niebawem.- powiedziała pani Weasley.
- Potter ! Uważaj na siebie.- usłyszałam głos Moody'ego.
Pomachałam mu ręką i wsiadłam do pociągu, który zawiezie mnie z powrotem do domu.
juz nie moge sie doczekac nastepnego rozdzialu ;) ten jest swietny ;p z niecierpliwoscia czekam do wtorku ;**
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Naaatuuuu <3
Asz... nie lubię mojego laptopa :/ na twoim jakże cudownym rozdziale wyłączył mi się grad mały... no nic przejdźmy do rzeczy Syriusz RURKI ?!! hah niezłe xD Z niecierpliwością czekam na ten wtorek, pozdrawiam :D
OdpowiedzUsuńPrzepraszam że dopiero teraz komentuje ... :)
OdpowiedzUsuńSama nie wiem co ja ci mogę napisać... ;P
Życzę ci miłych ferii. i żebyś nadal pisała tak niesamowicie ja teraz . ♥
Pozdrawiam i zapraszam do mnie -> http://ginny-and-draco-magic-love.blogspot.com/
Nowy rozdział u mnie na http://historia-jakiej-nie-znaliscie.blogspot.com :D
OdpowiedzUsuńU mnie rozdział 7 :) na http://historia-jakiej-nie-znaliscie.blogspot.com :D
OdpowiedzUsuńUhuhuhuhuhuhuhuhuhuhu jaki długiii. ♥
OdpowiedzUsuńJest cudowny, cieszę się, że jest tyle dialogów.
Zaobserwowałam parę powtórzeń, ale to nic, bo i tak jest super.
Majeczka. :D
No a poza tym zapraszam do mnie na NN:
http://luna-and-george-love-story.blogspot.com/
-Wiktoria