Rozdział 27.2
George razem z Fredem szperali w górze gruzów, które możliwe, że i tu pospadały. Nie rozumiem dlaczego? Sami są pokryci białym prochem i z każdym ruchem krzywili się.
Uniosłam pytająco brwi, a Fred wskazał na walący się sufit.
- O co chodzi ?- zapytałam.
- Ten, mały... Tom. Szedł za nami... kiedy sufit się zawalił.- wysapał George.
- My już się wydostaliśmy, ale jego nie możemy nigdzie znaleźć.- dokończył drugi.
- To co tak stoicie ? Tom ! Tom, jesteś tam ? Słyszysz mnie ?
- Taaak...- usłyszałam ciche jęknięcie.- Ale... powieki, robią się takie, ciężki...- urwał.
- Tom ! Tom nie zasypiaj ! Nie wolno ci. Mów coś, powiedz coś. Coś o szkole, albo o rodzinie. - próbowałam, żeby tylko nie zasnął, żeby nic mu nie było, a bliźniacy, zaczynali przekopywać.
- Nie lubię... profesor Umbridge.- wyjąkał, a ja parsknęłam śmiechem.
- Uwierz, nie tylko ty.- powiedział rozbawiony Fred.
- A czego w niej nie lubisz ?
- Tego sweterka.- zaczęłam się śmiać, a spod gruzów, można było już dojrzeć jego zakrwawioną twarzyczkę.
- Nie lubisz różowego ?
- Nienawidzę, od kiedy moja siostra wylała na moją... koszulkę... sok malinowy...
- Musiałeś, bardzo lubić tą koszulkę, co ?
- Bardzo...- mówił coraz bardziej sennie.
- Tom, musisz wytrzymać jeszcze chwilę, za chwilę cię wyciągniemy, dobrze ? Powiedz mi jaką lubisz najbardziej grę ?
- Eksplodującego Du...durnia...
- A masz jakieś zwierzątko ?
- Jaszczurkę, w swoim dormitorium...- wyszeptał, a chłopaki odepchnęli ostatni kawałek marmuru.
Zobaczyliśmy Toma, całego we krwi, jedną nogę miał całą powykrzywianą, wargę przeciętą, ręce sine, a z brzucha lała się cienka strużka krwi.
George zabrał chłopca na ręce i zaprowadzili go do Skrzydła Szpitalnego. Machnęłam różdżkę, aby po zawalonych kawałkach granitu i marmuru nie zostało śladu i pobiegłam za nimi.
- Dlaczego za wami szedł ?- warknęłam.
-Bo lubi nasze dowcipy.- jęknął Fred.
- To nie powód, żeby się z wami pałętał.
- Mówiliśmy mu to. A kiedy się już odwracał, żeby pójść do Wielkiej Sali sufit się zawalił prosto na niego.
- Czyli tak jak zwykle, nasza wina.- powiedział Fred.
- Daj spokój... To niczyja wina...
- Jak nie ? Jakbyśmy mu nie zrobili tutaj tych wyrzutów nie byłby w takim stanie. Śmiałby się i grał w durnia, a teraz...- zaprotestował George.
- Skoro chcesz się obwiniać, to już nie moja sprawa, ale masz inne rzeczy na głowie.- mruknęłam.
Doszliśmy do szpitala, a pielęgniarka, od razu zabrała się badanie młodego Gryfona. Szturchnęłam Freda i wyszliśmy na korytarz.
- No słucham ?
- No więc, Tom lubi nasze żarty. I... I chciał, abyśmy go nauczyli. Powiedzieliśmy mu, że niedługo, zajmiemy się tym, ale nie chciał nas zostawić, więc George na niego warknął, a ten z łzami w oczach zaczął odchodzić, gdy...- urwał gdy zobaczył, że wracam do Skrzydła.- Gdzie ty idziesz ?
- Nawrzeszczeć.- burknęłam i z łoskotem otworzyłam drzwi.- Dobra, ja wszystko rozumiem, że jesteś na mnie zły, ja na ciebie też jestem cholernie wkurzona, ale to nie znaczy, że masz prawo tak traktować dziecko!- wrzasnęłam na rudego.
- A co mam robić, nie chciał się odczepić !
- A jak się odczepił to, o mało co nie stracił życia ! Po co na niego wrzasnąłeś ?! Słychać było w całym zamku, że uczniowie mają być w swoich dormitoriach, nie mogliście go zaprowadzić ?! To już tak wiele ?
- Po co jej mówiłeś, co ?- warknął na Freda.
- Bardzo dobrze, że mi powiedział ! Gdyby nie to, że Gryffindor, by ucierpiał od razu odebrałabym ci z jakieś pięćdziesiąt punktów...
- Nie masz prawa !
- A właśnie, że mam ! Widzisz ? To jest moje prawo, a ty nie możesz nic na to poradzić.- powiedziałam wskazując na odznakę prefekta.
- Znowu zaczynasz z tym prefektem ?! To tylko odznaka !- wrzasnął zdenerwowany.
- A więc o to ci cały czas chodzi ? Chodzi ci o to, że jestem prefektem ?! To ci przeszkadza ?!
- Może...- mruknął.
- Jesteś beznadziejny !- wrzasnęłam i wybiegłam ze szpitala.
Dobiegłam do wieży Gryffindoru, kiedy zderzyłam się z kimś. Upadłam na ziemię, a sprawcy nigdzie nie widziałam. Zaczęłam błądzić ręką w powietrzu, kiedy natrafiłam na jedwabisty materiał. Mocno szarpnęłam go na dół, a u góry pokazały się dwie czupryny. Kruczoczarna i płomiennoruda. Wywróciłam oczami i wstałam z ziemi. Chłopaki o nic się nie pytali. Zupełnie jak nie oni.
Opadłam na sofę przed kominkiem w którym, wesoło trzaskały płomienie ognia. Harry przysiadł się obok mnie, a Ron na fotelu bliżej źródła ciepła. Położyła głowę na ramieniu Harrego i cicho westchnęłam.
- A nie zapomniałaś czasem, że miałaś pójść po moich braci i Toma ?- zapytał Ron.
- Twoi bracia, znając życie zaraz tu będą, a Tom, przez jakiś czas poleży sobie w szpitalu.- powiedziałam smutno.
- Nie masz ochoty o tym gadać ?
- Chwilowo ? Nie. Ani trochę.
Wstałam i zaczęłam się wspinać schodami do swojej sypialni. Gdy tylko otworzyłam drzwi musiałam się szybko uchylić, aby nie oberwać jakimś czerwonym materiałem. Jak się okazało, Ginny rzucała wszystko i wszędzie. Marta i Roksana można powiedzieć, że już od dawna siedzą w kącie pokoju i patrzą z promiennymi uśmiechami na rudowłosą.
- Randka z Michaelem ?- zapytałam, a Weasleyówna odwróciła się w mgnieniu oka.
- Tak.
Podeszłam do szafy i szybko wyjęłam z niej jakąś kremową spódniczkę, czarną koszulę i balerinki. Dziewczyna uśmiechnęła się i pobiegła do łazienki. Chwyciłam swoją pidżamę i pomachałam dziewczynom na pożegnanie.
Zbiegłam wesoło po schodach i udałam się do łazienki prefektów na piątym piętrze. Przecież mimo pilnowania tych bandy rozwścieczonych dzikusów, należy nam się też jakiś przywilej. Doszłam do pomnika Borysa Szalonego, a niedaleko niego, była ów łazienka.
Uśmiechnęłam się do starszego mężczyzny na portrecie.
- Podaj hasło.- rzekł chłodnym głosem.
- Irys.- powiedziałam, a po chwili usłyszałam szczęk zamka i powolne osuwanie się zawiasów.
Całe pomieszczenie wykonane jest z marmuru, a na środku znajduję się okrągły basen wklepany w ziemię, a na ścianie wiszą złote krany z różnorodnymi kolorami, zapachami, olejkami, szamponami i płynami. Napełniłam zbiornik wodą i wlałam do niego trochę aromatu z róży, fiołkowego olejku, truskawkowego szamponu, wiśniowego płynu i jabłkowego zapachu. Nie wiem po co tyle tego, ale jak już korzystam z tej łazienki, to można przynajmniej mieć jakąś korzyść.
Zrzuciłam z siebie ubrania i zanurzyłam się w ciepłej wodzie. Wzięłam głęboki wdech i zanurkowałam. Podpłynęłam bliżej środka, basenu i wynurzyłam się. Odgarnęłam mokre włosy z oczu i popatrzyłam na wielki obraz ze złotą syreną.
Owinęłam się ręcznikiem i zaczęłam przechadzać się po marmurowej posadce. Po komnacie, nadal można było czuć zapach jabłek i róży. Szybko się przebrałam wyszorowałam zęby i rozczesałam włosy, kiedy usłyszałam, że ktoś tu wchodzi.
Dziwne, zwykle drzwi są zablokowane. Po kilku sekundach moim oczom ukazał się wysoki Puchon. No normalnie ręce mi opadły.
- A ty co tutaj ?- zapytałam.
- No wiesz...
- Jak wszedłeś ?
- Hasło dominujące.
- Że jakie ?- zapytałam wytrzeszczając oczy.
- Odblokuje hasło, które jest podstawowe.
- Dobra rozumiem, a teraz Diggory wyjazd stąd.
- Jak ?
- Jeszcze nie skończyłam- dodałam, a na jego twarzy mogłam dojrzeć zirytowanie.
Uśmiechnęłam się i zarzuciłam na siebie szatę, a na nogi wsunęłam krótkie czarne trampki. Zgarnęłam swoje ciuchy i wyszłam na korytarz, gdzie przechadzał się wkurzony Cedric.
- Proszę.- powiedziałam, a on burknął coś pod nosem i wszedł do łazienki.
Zaczęłam się śmiać i biegiem pognałam do portretu Grubej Damy.
~*~
Zielone oczy wpatrujące się we mnie. Po chwili moim oczom ukazała się cała sylwetka kobiety, która nawiedza mnie coraz częściej w swoich snach. Znowu słyszę tą melodię. Nuci ją sobie pod nosem i podchodzi do mnie. Łapie za rękę i prowadzi wśród mrocznego lasu. Zawsze zatrzymujemy się przy tym samym drzewie. Zawsze rozlewa się zielony płyn i zawsze słyszę przerażony kobiecy krzyk.
- Mama was kocha, tatuś was kocha, wszyscy was kochamy. Musicie być dzielni, musicie dać sobie radę.
Znowu tylko spojrzenie zielonych tęczówek, tym razem należących do mojego brata. Chwyciliśmy się za ręce i poszliśmy ku stołkowi z Tiarą Przydziału.
- No, chodź ! Skacz !- słyszę męski głos.
Odwracam się, a w jeziorze stoi wysoki postawny mężczyzna, a obok niego jego miniaturowa kopia. Uśmiechają się znacząco do dziewczynki stojącej na pomoście i z lekkim wahaniem na twarzy skacze do wody.
- Och, córeczko, musisz być silna.- dobiegł mnie głos zza pleców. Natychmiast zwracam się ku niemu.- Oboje musicie być dzielni, to już niedługo się skończy.- mówiła rudowłosa.
Poczułam jak po policzkach zaczynają spływać mi łzy. Ktoś do nas podbiega. Chwycili kobietę za rękę i pobiegli przez las. Odwróciłam się ku źródłu ich strachu i ujrzałam kilka zakapturzonych postaci, mknących prosto na mnie.
~*~
Obudziłam się zlana potem. Każda komórka mojego ciała chciała odreagować ten koszmar, chciała o nim zapomnieć. Za oknem rozlała się okropna burza. Spojrzałam w tamtą stronę. Przy oknie stał jakiś mężczyzna. Nigdy go jeszcze nie widziałam. Zwrócił swoje oczy ku mnie, były puste, białe, nic w nich nie było, nic nie wyrażały.
- To nie jest walka w pojedynkę, sami nie dacie rady. Bo to wy tworzycie jedność.- powiedział okropnie stalowym głosem.
Trzasnął piorun, a w tym samym momencie co pokój rozświetlił biały promień, mężczyzna zniknął. Przełknęłam głośno ślinę i ponownie spojrzałam w okno.
- Maja ? Mówiłaś coś ?- zagrzmiał senny głos rudej.
- Nie. Śpij dalej.- wyszeptałam.
Bo to wy tworzycie jedność...
__________________________________
Taaaa daaaam *.* I o to ostatnia część rozdziału 27 ;D
Mam nadzieję, że się wam spodoba ;3
Dziękuję wam za wszystkie komentarze, no po prostu dzięki nim wiem, że jednak mam dla kogo pisać i że ktoś jednak czyta te moje wymysły bujnej wyobraźni ;>
Jesteś ? Zostaw po sobie ślad.<3
Boże, świetny rozdział. Ja nie wiem, skąd bierzesz pomysły, ale podziel się ;>
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa *.*
UsuńPomysły to tylko wytwór mojej wyobraźni i mogę się podzielić ;d
Ooooo *.* Świetny rozdział!!!
OdpowiedzUsuńSen :3 Miałem taaaaakie ciary ^^
Ced wpadający do łazienki <3 Nie miałabym nic przeciwko! hihihi ;>
Kolejna kłótnia Majcia-Georgie <3 piękne ;D
Nerwowy George, krzyczący na biednego Toma - widać, jak wpływa na niego ta sytuacja między nim a Potterówną ;) Bardzo fajny motyw
Mam nadzieję, że losy Toma nie pozostaną dla nas tajemnicą ;) I że będziesz wprowadzała więcej pobocznych bohaterów, to nadaje prawdziwy wymiar opowieści :)
Podsumujmy...
Świetny rozdział, w którym udało Ci się uniknąć błędów (a przynajmniej ja nie wyłapałam) za co wieeeelkie gratki ;***
Sprawiłaś, że będę marzyć o Diggorym wpadającym do mojej łazienki (mrrrrr...)
I na dodatek w świetnym stylu utrzymujesz napiętą atmosferę u Georaji (uwielbiam nazwać parringi haha) <3
Kochaaaaaaaaam Twój blog, styl i wyobraźnię! Nie zmieniaj się!
Życzę weny i czekam na nn!
Twoja Wierna Fanka,
Cupcake.
PS Wyczaruj mi Ceda w łazience!!!
Tak, w tych snach zawsze głównie chodzi o to, żeby były straszne więc, jakoś się tego trzymam ;d
UsuńA jak Cedric wpadający do łazienki musi być. Jak się nauczę to ci go wyczaruję w twojej łazience ;3
Kłótnia musi być ;>
Nie, nie, oczywiście, że Tom będzie jeszcze w późniejszych rozdziałach ;)
Cieszę się, że rozdział ci się podobał ;3
A o Cedricu zawsze można pomarzyć <333
Dziękuję za miłe słowa i póki co, nie mam zamiaru się zmieniać *.*
To jak się nauczysz wyczarowywać Ceda w łazienkach to daj znać ;3
UsuńDobra, na pewno dam znać ;d
UsuńNie mogę się doczekać hie hie ;>
UsuńTo już się biorę za próby, nie krzycz jak wyląduje u ciebie Diggory ;D ;3
UsuńBędę krzyczeć - ze szczęścia ;> hihi
UsuńPowodzenia! Czekam z niecierpliwością na nn i Diggory'ego <3
Bożee, ty jesteś cudowna, świetnie piszesz, rozdział niesamowity, już nie mogę sie doczekać następnego :*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Naaatuuuu <3
Dziękuję za miłe słowa *.*
UsuńAle świetneee, ale musisz wyjasnić o co chodziło z tamtym płynem i czemu Fred pocałował Maję
OdpowiedzUsuńWyjaśnione było już w poprzednim rozdziale. ;3
UsuńPłyn to eliksir zmiany ciał ;D
No i George z Fredem zamienili się ciałami i to Żorż pocałował Potterową ;>
To było chamskie chłopczyk ich podziwia, a oni na niego krzyczą. Hah i jeszcze Diggory, wszedł sobie jak gdyby nigdy nic do łazienki, a jakby się jeszcze kąpała. Ten gościu z portretu nie mógł czegoś powiedzieć ?! Na przykładzie, że ktoś tak jest ! Rozdział jak zawsze świetny, aczkolwiek trochę nie rozumiem końcówki... zapewne wszystko wyjaśnisz :3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę weny, dużo weny !!
Gościu z portretu mógłby coś powiedzieć, ale co go to szczerze obchodzi ? Chłopak podał hasło dominujące i nic więcej go nie interesuje ;D
UsuńZ końcówką, to trochę jest pomieszane, ale wszystko będzie wyjaśnione w następnych rozdziałach ;3
Istny dżentelmen... ale zauważyłam, że raz zanurkowała i już była umyta :) ja się tak szybko nie kąpie :D .
UsuńNo, nie wiem czy tak szybko, ale po prostu nie chciało mi się tego opisywać ;d
UsuńNowy rozdział:
OdpowiedzUsuńhttp://topin-zawszespoko.blogspot.com/
Zapraszam;)
Następnym razem o nowych notkach powiadamiaj mnie w zakładce "Sowiarnia *.*"
UsuńSuper rozdział - rozdziały (jak zawsze!) :D
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że tak długo się nie pojawiałam, ale mam teraz masę nauki :(
Co do notki (notek), wyłapałam kilka literówek, ale są niezbyt istotne ;)
Jak zawsze czekam na nn!
Pozdrawiam :)
Nie zawsze uda się wyłapać wszystkie błędy, ale postaram się ich unikać ;3
Usuń