Rozdział 28.
Wygramoliłam się z łóżka. Za oknem panowała ponura atmosfera. Niebo jest całe zachmurzone, wieje niesamowity wiatr.
Chwyciłam z szafy czerwono-czarną koszulę w kratę, dżinsowe rurki i zielone wysokie trampki. Weszłam do łazienki, wzięłam gorący prysznic, włosy wymyłam swoim ulubionym szamponem truskawkowym. Owinęłam się w ręcznik i przyjrzałam swojemu odbiciu w lustrze. Oczy podkrążone, blade policzki, opuszczone powieki i malutkie źrenice. Ubrałam się, a włosy owinęłam w ręcznik. Przemyłam sobie twarz, wyszorowałam zęby, nałożyłam lekką warstwę pudru, aby nie było widać mojego codziennego stanu od wypadku Toma. Włosy ułożyłam w lśniące, lekko opadające loki.
Wróciłam do swojej sypialni. Dziewczyny jeszcze spały, no tak dzisiaj sobota. Tom od pięciu dni, leży już w szpitalu i dopiero wczoraj odzyskał przytomność. Spojrzałam na zegarek, wskazywał godzinę ósmą. O nie moje panie, nie ma
Podeszłam do łóżka Ginny i wyjęłam jej poduszkę spod głowy i mocno odwinęłam kołdrę, przez co spadła. Ruda z oczami, które mogłyby zabijać, zaczęła wrzeszczeć, dzięki czemu pozostałe lokatorki się obudziły. Uśmiechnęłam się promiennie do nich i wyszłam z dormitorium.
Zaczęłam zbiegać po schodach, kiedy byłam już przy ostatnim zobaczyłam ganiającego Rona, za Harrym. Można się przynajmniej pośmiać.
- Harry, hipogryfie ty jeden oddawaj moje karty !- wrzeszczał rudy.
- Rudzielcu jeden, co spadł z choinki, o jakie ci do cholery karty chodzi ?!
- Bliznowaty, kurde o te z czarodziejskich żab.- powiedział, a ja zaczęłam się cofać.
Jak na złość w tej samej chwili musieli mnie zobaczyć ! Kurde tyle ludzi tutaj i akurat mnie !
- Maja !- warknął rudy, a ja z niesmakiem się odwróciłam.
- Słucham ?
- Co z nimi zrobiłaś ?
- Z ... z hipogryfami ? No według ciebie tam jeden stoi.- powiedziałam i wskazałam na swojego brata. Usłyszałam śmiechy, a Ron robił się coraz bardziej czerwony.
- Nie, gdzie moje karty ?
- No więc, na pewno chcesz mi powiedzieć coś w stylu, ależ skądże Maju, nic się nie stało, przecież dałaś je chłopczykowi niechcący poturbowanemu przez moich braci, prawda ?
- Maja, no !
- No przecież ci mówię co z nimi zrobiłam ! Oddałam je Tomowi !
- Wszystkie ?!
- A ja niby skąd mam wiedzieć ile ty ich tam miałeś ?!
Podeszła do nas Alicja, położyła dłoń na ramieniu Rona i delikatnie pocałowała Weasleya w policzek. Chłopak się uśmiechnął i oddał pocałunek. Skrzywiłam się i podeszłam do swojego brata.
- Chodź ty hipogryfie jeden.- uśmiechnęłam się do niego i poszliśmy na śniadanie.
Przy stole Gryfonów, standardowo siedział Cedric i Luna, a obok nich Neville, Dean, Seamus, Lee i Angelina.
- Hej wam.- przywitał się mój brat.
- Hej.- odpowiedzieli.
Nasypałam sobie płatków i zalałam je mlekiem. Do stołu dosiadła się nachmurzona Ginny, a obok niej usiadł Michael.
- A gdzie wywiało bliźniaków ?- zapytał Ron idący za rękę z Alicją.
- Są już w Skrzydle Szpitalnym.- powiedział Ced.
- No, ale za chwilę mamy trening.- wysapał Harry.
- No wiemy, Harry dlatego jesteśmy.- usłyszałam głos bliźniaków.
Stali za moim bratem i czochrali mu włosy. Zaśmiałam się, wstałam i ruszyłam do wyjścia. Minęłam Georga, tak jakby go tam nie było i udałam się do szpitala. Zaczęłam się wspinać po marmurowych schodach, aby dojść na pierwsze piętro.
Otworzyłam drzwi, a brązowooki, od razu się do mnie uśmiechnął. Pomachałam do niego ręką i przysiadłam na jego łóżku.
- I jak Tom ? Jak się czujesz ?
- Dobrze, a pani Pomfrey mówi, że w poniedziałek będę już na zajęciach.
- No widzisz, czyli nie byłeś tutaj wcale tak długo.- uśmiechnęłam się do niego.
Chłopiec wzruszył ramionami i chwycił coś ze stolika. Uśmiechnął się promiennie. Ujął moje dłonie i wcisnął coś pomiędzy nie. Pod wpływem ciepła jego rąk, poczułam jak coś zaczyna mnie łaskotać po wierzchu dłoni. Spojrzałam na niego zdezorientowana.
Puścił moje ręce, a po chwili sama otworzyłam zaciśnięte pięści. Na mojej skórze było pełno brokatu a na dłoniach wymalowane czarne kwiaty wiśni. Niczym tatuaż przedstawiający jeden z obrazów w podręczniku od historii magii, na rozdziale poświęconym buntom goblinów w dynastii Young.
- Skąd to masz ?
- Fred i George mi to dali i powiedzieli, że nie schodzi przez trzy dni.- uśmiechnął się jeszcze bardziej.
- No pięknie, czyli będę z tym teraz tak łazić ?
- No tak, na tym polega ten dowcip.
- Zrozumiałam, Tom. A mam dla ciebie jeszcze czekoladowe żaby.- powiedziałam i wyciągnęłam z torby trzy opakowania żab i jedną paczkę fasolek wszystkich smaków.
- Dziękuje.
- Nie ma za co. Trzymaj się, jeszcze dzisiaj do ciebie wpadnę.- powiedziałam i zniknęłam za drzwiami.
Byłam umówiona z Hermioną, na przygotowania do Sumów, w sumie to właściwie zawsze jest wymówka, że po to, ale zawsze zamiast temat transmutacji czy eliksirów, zajmowali chłopcy. Pewnie dzisiaj też tak będzie.
Zapukałam do drzwi od dormitorium przyjaciółki, a kiedy usłyszałam zaproszenie do środka, lekko uchyliłam drzwi i rozejrzałam się. Przy kominku, na fotelu wylegiwał się Krzywołap. Hermiona, krążyła po całym pokoju, prawie zjadając przy tym całe swoje paznokcie. Uśmiechnęłam się do niej i zabrałam jej rękę z przed ust.
- Co jest ?
- A nic, ważnego.- wyjąkała, a ja zauważyłam, że jest cała w piachu i lekko mokra.
- Na pewno ? To czemu jesteś brudna ?
- Potarzałam się w błocie.- powiedziała sarkastycznie, zaczęłam się śmiać.
- No dobra, już idź się umyć, a potem wszystko mi powiesz.
Dziewczyna zniknęła za drzwiami do łazienki. Usiadłam na fotelu obok Krzywołapka, a ten od razu wskoczył mi na kolana. Usłyszałam jak ktoś otwiera drzwi. Odwróciłam się, Miona przecież tak szybko by się nie umyła. Tak myślałam, przy drzwiach stał Draco.
- Co chcesz ? I nie, nie idę na jakieś chore zmowy ze Snape'm.
- Nie o to mi chodzi...
- A o co ?- zapytałam, a on wymownie spojrzał na drzwi od łazienki.- Rozumiem, pokłóciliście się.
- No tak tylko, że nie mam zielonego pojęcia jak ją przeprosić.
- A o co poszło ?
- No, o to że mało spędzamy razem czasu i, że często kłócimy się o błahostki.
- No to jesteś idiotą Malfoy.
- Dzięki, Potter.
- Chcesz ją przeprosić ?
- Nie tej, chce, kurde czekoladki... Pewnie, że chcę ją przeprosić.
- To ubierz się w garniak, kup bukiet kwiatów i przeproś ją na holu prosząc od uwagę, albo wejdź do Wielkiej Sali podczas obiadu i dziewczyna jest twoja, kochaneczku.- uśmiechnęłam się.
- A skąd kwiaty ?
- Czekaj moment.- powiedziałam i udałam, że się zastanawiam.- Kurde nie wiem, ale my chyba mamy w szkole szklarnie.
Chłopak wyleciał jak poparzony z dormitorium. Zaśmiałam się i zaczęłam głaskać Krzywołapa po grzbiecie.
Panna Granger wyszła z łazienki i ciężko opadła na fotel obok mnie.
- No więc słucham ?
- No potknęłam się.- wyjąkała.
- A czemu ?
- Bo pokłóciłam się z Draco.- łza popłynęła jej po policzku.
- Dobra, nie będę cię już męczyć.- przytuliłam przyjaciółkę.
***
Wyszłyśmy z dormitorium, a Hermionie humor się poprawił gdy jej powiedziałam co chłopaki robili dzisiaj rano w Pokoju Wspólnym.Szłyśmy przez korytarze do Wielkiej Sali. Zaczęłam się martwić, czy aby na pewno dobrze poradziłam Draconowi. Może powinnam mu powiedzieć, że powinien zaskoczyć ją jakąś kolacją na Wieży Astronomicznej. Albo spacer po błoniach, lub potajemne wyjście do Hogsmeade.
Usiadłam pomiędzy Ronem, a Harrym, który teraz obejmował Cho. Zresztą rudzielec nie lepszy bo wygłupia się z Alicją. Westchnęłam i wstałam powodując, że Ron położył się na ławce.
Wepchnęłam się pomiędzy Roks, a Hermione. Mam dość gapienia się na nich. Do jadalni weszli bliźniacy, mieli czerwone poliki, opadające powieki i wilgotne włosy.
- Rozumiem, że braciszku dałeś im wycisk na treningu.
- Oczywiście.
Do stołu nauczycielskiego zasiadł Snape z profesor McGonagall i Sprout. Zastępca dyrektora klasnął w dłonie, a na stołach pojawiło się pełno jedzenia. Cała sala była pełna. Wszyscy uczniowie się dzisiaj zjawili na obiedzie. Jeszcze bardziej się zdenerwowałam i poczułam się jak brzuch zaczyna mi się kurczyć, a jakaś wielka gula w gardle nie chce przejść.
Szybko popiłam sokiem dyniowym i myślałam, że wylecę z jadalni do łazienki.
- Co ci jest ?- zapytał Ron. Przełknęłam ślinę i złapałam oddech.
- Nic, takiego.- wydusiłam, czując, że robię się białą jak ściana.
- Jesteś pewna ? Nie chcesz iść do pielęgniarki ?
- Nie. Naprawdę wszystko dobrze.
Głowa zaczęła mi pulsować. Wzięłam kilka razy głęboki wdech i znowu napiłam się soku. Drzwi się otworzyły z impetem, a przez nie wszedł tleniony. Teraz to już wszystko było rozmazane. Widziałam jak chłopak siada przy Grangerównie i ją przeprasza, a ja położyłam głowę na ramieniu Roksany i znowu wzięłam kilka głębokich wdechów.
- Wyglądasz okropnie.- powiedział Fred, a ja uniosłam kciuk do góry.
- On nie żartuje, wyglądasz jakbyś miała zaraz kipnąć.- odezwał się Harry.
- Nie wywołuj wilka z lasu.- wyszeptałam, a moje przedramię zaczęło mnie parzyć.
Spojrzałam na nie. Było całe czerwone i niemiłosiernie bolało. Teraz popatrzyłam na Malfoya. Cholera co za idiota. Harry zaczął drapać się po ramieniu tak samo jak Roks, a Miona była pokryta małymi krostami.
- Dałeś jej kwiaty nocnego drzewa ?- zapytałam, a on wytrzeszczył oczy.- Skąd to masz ?
- Ze szklarni...
- Malfoy, dałeś kwiaty nocnego drzewa, co ci strzeliło ?!
- A co to ma za znaczenie ?- spytał Ron.
- To drzewo chroniące wszelkie dobro w nocy, nie można zrywać ich kwiatów, bo inaczej ich moc przenosi się na ludzi... A, że to właściwości magiczne Salazara Slytherina, to na czarodziejów czystej krwi ono nie reaguje, ich pył jest dla nich osłoną, a dla mieszanych, tych co mieli mugola podczas jakiś czterech pokoleń, to tak się własnie to kończy.- powiedziałam i pokazałam ramię.
- A Hermiona ?
- Hermiona, będzie to znosić gorzej, jeżeli nie zabierzemy się do szpita...- nie skończyłam, bo zobaczyłam ciemność. Tylko i wyłącznie ciemność.
[ George Weasley ]
- Cholera.- wydusiłem i złapałem dziewczynę w locie.- Na co czekacie do Skrzydła.
Wspiąłem się na schody, a Gryfonka, zaczęła kręcić głową. Po chwili otworzyła oczy.
- Puść mnie.- wyjąkała.
- Chcesz spaść ze schodów ?- zapytałem rozbawiony.
- Puść mnie.- powiedziała, a w jej oczach zaczęły pojawiać się łzy.
- Nie.
- Czemu to robisz ?- spytała, a ja jej już nie odpowiedziałem. Doszliśmy do drzwi, a ona skierowała na mnie swoje oczy.- Teraz możesz mnie już puścić.- powiedziała.
- Teraz tak.
Postawiłem ją delikatnie na ziemi, a ona pchnęła mocno drzwi i weszła do środka.
Wszyscy pokazali Poppy swoje ramiona, a ona posmarowała je jakąś maścią. Na Hermionie obiło się gorzej. Musiała wrócić do swojego dormitorium z jakąś mazią i płynem, który ma wlać sobie do wody i siedzieć w niej przez godzinę. Oczywiście pan Malfoy oberwał szlabanem, za co chciało mi się śmiać. Przepraszać dziewczynę i jeszcze na dodatek wpakować ja do szpitala.
Wyszliśmy z pomieszczenia, razem z Fredem jeszcze pomachaliśmy Tomowi i udaliśmy się za przyjaciółmi. Maja, nadal szła niczym zdjęta z krzyża. Harry poszedł na randkę z Cho, Marta i Cedric tak samo. Roksana, Ginny i Maja szły do przodu, kiedy blondynka uśmiechnęła się do mojego bliźniaka.
Byliśmy już na czwartym pietrze, kiedy przy jakiejś z klas Gin zaczęła coś wsłuchiwać.
- Ktoś tutaj chyba jest.- odezwała się patrząc na Roks.
Weszliśmy do środka, Maja poszła do przodu, aby się rozejrzeć. Po chwili usłyszeliśmy zamknięte drzwi. Odwróciłem się, a Gryfonów już nigdzie nie było.
Dziewczyna zaczęła w nie walić, a ja po chwili poszedłem w jej ślady.
- Roksana, to nie jest śmieszne !- krzyknęła.
- Fred, ty trollu otwieraj te drzwi !- wrzasnąłem.
- Nie !- usłyszałem głos zza drzwi.
- Trzeba być głupim, żeby dać zamknąć się w pustej sali.- wydusiłem.
- Pan mądrala, zamiast mówienia, jaki jest głupi to może by coś wymyślił.- warknęła.
- Znowu zaczynasz ?
- Przecież my nawet nie skończyliśmy !- krzyknęła. Zacząłem znowu walić w drzwi.
- Fred otwieraj, chce wyjść !
- Gdzie ? Do jakiejś idiotki co daje się tak samo nabierać jak ja ?
- Przestań ! Myślisz, że nie wiem co o mnie sądzisz !- burknąłem, a ona wytrzeszczyła na mnie oczy.
- O czym ty gadasz ?!
- Co myślisz, że nie wiem ?! Nie wiem, że jestem najgorszy z całego mojego rodzeństwa ? Ginny, to jedyna córeczka, Ronuś nasz prefekcik i najlepszy przyjaciel Potterów, Percy pracuje w ministerstwie, to nie ważne, że zostawił rodzinę, Charlie okrzesa smoki ! A Bill to ten pierwszy synek ! Ja dorastałem w cieniu, zabawniejszego bliźniaka. Jeszcze dwa lata temu jak natrafiła się okazja lądowałem z każdą dziewczyną w łóżku ! A potem ty...
- Wiesz co ? Jak możesz myśleć, że jesteś najgorszy, wasza matka kocha was tak samo mocno. Wiesz ile ja bym dała, aby się chociaż raz przytulić do swojego ojca ? Pieprzony raz, oddałabym wszystko. Wszystko oprócz ciebie...
Spojrzałem na nią zdziwiony, a po jej policzkach spływały łzy. Delikatnie starłem je z jej policzka. Przygarnąłem ją do siebie i przytuliłem.
- Jesteś kretynem.- usłyszałem i się zaśmiałem.
- Ty nie jesteś lepsza.
- Dzięki. A o tych każdych dziewczynach, to jeszcze kiedyś porozmawiamy...
_________________________________
Szczerze mówiąc nie jestem zadowolona z tego rozdziału -.-
Trochę za szybko się pogodzili, ale wolę taką większą kłótnię zostawić dla was na koniec ;d
Mam nadzieję, że wam się spodoba i zostawicie komentarz z opinią *.*
Jesteś kretynem. *w* Hahahahah. Uroczy rozdział i Fredzio jak zawsze wkurzający i popierniczony. Czekam na kolejny rozdział. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję, za miłe słowa ;3
UsuńA Fred jak zwykle popierniczony i wkurzający, to nie byłby Fred, gdyby tak nie było ;d
Świetne. Zresztą jak zawsze ;)
OdpowiedzUsuń"Znowu zaczynasz ?
- Przecież my nawet nie skończyliśmy !" Czytając to jakoś sam uśmiech pojawił mi się na twarzy. :)
Czekam z niecierpliwością na następny rozdział.
Pozdrawiam,
Róża.
Cieszę się, że ci się podobał *.*
UsuńTrzeba czasami trochę dodać humoru ;d
Świetne *.* Pisz dalej, mam nadzieję, że nie skończysz zbyt szybko, a wielkie kłótnie są fajne, ale nie między Mają i Georgem, ani Hermioną a Draco. Rezta to się może w tych kłótniach nawet pozabijać xD
OdpowiedzUsuńNie mam zamiaru szybko kończyć ;d
UsuńKłótnie są fajne i trzeba trochę namieszać ;>
Nie, nie mam zamiaru jednak wszystkich pozabijać ;3
Szybko wybaczyli sobie ten brak wzajemnego zaufania, ale tak widocznie miało być xD Wystarczyło ich zamknąć w pustej sali xD hah oni to mają pomysły :D Ale to dobrze, że między nimi już jest okej :) A przy tym biegu w pokoju wspólnym uśmiechnęłam się do monitora i mądry Dracon hah przeprosiny pierwsza klasa. Rozdział mi się podobał, pozdrawiam i życzę weny !! P.S. Kiedy następny ??
OdpowiedzUsuńTo już tylko, że ta kłótnia za bardzo mi nie pasowała do następnych rozdziałów ;3
UsuńA jak przeprosiny w pustej sali, zawsze spoko ;d
Ta gonitwa w pokoju wspólnym miała być śmieszna ;d
Cieszę się, że rozdział ci się podobał *.*
Następny rozdział będzie w piątek ;>
To im się w końcu udało zamienić ciałami trzy rozdziały temu czy nie? I po co im to było, bo ja nie ogarniam. A co do rozdziału jak zwykle cudowny
OdpowiedzUsuńTak, udało im się zamienić ciałami i wtedy jak to niby Fred całował Potterową, to to był George po zamianie ciał ;D
UsuńA po co im to mogło być ? Jak zwykle do wygłupów ;3 I do ich przyszłego sklepu ^^