A teraz macie ode mnie nową notkę ;3
Rozdział 27.
- George, gdzie wy idziecie ?- zapytałam widząc jak bliźniaki po cichu wykradają się z pokoju wspólnego.
- A... no ten... wiesz... jeszcze jest ładnie idziemy polatać na miotłach...- wyjąkał, a ja się zaśmiałam.
- No dobrze, więc gdzie macie miotły ?- kontynuowałam.
- Ymmm... Fred ? Gdzie mamy miotły ?- zapytał z zakłopotaniem rudy, swojego bliźniaka.
- Miotły ? Miotły... miotły są już... już w szatni !- wydukał, zadowolony z siebie.
- Ok. To miłej zabawy.- powiedziałam, a on wyszli z salonu.
Uśmiechnęłam się pod nosem i pobiegłam w kierunku dormitorium Harrego, który teraz jest na randce z Cho. Wparowałam do ich pokoju i szybko podbiegłam do kufra mojego brata. Otworzyłam go i zaczęłam się przepychać pomiędzy starymi opakowaniami po czekoladowych żabach, fasolkach czy innych smakołykach, stare koszule Dudley'a zwinięte w kłębek, kilka par trampek. Skrzywiłam się gdy tylko je zobaczyłam. Jest ! Peleryna niewidka, ojca !
Wybiegłam z dormitoriów chłopców i pognałam biegiem do dziury w portrecie.
- Hej ! Gdzie lecisz ?- zapytała Marta.
- Yyy... Co ?
- Gdzie się tak śpieszysz ?
- Szlaban.- powiedziałam szybko i wybiegłam.
Zarzuciłam na siebie pelerynę. Nie to żeby było późno, czy coś... Nie, ja po prostu muszę wiedzieć co knują te dwa wariaty. Muszę. Wybiegłam na błonia, a po wzgórzu prowadzącego do Zakazanego Lasu zauważyłam dwie rude czupryny. Pobiegłam za nimi. Zatrzymałam się parę kroków, dzielących mnie od nich. Szłam powoli, miarowo wyrównując swoje tętno.
Weszli do lasu. Zmarszczyłam brwi i poszłam dalej za nimi. Co oni knują ? Zatrzymali się przy jednym z starszych drzew. Wielki dąb, z którego, liście zaczęły już powoli opadać. Uśmiechnęli się do siebie i przybili piątkę.
- Jesteś pewny ?- zapytał Fred.
- A co mam zrobić ? Ty ostatnio ryzykowałeś !- powiedział z promiennym uśmiechem drugi bliźniak.
Wyjął z kieszeni flakonik z zielonym płynem. Przełknął głośno ślinę. Już butelka zbliżała się do jego ust, kiedy w ostatnim momencie chwyciłam go i wyrwałam z ręki. Powąchałam i od razu poczułam stęchły zapach zgnilizny i odrobiny róży.
- A może łaskawie mi pan wytłumaczy, dlaczego nie ma przy sobie miotły ?- warknęłam na niego.
- Szpiegujesz nas ?!
- No jak widać muszę ! Czy ty jesteś normalny ? Czy masz coś jeszcze w tej łepetynie oprócz dowcipów ? George ! Wywar nagłej zamiany ciał ?! Naprawdę? Z kim chciałeś się zamienić tym ciałem z Fredem ?!
- Przestań !
- Co mam przestać ? Jesteś nienormalny ?! Myślisz, że to są odpowiednie składniki ?! Na oko widać, że przesadziliście z korzonkami jabłonek ! To mogło cię zabić !
- Szpiegujesz ! Nie masz do mnie zaufania ?!
- Może bym miała gdybyś tak kiepsko nie kłamał !
- Daj spokój !
- A wiesz co proszę cię bardzo ! Udław się tym !
Powiedziałam i z łzami w oczach odeszłam w stronę zamku. Jaki z niego kretyn! Dlaczego on się tak zachowuje ?! Przystanęłam jeszcze na chwilę i odwróciłam się. Na swoim miejscu nadal stał George. Patrzył na moją rękę, w której nadal trzymałam flakonik.
- Nie masz więcej ?! Trudno ja ci tego nie oddam !- wrzasnęłam.
Wylałam zawartość naczynia na ziemię, która natychmiast zrobiła się czarna, a w kątach widać było popiół, od wypalenia. Zaśmiałam się. Rzuciłam się biegiem w stronę portretu Grubej Damy.
- Godryk !- powiedziałam i przeszłam przez dziurę.
Poszłam w stronę swojej sypialni i rzuciłam się na łóżko. Zsunęłam z siebie botki i szatę. Przykryłam się szczelnie kołdrą i z łzami spływającymi mi po policzkach, zasnęłam.
~*~
- Chodź, chodź córeczko. Chodź pomogę ci przezwyciężyć wszystko. Widziałam z oddali, zbliżającą się postać, nuciła coś pod nosem. Wokół niej świeciła srebrzysta poświata. Pomiędzy drzewami wychodziłam wysoka kobieta z rudymi włosami. Miałyśmy dokładnie takie same rysy twarzy i bladą cerę.
- Chodź, pomogę ci.- zagrzmiał jej głos.
- Mamo ?- zapytałam.
- Chodź, chodź.
Poszłam za nią, a ona prowadziła mnie w głąb lasu, stanęłyśmy pod drzewem, przy którym jeszcze dzisiaj stałam... razem z bliźniakami.
Zielony płyn zaczął się rozlewać wokoło, kobiety już przy mnie nie było. Rozległ się tylko przerażony krzyk. A melodii nie było już słychać. Rozejrzałam się dookoła...
~*~
Otworzyłam szybko oczy i objęłam rękoma nogi. Na policzkach nadal czułam łzy. Spojrzałam na zegarek, wskazywał 4 rano. Reszta dziewczyn smacznie spały w łóżkach. Wyplątałam się ze swojej kołdry i wyjęłam z szafy czarne rurki, kremową bluzkę z kwiatowym, czarnym sercem, szare trampki.Weszłam do łazienki, wzięłam gorący prysznic. Ubrałam się i wysuszyłam włosy. Wyszorowałam zęby, na twarz nałożyłam lekką warstwę pudru, usta wymalowałam błyszczykiem, a ubrania wypsikałam malinową mgiełką.
Wróciłam do dormitorium i spakowałam się. Sprawdziłam swój plan i spakowałam potrzebne książki i wyszłam z pokoju.
Szłam korytarzami Hogwartu, schodziłam po licznych stopniach, tylko dlatego, żeby dojść do lochów, do tego ostatniego kretyna. Stanęłam przed drzwiami i zaczęłam w nie walić. Nie obchodziło mnie to, że mogę obudzić wszystkich ślizgonów. Usłyszałam kroki, powolne kroki. Dalej staruchu przebieraj nogami szybciej. Szczęk zamka i przekręt klamki. Przede mną w samych bokserkach stanął Severus Snape. Widać było, że ma podkrążone oczy, potargane włosy, bladą, głupawą mordę i zdziwiony wyraz twarzy. Cmoknęłam i spojrzałam w te czarne tęczówki. Uniosłam rozbawiona brwi.
- Przeszkodziłam ?- zapytałam i przepchnęłam się do jego pokoju.
- Profesorze ...?- usłyszałam dziewczęcy głos.
- Profesorze ? Wiesz co Snape, jednak mi się wydaję, że mógłbyś startować do o przynajmniej połowę starszych dziewczyn.- zaśmiałam się.
- Potter...
- Mam dość ! Dość tych wszystkich kłamstw ! Po co to ?! Po co Hermiona i Draco ? To tylko piętnastolatki ! Wiadomo, że nic nie zdziałają !
- Potter ! Co ty do cholery robisz u mnie o piątej rano ?!- wrzasnął.
- A myślałam, że to Harry jest mało spostrzegawczy.- mruknęłam.- Stoję tu od dziesięciu minut, Snape !
- Profesorze...- próbował powiedzieć.
- Nie trzeba, się do mnie zwracać per, pani...
- Nie denerwuj mnie.- warknął, już powoli przybierając na twarzy czerwonego koloru.
- Ja ? Ja ciebie denerwuje ?! Nic nie mówię, z tym, że to ty mnie denerwujesz od pierwszej klasy ! Więc daruj sobie te idiotycznie gierki i wreszcie powiedz mi dlaczego akurat oni ?!
- Są najbardziej odpowiedni...
- Do ?
- Mogli zginąć, myślisz, że dlaczego zostali prefektami ?! Dumbledore ryzykował ich życiem, tylko po to żebyście wy przeżyli !- w oczach powoli zaczęły pojawiać się łzy. Miona... mogła zginąć. I to przeze mnie.
- Nie prosiłam o to ! Wolę sama zginąć niż wiedzieć, że to wszystko moja wina !
- Jesteś nam potrzebna. Ty i twój brat.
- Wiesz gdzie to mam ?! Idź już lepiej do tego łózka, bo ta dziewczyna ci zaśnie!
Wybiegłam z lochów i popędziłam do swojego dormitorium. Zarzuciłam na siebie szatę i wyszłam. Była szósta, ludzie zaczynają dopiero wstawać, a ja skorzystam i pójdę na dziedziniec i się pouczę.
[ George Weasley ]
Jakim ja jestem kretynem ! Jak mogłem ją o coś takiego oskarżyć ? Zszedłem po schodach do pokoju wspólnego, zatrzymałem się przy sofie, na której siedział już Fred i rzucał kawałki pergaminu do ognia. Uśmiechnąłem się do niego.
Usłyszałem czyjeś kroki. Spojrzałem na schody od sypialni dziewczyn. Schodziła po nich Maja. Spojrzała na mnie. Widziałem, że ma opuchnięte oczy. George idioto, po prostu ją przeproś.
- Maja...- powiedziałem, a ona minęła, jakby nigdy nic i wyszła z salonu.
Walnąłem pięściami o ścianę i schowałem głowę pomiędzy ramionami.
- I co bracie ?- powiedział, rozbawiony Fred.
- Czego rżysz ?- warknąłem.
- Bo wiesz bracie, jeszcze nigdy nie widziałem cię, żebyś się poddawał.- odpowiedział.
- Bo się nie poddaję.
- I o to mi chodziło. A teraz chodź już na to śniadanie, bo się spóźnimy do McGonagall.- powiedział z przerażoną miną.
[ Maja Potter ]
Nie mam ochoty go widzieć, niech sobie robi co chce. Usiadłam wygodnie na ławce i zaczęłam wertować strony podręcznika od zaklęć. Słońce już nie dawało ciepła, ale można nacieszyć się tym, że przynajmniej świeci i nie jest ponuro. Przeczytałam już temat na naszą lekcję, kiedy ktoś zasłonił mi litery swoim cieniem. Spojrzałam do góry, a nade mną stał rozbawiony rudowłosy Gryfon.
- Hej Ron, a ty nie na śniadaniu ?- zapytałam Weasleya.
- Nie, nie... Jeszcze nie.- dodał z uśmiechem.
- Och, Ron, Ron. To co wybierzesz się ze mną ?
- Czekałem aż mnie zaprosisz.- powiedział z dumą wymalowaną na twarzy. Parsknęłam śmiechem i poszliśmy do Wielkiej Sali.
Z Ronem, zawsze dogadywałam się dobrze, byliśmy najlepszymi przyjaciółmi odkąd pamiętam. Pomagałam mu w pracach domowych, a on zapraszał nad na święta. Dzięki niemu wreszcie zrozumieliśmy co znaczy mieć prawdziwą, kochającą rodzinę.
Usiadłam obok przyjaciela i chwyciłam tosta z masłem orzechowym. Rudy się zaśmiał, a ja spojrzałam na niego ze zdziwieniem.
- Pięć lat, zawsze jemy razem śniadania, a ty zawsze bierzesz to samo.- powiedział, nie mogąc opanować śmiechu.
- Nie zawsze, czasami sałatki, albo jabłko.- prychnęłam.
- O tak i musli, to twoje menu na śniadania.
- Ej, ty zawsze jesz kanapkę, a potem wpychasz w siebie słodkości ! Od pięciu lat to się nie zmieniło.
- No to witam w klubie, Potterowa.
- Mówiłam, ci żebyś mnie tak nie nazywał.- parsknęłam.
Podszedł do nas Fred. Usiadł koło mnie i spojrzał w oczy. Nie wiedziałam o co mu chodzi. Po chwili zatopił swoje usta w moich...
_______________________________
I jest ! Jest ! Specjalna kłótnia dla Cupcake *.*
Dziękuję ci za twoje komentarze <3 Mam nadzieję, że rozdział się spodoba ;3 Wiem, wiem odrobinę krótki, ale mam nadzieję, że następny będzie już dłuższy ;3
Zresztą dziękuję za wszystkie komentarze, uwielbiam je czytać ;>
Zostawiajcie po sobie ślad, z opinią czy krytyką, z chęcią wysłucham co robię źle ;)
Trochę błędów, ale każdemu się przecież zadarza ;) rozdział jak zawsze super <3 Fred zamienił się ciałem z Georgem, czy mi się wydaje?! Czekam na nn!
OdpowiedzUsuńDUŻO WENY :*
O Boże, Boże, Boże!
OdpowiedzUsuńNa to czekałam! Ale żeś namieszała *.*
1) SNAPE W BOKSERKACH - hahahhahahahha nadal śmieję się wyobrażając to sobie... ciekawe kto to tam się z nin zabawiał ;>
2) Nierozważni Fred i George. Bardzo dobrze, że Majcia ich śledziła, gdyby coś się im stało byłoby z Tobą krucho! Nie pozwolę skrzywdzić rudzielców bezkarnie! ;P
3) Kłótnia. OGROMNE DZIĘKI ZA NIĄ! ;>
4) Ron... Słodko ;> Fajna relacja między nim a Majką, chyba wcześniej nie pokazana :3
5) Fredzio i całowanie Majki... Czyżby z George'em zamienili się w końcu ciałami? :p Jestem ciekawa reakcji dziewczyny gdy już się od siebie oderwą! ;>
6) SEN. Aż miałam ciary...
Rozdział niesamowity, chyba najlepszy choć tak krótki (jak na Ciebie)! Pełno akcji, ciekawych sytuacji i wgl...
Uwielbiam <3
Oczekująca z niecierpliwością kolejnego rozdziału
Cupcake.
A jak musi być Snape w bokserkach, nie byłoby zabawy ;d A co do dziewczyny, to może w następnym rozdziale się dowiesz ;3
UsuńGred i Feorge, jak zawsze są nierozważni, a le za to ich kocham *.*
Za kłótnie nie masz za co szczerze mówić mi też powoli robiło się za słodko ;D Wiem, przeczę sama, sobie, ale tak już ze mną jest ;p
Ron ? Ron jak zawsze słodki ;* Faktycznie wcześniej nie opisywałam, że są najlepszymi przyjaciółmi, sama nawet nie wiem czemu ;>
A co do Fredzia, to zapraszam na następny rozdział *.*
Sen, sen... i taki był zamiar, trochę namieszać.
Rozdział krótki, ale chciałam zakończyć to w takim momencie <3
Czy ty na tej końcówce aby przypadkiem nie pomyliłaś bliźniaków ?!
OdpowiedzUsuńAle co to za kobieta mówiąca do Snape'a profesorze i to kiedy on był w bokserkach. Zgadzam się z Cupcake rozdział strasznei mi się podoba, trzyma w napięciu i cały czas się coś dzieje. I co bliźniacy próbowali zrobić z tym zielonym płynem ? I co odbiło Fredowi ? Tyle pytań, a rozdział strasznie krótki !!! Pozdrawiam, życzę weny i czekam na następne rozdziały !! No pisz, pisz szybko !!
Nie, nie pomyliłam bliźniaków, ze spokojem taki było zaplanowane ;d
UsuńCo do kobiety, to tak jak powyżej dowiesz się w następnym rozdziale.
Bliźniacy, jak to bliźniacy mają te swoje eksperymenty do tych żartów ;3
A czy to koniecznie musiał być Fred ? ;>
Cieszę się, że rozdział ci się podobał <3
CO ?! A... Ale. Ale jak to Freddie i Maja ?! O.O What the hell ?! Poza tym zarąbisty Snape. *w* No to podpisuję się pod kilkoma pytaniami Klaudii! CO TO ZA ZIELONY PŁYN W BUTELECZCE ?! W sumie to tyle. *w* Pisz dalej, a ja czekam na wiecej. Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńFreddie i Maja, słodko ;d Nie, no wszystkiego dowiesz się w następnym rozdziale ;*
UsuńSnape, jest zawsze zarąbisty *.*
Zielony płyn ? To źle przyrządzony eliksir zmiany ciał, zresztą jest opisane w rozdziale, ale trochę za mało o nim, więc nie dziwię się, że nie zapamiętałaś ;D
Jezu jakie to czadowe. Nie moge się doczekac nastepnego
OdpowiedzUsuńSuper *.*
OdpowiedzUsuńJak Ty to robisz, że tak świetnie piszesz?
*.*
Ja świetnie piszę ?
UsuńMiło mi to słyszeć *.*
Ale i tak nie piszę lepiej niż ty <3
Okej, natknęłam się na tego bloga przypadkiem i jestem bardzo z tego zadowolona :) Fajne opowiadanie. Widać, że pisanie sprawia Ci przyjemność, bo przesłanie w formie rozdziałów czytane są z taką lekkośćią. Zazdroszczę wyobraźni ; ) W ogóle masz świetny styl pisania ; >
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam,
Isiia <3.
Dziękuję za miłe słowa, naprawdę nie wiesz ile to dla mnie znaczy ;3
UsuńCo do wyobraźni to czasem sama się jej boję ;d