wtorek, 19 marca 2013

Rozdział 32."Zemsta to słodka rzecz."


Rozdział 32.
Zostały dwa tygodnie do balu Bożonarodzeniowego. Dopiero teraz śnieg zaczął padać. Wstałam z łóżka, wyjęłam z szafy czarne rurki, zielony top, jasno dżinsową kurteczkę i moje brązowe traperki.
Weszłam do łazienki. Wzięłam gorący prysznic i wymyłam włosy. Ubrałam się. Włosy wysuszyłam za pomocą różdżki. Na twarz nałożyłam niewielką ilość pudru i wymalowałam usta błyszczykiem.
Wyszłam z łazienki. Ach... dzisiaj sobota. Cały tydzień nam już minął. Nasze sukienki, spokojnie wiszą w szafach, a po ostatnim meczu quidditcha McGonagall oznajmiła mi jasno, że razem z Lee będę komentować wszystkie pozostałe mecze. No jak super. W tym tygodniu były dwa spotkania gwardii, a  na dzisiaj planujemy trzecie.
Semestr się kończy więc można już sobie powoli odpuszczać. Fred zaliczył transmutacje, kto by pomyślał, że piątoklasistka jest w stanie pomóc w nauce uczniowi z siódmej klasy. Roksana nadal na bal zostaje sama w dormitorium. No, ale Georgowi podobno już udaje się dotrzeć do brata i coraz bardziej się zastanawia nad zaproszeniem blondynki.
- Ooo. Cześć.- powiedziała Roksana, która właśnie weszła do dormitorium.
- A ty gdzie byłaś ?- zapytałam zdziwiona.
- Przejść się.
- Z kim ? O tej godzinie ?
- Przecież jest 7.30. Fred chciał ze mną pogadać.
- No jasne pogadać, o tej godzinie ?
- No miał sprawę.
- Tak, tak. Chodź.-powiedziałam i wyprowadziłam ją z dormitorium.
[ Fred Weasley ]
Jest coś około północy. Lee już dawno smacznie śpi.
- No ale pomyśl o tym, przecież jesteście przyjaciółmi. Fred wiesz, że ty się jej podobasz ?- gadał George.
- Serio ?
- No tak, musisz zapomnieć o Hermionie. Ona cię traktuje jak przyjaciela, a ty jej ledwie co odburkniesz "cześć".
- No może się zastanowię.
- No weź ją zaproś, co ci szkodzi, będziesz się dobrze bawić.
- Jery, George, ale ty jesteś upierdliwy.
- No tak, ja jestem upierdliwy.
- Dobra.- powiedziałem i wstałem z łóżka.
- Co ty robisz ?
- Zobaczysz.- powiedziałem i wytrzeszczyłem zęby w uśmiechu.
Zszedłem do pokoju wspólnego Gryfonów i stanąłem przed drzwiami do sypialni dziewczyn.
- Accio pościel Roksany.- powiedziałem, tak wiem jestem świnią, żeby ją budzić o tej godzinie. I to jeszcze w tak chamski sposób. Po chwili w moich rękach była już kołdra i poduszka Roksany.
Usłyszałem szczęk zamykanych drzwi i jak ktoś zaczyna schodzić po schodach. Drzwi się otworzyły, a przede mną stanęła Roks.
- Co chcesz ?- zapytała zaspanym głosem. W rozczochranych włosach wyglądała uroczo.
- Pogadać.
- O pierwszej w nocy ?
- No jak chcesz możemy pogadać rano.
- No dobra. O której ?
- 6.30.- powiedziałem.- Dobranoc.
- Fred moja pościel.- powiedziała, a ja się uśmiechnąłem, oddałem jej własność.- Dobranoc.- powiedziała i poszła na górę.
- George ty trollu, i tak wiem, że podsłuchiwałeś !- krzyknąłem i usłyszałem jeszcze dziewczęcy śmiech. Pobiegłem do góry i zgarnąłem brata do dormitorium.
- Z tą pościelą muszę kiedyś wypróbować na Mai.
- Nie kradnij moich pomysłów.  Miałeś rację.
- W czym ?
- Podoba mi się. Jak ją zobaczyłem w poczochranych włosach dopiero wtedy do mnie to dotarło. A co tam z Hermioną. Skoro wybrała Dracona i jeszcze nie przypomina sobie o tym, że byliśmy razem to, to musiało być po prostu zauroczenie.
- Mój brat wraca do gry !- powiedział i wyciągnął do mnie ręce.
- A jak, bracie.- powiedziałem i uściskałem brata.- Dzięki tobie.
- No wiesz...
- Przyznaj, to był Mai pomysł ?
- No tak.
- Ona jest za mądra, co do ciebie.
- Przeginasz Fred.
- Dobra, dobra.
Położyłem się i jak małe dziecko dałem objąć się ramionom Morfeusza.
[ Roksana McAllen ]
Godzina 6.30, jestem w pokoju wspólnym Gryfonów i czekam na Freda. W sumie to nawet nie wiem czemu tak się spieszyłam ? Przecież, nawet... Nawet, co Roks ? Nie podoba ci się ? Och no proszę, każdej dziewczynie w Hogwarcie podobają się bliźniaki.
Usłyszałam jak ktoś zamyka drzwi i schodzi na dół. Po chwili ujrzałam rozpromienioną twarz Weasleya.
- No hej.
- Hej.- przywitałam się z nim.
- To jak idziemy się przejść ?
- Tak.- powiedziałam i się uśmiechnęłam.
Wyszliśmy przez dziurę w portrecie i ruszyliśmy w stronę dziedzińca. Szliśmy tak w ciszy.
- Powiesz mi po co chciałeś się ze mną tak wcześnie widzieć ?- zapytałam.
- Bo troll mógłby podsłuchiwać.- powiedział uśmiechając się. Zrobiłam zdziwioną minę i starałam sobie coś przypomnieć, nagle wybuchłam śmiechem. Przypomniał mi się wczorajszy... to znaczy dzisiejszy incydent.
- Wątpię, troll raczej będzie zajęty Mają.
- No w sumie. A chciałem się z tobą widzieć, bo mam do ciebie pytanie.
- Tak ? No to słucham.
- Pójdziesznabalmożezemną ?- powiedział, a ja nie mogłam go zrozumieć. Czyżby Fred Weasley się denerwował ?
- Powtórz, ale powoli i spokojnie, przecież cie  nie ugryzę.
- Obiecujesz ?
- Fred, bardzo śmieszne.
- No dobra. Masz może ochotę pójść ze mną na ten bal ?- zapytał, a na moje usta wkradł się śliczny uśmiech.
- Z chęcią.- powiedziałam.
- Super.- powiedział i pocałował mnie w policzek.
[ Maja Potter ]
- Aaaaaa ! Idziesz na bal !-krzyknęłam z radości i rzuciłam się przyjaciółce na szyję.
- No tak, idę ! Rozumiesz idę na bal !
- To cudownie. Wiedziałam, że na coś ci się przyda ta sukienka.
- No właśnie, dobrze, że mnie namówiłyście.
- No pewnie.- powiedziałam i wymusiłam uśmiech.
***
- Ludzie słuchajcie, jest taka fajna pogoda, a my siedzimy w pokoju wspólnym i leniuchujemy.- powiedział Fred.
- No jaki masz pomysł ?
- Za dwie godziny jest spotkanie gwardii, do tego czasu chodźcie na błonia.- powiedział i chwycił Roksanę za rękę zachęcając ją.
- W sumie to może być dobry pomysł.- powiedział Harry.
- No to chodźcie.- powiedziałam z uśmiechem.
Weszłam do dormitorium razem z Gin i Roks i zarzuciłam na siebie płaszcz i czapkę.
- A tak w ogóle to gdzie Marta ?- zapytałam.
- Poszła się przejść z Cedriciem.- odpowiedziała Roks.
- No tak.- powiedziała Ginny.
- Dobra chodźcie.
Wyszliśmy na błonia. Z nieba lekko prószy śnieg, a niebo jest pięknie błękitne. Podszedł do mnie Harry.
- Maja, muszę ci o czymś powiedzieć.
- O czym ?- zapytałam, udając przestraszoną.
- Zerwaliśmy z Cho.- powiedział opuszczając głowę.
- Zerwaliście ?!- powiedziałam uśmiechając się, po chwili jednak oprzytomniałam i popatrzyłam na brata.- To znaczy bardzo mi przykro.
- A mnie nie.
- Co ?
- No naprawdę. Cedric miał rację. Ona robi o wszystko kłótnie. Jeszcze trochę, a zabroniłaby mi się odzywać do ciebie.- powiedział na co wybuchłam śmiechem.
- Tak. No to się strasznie cieszę, ale z kim pójdziesz na bal ?
- No właśnie nie wiem.
- Chodź do nich, a potem się na tym zastanowimy.
- Dobra.
Podeszliśmy do bliźniaków i dziewczyn, które właśnie były okładane śniegiem. Wzięłam do ręki trochę śniegu i ulepiłam z niego śnieżkę.
- Hej, Fred !- krzyknęłam, a kiedy się odwrócił do mnie oberwał śnieżką prosto w nos. Kiedy go zobaczyłam zaczęłam, turlać się ze śmiechu na śniegu.
- Potter, lepiej uciekaj !- krzyknął, a ja szybko wstałam i zaczęłam biec.
- Nie dorwiesz mnie !
- A chcesz się przekonać ?
- No pewnie ! Dajesz Fredziu ... Edziu !- krzyknęłam i usłyszałam śmiech przyjaciół.
- Maja, no chodź oberwiesz tylko śnieżką !- krzyknął.
- Mhm. Bo to tylko jedna śnieżka !- krzyknęłam okrążając drzewo.
- George łap ją !
- George nie !- ale było za późno, bo już wisiałam u chłopaka przez ramię.
- Zemsta to słodka rzecz.- powiedział rudy.
- Nie, nie czekaj.- powiedział George.
- George, co ty robisz ?
-A zobaczysz.- powiedział i poprawił mnie tak, że teraz byłam u niego na rękach.
- Ja mam pomysł. Znajdziemy dużą zaspę.
- Fred ty marnotrawny gnomie, to mój pomysł.
- Ale my tak, łatwo nie oddamy Mai.- powiedziała Weasleyówna i zaczęła celować śnieżkami w braci, zasłoniłam twarz i usłyszałam pisk przyjaciółki.
- No to teraz w trzy będziecie w zaspie.- powiedział Harry, trzymając Ginny w rękach, a Fred Roks.
- No nie, nie macie serca.- powiedziałam kiedy zbliżaliśmy się coraz bardziej do wielkiej góry śniegu.
- Na 3... 2... 1... Już !- usłyszałam i wylądowałam w śniegu. A obok mnie moje przyjaciółki.
Przeturlałyśmy się na kolana i zaczęłyśmy lepić śnieżki. Wstałam i rzuciłam jedną śnieżkę w Georga. Gin, wzięła jedną śnieżkę, rzuciła się Harremu na barana i wysmarowała mu twarz śniegiem. Razem z Roksana przyglądałam się Gryfonom ze zdziwieniem.
- Ginny !- usłyszałam głos Krukona. Odwróciłam się, a w nasza stronę szedł Michael.
- Mike !- zawołała Gin i rzuciła mu się na szyję, ale ten ją tak szybko odrzucił, że tylko mignęło mi przed oczami sylwetka rudowłosej.- Michael, co się stało ?- zapytała Gryfonka.
- Nie udawaj, że nie wiesz !
- Ale ja nie wiem.- powiedziała, a jej oczy się zaszkliły.
- Co ty wyprawiasz tutaj z tym Potterem ? Mówiłem ci, że nie chce żebyście się przyjaźnili ! Jak jeszcze był z Cho, to mogłem na to przymknąć oko, ale teraz nie chce mi się wierzyć !
- Mike nie możesz mi zabraniać spotykać się z przyjaciółmi.
- Z nim mogę !
- Nie, nie możesz ! Przecież Harry ma Cho !
- Przecież oni zerwali !
- Co ?
- No tak, Cho mi się dzisiaj żaliła, że ten Potter ją zostawił.
- A czemu akurat tobie ?
- Kretynką jesteś, czy co ? Naprawdę nie zauważyłaś ?
- Michael o czym ty mówisz ?
- Oni się spotykają.- powiedział Harry, a Ginny się rozpłakała. Szybko do niej podbiegłam  i mocno do siebie przytuliłam.
- Jak mogłeś ?!- krzyczała przez łzy.
- Ty idioto, skrzywdziłeś naszą młodszą siostrzyczkę !- krzyknął Fred.
- Mało się was boję !- Roksana podbiegła  do mnie i też przytuliła Gin.
- A powinieneś ! Skrzywdziłeś kogoś, na kim mi zależy !-usłyszałam mojego bliźniaka.
- Wiedziałem, że jednak coś pomiędzy wami jest.
- Zawsze było, jest i będzie !- powiedział, ale nie przyszykował różdżki.
- Ty obłąkany okularniku ! Crucio !- krzyknął, a Harry wygiął się wpół.
- Harry !- krzyknęłam i stanęłam pomiędzy nim, a Michaelem. Teraz promień był wycelowany we mnie, ale  nic nie czułam. Spojrzałam na dół, byłam otoczona jakąś niebieską poświatą. Ach... no pewnie, a teraz jeszcze mi powiecie, że to jest ta moja moc. Chłopak opuścił różdżkę, patrząc na mnie z wytrzeszczonymi oczami.
Spojrzałam, za siebie i zobaczyłam, Ginny klękającą przy Harrym. Podbiegłam do nich i próbowałam ocucić brata.
- Harry, hej Harry, otwórz oczy. Proszę, cię Harry.
Po chwili usłyszałam cichy jęk. Spojrzałam na okularnika i zatkało mnie uśmiechał się do mnie.
- Hej, braciszku.- powiedziałam i poczochrałam mu włosy.
-Oszalałaś, wiesz o tym co nie ?
- Wiem.- powiedziałam uśmiechając się do niego.- Chodź, musisz odpocząć.
Bliźniacy wzięli go pod ramiona i poszliśmy korytarzami Hogwartu. Zza rogu wyleciał Irytek.
- O Pottuś ! Co się stało Pottuś ? O dziewczynę się pobiłeś ?
- Irytek wynocha mi stąd bo zawołam Krwawego Barona !- wrzasnęłam.
- Nie ! Tylko nie Braon !- krzyknął i schował się za jakimś posągiem.
Przeszliśmy przez dziurę w portrecie i bliźniacy zaprowadzili Harrego do jego dormitorium. Ginny cały czas płakała.
- Ja go kocham. Kocham Harrego.- powiedziała, a ja się do niej uśmiechnęłam.
- Wiem Ginny, wiem.- powiedziałam i ją przytuliłam.- No, na co czekasz ? Leć tam do niego.
- Do zobaczenia.
- I co ?- zapytała Roks.
- Poszła do niego.
- Widzę, że długo bez siebie nie potrafią wytrzymać.
- No tak.- powiedziałam i włączyłam radio.
- Włącz na mugolską stację.
- No dobra.- powiedziałam i wykręciłam 92.7.- Może być ?
- No pewnie.- powiedziała i usiadła na kanapie.- I co dzisiaj z gwardią ?
- Wykuruje się zobaczysz.- powiedziałam i usiadłam koło niej.
- W to nie wątpię.
Po schodach z dormitorium chłopców wyszedł Tom, buźkę miał całą zapłakaną, znowu... Spojrzałam w jego piwne oczka i się uśmiechnęłam.
- Hej Tomie, co się stało ?- zapytałam.
- Nic.
- Tom, przecież widzę.- powiedziałam i wskazałam na miejsce obok mnie. Chłopak usiadł koło mnie i mocno się wtulił. Pogłaskałam go po włoskach.- No to co się stało?
- Rodzice chcą mi kupić nowe zwierzątko.- wymamrotał, a ja się zdziwiłam.
- I nie cieszysz się ?
- Nie.
- Dlaczego ?- spytała Roks.
- Bo ja chce Jakie'go.- mruknął łamiącym się głosem.
Przytuliłam go mocniej i pozwoliłam się wypłakać.Po chwili do pokoju wspólnego zeszli bliźniacy i usiedli koło nas.
- Nasza siostra, to niezła pielęgniarka.- powiedział Fred.
- Może nie chce znać szczegółów.- powiedziałam.
- Za półtorej godziny gwardia. Co dzisiaj planujecie ?
- Zaklęcia niewerbalne.
- Przecież to było w szóstej klasie, jakim cude... Ja może lepiej nie pytam.- powiedział George.
- No będą takie małe pojedynki.
- Z kim ?
- Ze mną i Harrym.- powiedziałam, a oni wytrzeszczyli na mnie oczy.- Nie możecie ze sobą nawzajem, bo jeszcze nie wiadomo co by z tego wyszło.
- Za to z tobą i Harrym, możemy ?
- Pewnie.
***
- Słuchajcie, dzisiaj potrenujemy zaklęcia niewerbalne.- powiedział Harry.
- No to każdy z was ma poduszkę, i macie za pomocą zaklęcia niewerbalnego przywołać je do siebie.- powiedziałam.
- A potem ?- zapytał Smith.
- Jak opanujecie przywoływanie to zresztą pójdzie wam dużo łatwiej.
- Skąd ta pewność ?
- Bo ja i Harry będziemy się z wami pojedynkować, własnie na takie zaklęcia. I uwierz mi Smith, żeby nie oberwać Drętwotą, na pewno to opanujesz.- powiedziałam z uśmiechem.
- Oczywiście, jeżeli nie dacie rady, w razie co możecie wypowiedzieć na głos zaklęcie.
- Tak, ale nie po to są te zajęcia, aby się wymigać od głównego tematu.
- No tak, tu moja siostra ma rację.
- Więc może najpierw ja z Harrym przedstawimy wam taki pojedynek, a później wy pójdziecie, poćwiczyć przywoływanie ?
- Tak, pewnie.- usłyszałam zgodny głos gwardii.
Harry odszedł ode mnie o jakieś siedem metrów i wycelował we mnie różdżkę. Zrobiłam dokładnie to samo co on. Machnęłam różdżką, a czerwone światło mignęło w stronę mojego brata. Przez pewien czas oboje rzucaliśmy tylko zaklęcia oszałamiające i rozbrajające. Podejrzewam, że nasze ruchy wyglądały podobnie jak w pojedynkach szermierki. W końcu rzuciłam zaklęcie rozbrajające tak celnie, że różdżka mojego brata wylądowała na mojej wyciągniętej dłoni.
- No to teraz wasza kolej z przywoływaniem.
Powiedziałam, a cała reszta wybrała sobie poduszki i stanęła od nich na odległość dwóch metrów.
- Musicie, mieć przed oczami to zaklęcie, musicie myśleć tylko o tym.- powiedział Harry.
Każdy zaczął machać różdżkami w stronę poduszek. Po dwudzistu minutach wreszcie udało się przywołać poduszkę Hermionie. Potem poszło już jak z płatka. Po kolei, Ginny, Cedric, bliźniacy, Roks, Marta i reszta przywołali do siebie poduszki.
- Świetnie, to możemy już zaczynać ?- zapytał Harry.
- Tak.
- Ok. To może najpierw dziewczyny ustawią sie po mojej stronie...
- A chłopacy po mojej.- dokończył Harry.
Pierwsza była Hermiona. Całkiem nieźle jej szło. Umie opanować zaklęcia niewerbalne. Walka między nami trwała z pięć minut, dłużej nie dała rady.  Reszta po moim jednym machnięciu różdżką traciły swoje. Chociaż reszta moich przyjaciółek dała sobie radę. Przyszła kolej na Cho. No to będzie zabawa. Machnęłam na nią, a ona odbiła swoje zaklęcie. Mecz "szermierki" rozegrał się w niecałe 3 minuty.
Minuty mijały, a u mnie zaczęli zjawiać się już chłopacy. Na pierwszy ogień Cedric. Jestem ciekawa co z tego wyjdzie. Machnęłam zaklęciem rozbrajającym. Z nim to raczej wyglądał jak runda szachów, każdy krok porządnie przemyślany, zanim strzeli zaklęciem. No i mat ! Wyciągnęłam dłoń, a jego różdżka wylądowała na niej. Teraz Draco, z nim będzie gorzej. I w tym wypadku to nie będzie ani spokojna runda szachów czy lekki pojedynek szermierki. To będzie prawdziwy mecz quidditcha.
Malfoy zaczął pierwszy i już zaklęciem oszałamiającym, ledwie co zdążyłam dosunąć dłoń do promienia, który podążył teraz do niego. Teraz ja strzeliłam mu zaklęcie rozbrajające. Nic. No dobra skoro tak, to zaczynam szukać złotego znicza. Reducto! krzyczałam w myślach. Ale ten się nie dał. Rzuciłam zaklęcie spowalniające i tu jest gol. Teraz rozbrajające i złoty znicz dla Gryffindoru.
- Tym razem ci się udało.- powiedział Draco z uśmiechem.
- Wiem, wiem.
Po kolei znowu mijali ludzie, ale ja czekam tylko i wyłącznie, aż George stanie naprzeciwko mnie. Chcę się przekonać co zrobi.  Mijali i mijali. Oooo, miła niespodzianka naprzeciwko mnie stanął Michael.
Teraz będzie prawdziwa zabawa, od dzisiejszego popołudnia darzę dwójkę Krukonów, nie miłym uczuciem. Chłopak zaczął, czy mi się zdaję, czy to Cruciatus? No tak o tej grupie nikt nic nie wie, może sobie nawet Avadę strzelić. Machnęłam ręką i znowu się odbiło. Teraz moja kolej, nie dam ci takiej satysfakcji. Machnęłam oszałamiaczem i chłopak padł na ziemię. Wszyscy się na mnie spojrzeli.
- Taaa... To może był właśnie przykład własnego egoizmu i na dodatek, małej objętości umysłu dla zaklęć niewerbalnych. Połóżcie go gdzieś na materacu, za chwilę powinien dojść do siebie.- powiedziałam i spojrzałam na Ginny, która się do mnie uśmiechała.
Spojrzałam na swojego przeciwnika, a uśmiech jeszcze bardziej mi się wytrzeszczył. No kochanie to, do którego z rodzajów, mogę cię zaliczyć ? Chłopak uśmiechnął się do mnie i pokręcił z niedowierzania głową. Czułam się tak jakby, wszyscy się na nas teraz patrzyli. Uniosłam pytająco brwi, a on pokazał ręką, że mam zacząć pierwsza. Wzruszyłam ramionami i machnęłam zaklęciem rozbrajającym. George szybko zrobił unik i machnął na mnie Drętwotą.  Użyłam dłoni i dokładnie w tym samym czasie rzuciłam zaklęcie spowalniające,  tak jakby znał każdy mój ruch, użył zaklęcia tarczy Chociaż on pewnie zna każdy mój ruch. Skarbie, nie baw się tak ze mną, po prostu zrób to na co masz ochotę, ale może nie tutaj, mimowolnie uśmiechnęłam się i rzuciłam na niego Confundus. No, a teraz zaklęcie rozbrajające. I szach, oraz mat. Uśmiechnął się i ukłonił. Odszedł, ale teraz już z nikim nie było tak ciekawie.
Minęło pół godziny i wszyscy już stali przed nami.
- No to na dzisiaj koniec. Pewnie jeszcze przed świętami postaramy się zrobić jakieś zajęcia, ale za dużo nie obiecujemy.- powiedział Harry.
- Na pewno odbędą się jeszcze raz, a po świętach może przejdziemy do Patronusa.- powiedziałam, a wśród innych mogłam usłyszeć okrzyki radości.
- To do zobaczenia.- powiedział Harry i machnął ręką.
Wszyscy zaczęli powoli znikać za ścianą. Spojrzałam na brata z pełno satysfakcją.
- I jak ci się podobała moja rundka szachów z Michaelem ?-zapytałam, a on parsknął śmiechem.
- Podziwiam cię siostrzyczko.- powiedział i dał buziaka w policzek.
- Sie wie.- powiedziałam z uśmiechem. Doszli do nas Ginny i bliźniacy.- To może my już pójdziemy ?- zapytałam, ale i tak popchnęłam bliźniaków w stronę drzwi.
Wyszliśmy z pomieszczenia i zaczęliśmy biec w stronę portretu Grubej Damy. Przeszliśmy przez dziurę w ścianie i usiedliśmy na kanapie.
- No nieźle, nam dzisiaj poszło.- powiedziałam nie powstrzymując się od śmiechu.
- No tak, całkiem, całkiem. Ale i tak najbardziej podobała mi się sytuacja z Michaelem.- powiedział Fred.- Chociaż nie, jak wy zaczęliście w siebie strzelać tymi zaklęciami, to każdemu zapierało dech w piersi.- powiedział, a ja razem z Gorgem parsknęliśmy śmiechem.
- Dobra, jestem wykończona, idę spać.- powiedziałam i dałam Gorgowi buzi w policzek.
Weszłam do dormitorium, w którym jeszcze było pusto. No trudno. Chwyciłam pidżamę i poszłam do łazienki. Zmyłam resztę makijażu z twarzy i wyszorowałam zęby. Weszłam pod prysznic, włosy wyszorowałam swoim ulubionym szamponem. Ubrałam pidżamę i włosy porządnie rozczesałam.
Z powrotem wróciłam do dormitorium, w którym już na mnie czekała Gin.
- No to opowiadaj.- powiedziałam do niej i usiadłam naprzeciwko.
- Idziemy razem na bal. I on powiedział, że za mną tęsknił, a mi się zrobił tak lżej na sercu i go pocałowałam.
- O jery Ginny ! Nareszcie !
- Tak, tak przyznaj, ze nie trawiłaś ani Cho, ani Michaela.
- No przyznajmy szczerze, że nie przepadam ani za jednym, ani za drugim.- powiedziałam i wybuchłyśmy śmiechem.
- Idę do łazienki.
- Dobra.- powiedziałam i okryłam się kołdrą.
 Ten dzień był pełen wrażeń, mimo to nie oddałabym go nawet za sto tysięcy galeonów. Z myślami co by było gdyby, ramiona Morfeusza otuliły mnie do snu.
________________________________________
No i oto jest *.*
Mam nadzieję, że się wam podoba <3
Rozdział dedykuję Black, Klaudii, Rexi Greend i Wiktorii *_*
Jesteście ? Zostawiajcie po sobie komentarze ;>

15 komentarzy:

  1. Zaklęcia niewerbalne :***
    Super opisywałaś pojedynki! Zwłaszcza Mai z Georgiem i Mai z Michaelem ;)
    Z niecierpliwością czekam na Bal Bożonarodzeniowy :D
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa *.*
      No mam nadzieję, że moja wizja Balu ci przypadnie do gustu ;>

      Usuń
  2. Hey, hey!
    Najpierw chciałabym Ci podziękować za to, że jesteś ze mną od początku bloga. Uwierz mi, to mnie bardzo podnosi na duchu!
    Im częściej czytam twojego bloga tym bardziej nie potrafię się od niego odkleić! Brawo! Trzymaj tak dalej!
    Pozdrawiam,
    Róża. :)
    PS: Czekam na Bal Bożonarodzeniowy! Obyś dała niezły pokaz!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej ;D
      Nie masz za co dziękować, naprawdę dla mnie to duża przyjemność czytać coś tak fantastycznie opisanego jak twoja historia *__*

      Usuń
  3. No
    i Roks i Fred ida razem na bal. Yeah. Poza tym to zerwanie. :) kocham
    Michaela. Czemu zrobilas z niego drugiego Kruma ? Takim idiota sie
    okazal. Ale Mikiego koochaaaaam. Jest cudowny. I ten troll. *.* Freddie
    taki antyromantyk. To bylo zarabiste. Pozdrawiam i czekam na NN.

    OdpowiedzUsuń
  4. Oooooo mamusiu *.* Pożycz chociaż wiaderko wyobraźni! Bo ja to w dołeczek wpadłam :( Ale mniejsza o mnie, przejdę do rozdziałów :) Więc...:
    Freksana. Uwielbiam <3 I ten motyw z accio pościel hahhaha Kocham Cię za takie pomysły!
    Mały Tom (zdrobnienie to chyba Tommie a nie Tomie <- taka mała uwaga). Słodzinka moja *.* Aż łezka się w oku kręci. Tak bardzo kochać zwierzęta... Aż ciśnie mi się do głowy fajny motyw, może Tobie też by się spodobał...
    Walc. Tany tany Ronagall :D I ten taniec Georgai! Aż normalnie widziałam tę scenę przed sobą ;>
    Hinny znów razem. Yeeey. Ta akcja z Michaelem - cham. I to jeszcze Crucio! Nie lubię go! :p
    GD i zaklęcia niewerbalne. Znów akcja z Michaelem i Crucio :p Ale motyw boski <3 No i jeszcze te grzecznosci między parką Georgem i Majcią podczas pojedynku ^^ I opis walki z Draconkiem - me guuuusta *.*

    Wszystko pięknie, ładnie, podziel się weną i wyobraźnią, uwielbiam Twój styl itd... Ale proszę, proszę, proszę... postaraj się zapanować nad przecinkami, które pojawiają się znikąd kompletnie niepotrzebne :D Więcej błędów wielkich ne wyłapałam ;)

    Dzięki za świetną podróż w świat magii, proszę o kolejny rozdział jak najszybciej i zapraszam do mnie ;> Na tym nowym jest pierwszy rozdział, nie wiem czy widziałaś ;*

    Twoja (ze świeżym transferkiem na komie) Cupcake.

    PS Ced chyba zagubił się gdzieś na tej poczcie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawsze i wszędzie mogę ci pożyczyć nawet beczkę mojej wyobraźni ;D
      Takie tam jedno m mi się zapodziało. ;D
      Tak zaklęcia niewerbalne, powiem tak- poniosło mnie *.*
      Odkąd pamiętam mam problem z tymi przecinakami -.-
      No ci mówię Cedric nie daje rady ! Cały czas wraca do mnie -.- No normalnie chłopak nie może się ogarnąć ;d

      Usuń
    2. Wygląda na to, ze mnie nie lubi ;C
      Normalnie foch na Ceda (ale i tak jeśli się u mnie zjawi, przygarnę go bez wahania!)

      Pisz szybko kolejny rozdział, bo normalnie nie mam co czytać xD

      Usuń
  5. Hej :)
    No niektóre twoje teksty mnie rozwalają. Harry zerwał z Cho, a Maja zaczęła się cieszyć, a później, że jej przykro po prostu padłam. A Michaela nie spotka kara za niewybaczalne jakim jest Crucio. Po za tym zapewne zdradzi. A jakbym ja się z nim pojedynkowała to raz dwa i bum ma za swoje xD Ach i jeszcze w końcu Fredzio ją zaprosił xD. Nareszcie zapomniał o Mionce. Co tam jeszcze... hym... aww pojedynek i walka na śnieżki. Ale to nie fair oni są silniejsi xD. Tak wiem w komentarzu kompletnie pogubiłam kolejność, ale cóż xD.
    Aaa i dziękuję za dedykację :)
    Pozdrawiam i weny życzę !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, no bo wiesz jak Maja nie lubi ani Cho, ani Michaela to trochę tak ją poniosło nie ? ;D
      Tak Freddie zapomniał o Mionie i huraaaa ;d
      Pojedynki zawsze spoko *.* A walka na śnieżki. co tam, że silniejsi ? Trochę się pośmieją ;d

      Usuń
  6. O mamuniu cudo <3
    Kocham tego bloga *.*
    Ginny pocałowała Harry'ego jupi <3
    Szybko dodawaj kolejną notkę <3
    Pozdrawiam i duużo weny życzę ;**

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mhm powrót Hinny ♥ Po prostu nie potrafiłam ich długo tak trzymać ;d

      Usuń
  7. Przepraszam za brak komentarza, ale nie miałam po prostu jak dodać.
    Co do rozdziału nareszcie Fred i Roks idą razem... Poza tym Freddie taki anty romantyk. *w* Cudownyy. Ale przedstawiłaś Cornera jako takiego cholernego idiotę. Btw. Kocham Michaela... W sumie to jedyny Krukon w "wersji" męskiej, którego ubóstwiam. No i ten pojedynek... Corner nie jest zły. :3
    Bardzo dziękuję za dedyk i jeszcze raz przepraszam... ~Black

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szczerze jak dla mnie Cornera nie lubię, sama nie wiem czemu, ale po prostu mnie denerwuje -.-
      Oczywiście Freddie anty romantyk ;d

      Usuń
  8. Hej :) Nominowałam Cię do "Libster Award" na moim blogu http://story-by-moony.blogspot.com
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń